Cześć moje leki nie działają. Też czasami znieczulam się alkoholem. Przynajmniej na chwilę świat jest weselszy i nie zwracam uwagi na ludzi, którzy bezczelnie śmieją się ze mnie i obgadują (nawet, gdy to widzę i słyszę). Moim zdaniem można się w ten sposób znieczulić, jednak nie za często. mamy już fobię, więc alkoholizm jest zbędny
noelia napisał(a):Cześć moje leki nie działają. Też czasami znieczulam się alkoholem. Przynajmniej na chwilę świat jest weselszy i nie zwracam uwagi na ludzi, którzy bezczelnie śmieją się ze mnie i obgadują (nawet, gdy to widzę i słyszę). Moim zdaniem można się w ten sposób znieczulić, jednak nie za często. mamy już fobię, więc alkoholizm jest zbędny
moim zdaniem trzeba byc debilem zeby majac slaba psychike jeszcze kombinowac z alkoholem jak normalni, ludzie sukcesu czesto sobie z nim nie radza.
jeśli chcecie wiedzieć to alkohol to narkotyk, w małych dawkach miękki, a podczas ciągów i większego picia oczywiście działa mocniej i jest silnym narkotykiem. przecież uzależnia, a jak ktoś traktuje go jako lek, to jest uzależniony. alkohol tak wpływa na układ nerwowy, że w trakcie picia czujemy że NIBY czujemy się lepiej i NIBY świat jest ciekawszy, tyle że to jest złudne. alkohol powoduje fałsz w mózgu i mimo, że przeżywamy to samo to wydaje się nam co innego. stresujemy się tak naprawde jeszcze bardziej i organizm jest wtedy osłabiony, najczęściej też odwodniony, płycej oddychamy, co powoduje spowolnienie reakcji życiowych. tyle że czujemy inaczej w głowie (dlatego ludzie np jeżdzą samochodem po alko, bo myślą wtedy że są bogami szos, mają więcej siły i od razu większe umiejętności, a do tego są obojętni czy dostaną mandat, czy sie zabiją, choć bardziej są pewni że dadzą radę i to ich gubi). dlatego skutki częstego picia są bardzo złe, szczególnie w połączeniu z lekami i szczególnie jeśli ktoś cierpi na depresje, nerwice i inne choroby psychiczne (zaburzenia osobowości). raz na jakiś czas może to dobrze, ale w towarzystwie, nie samemu. i nie zawsze w towarzystwie, bo potem przy każdym spotkaniu będzie sie wypijało.
jak ktoś chce sie znieczulać alkoholem, to na pewno wpadnie w alkoholizm. alkohol to trucizna, która omamia i oszukuje tego kto go spożywa. i to jeszcze bardziej niszczy relacje z bliskimi osobami. nie popieram tych którzy chwalą alkohol. oczywiście sam spożywam (rzadko, ale jednak), ale walcze z tym, bo nic dobrego to nie przynosi - ciesze sie kiedy mam depresje czy boje się czegoś, a jednak nie wypije. od razu samopoczucie jest lepsze, im częściej tak się robi to można wyrzucić to koncentrowanie się na alkoholu jako tej "pomocy".
z resztą "jak sie znieczulacie" ? a to trzeba sie znieczulać? rozpędź się i walnij głową w mur, stracisz przytomność na kilka godzin. wyjdzie na to samo. ból głowy jak na kacu, tyle że inne organy zdrowe, a psychika nawet w lepszym stanie.
ludzie nawet płaczą po alkoholu, mimo że nie mają powodu, to znajdą go, choć nie są tego świadomi i będą płakać. tak właśnie alkohol działa, uśmierza ból, spowalnia.
wiem, że pisze jakby to wszyscy którzy piją byli od razu alkoholikami. ale nie dzielmy alkoholików na słabych i mocnych, na regularnych czy nieregularnych. to jest uzależnienie. a do uzależnienia nikt nie chce się przyznać i nie dopuszcza do tego myśli. a my, słabi psychicznie ludzie, zbyt często wpadamy w uzależnienia (np komputer, alkohol, jedzenie itd). nie mamy samokontroli, nie możemy się przeciwstawić. a alkohol nas jeszcze bardziej osłabia. ci, którzy sie znieczulają alkoholem nigdy nie wyjdą z fobii.
alkohol nie znieczula, tylko osłabia funkcje mózgu. co za tym idzie - im człowiek bardziej pijany tym prostszą jest istotą i tym w mniejszym stopniu jest człowiekiem. to gorsze niż bycie zwierzęciem
już wiem co miałem dopisać, bo mam dziś depresyjny dzień, nic mnie nie cieszy i poszedłbym pić. ale to działa tak - przy depresji nic się nie chce, nic nie sprawia przyjemności, nie chce sie żyć. jest się spowolnionym, ale kontrolujemy nadal myśli, czy tez przejmujemy się itd na zdrowo. a jak zaczynamy pić, to organizm jeszcze bardziej się spowalnia, wpływa to na mózg - a skutki widzimy w kolejnych dniach, jest tak samo lub gorzej. niby jesteśmy obojętni w ten czas, ale nie można cały czas być pijanymi, bo potem na trzeźwo dochodzenie do siebie i do lepszego humoru trwa dużo dłużej.
noelia,chudy2001,Michał, dzięki za podjęcie tematu a nawet próbę napisania książki
w towarzystwie hmmm cenna rada :]
nie chce leków, prawdziwe leki uspokajające zabijają wszystkie uczucia, nie tylko te niechciane.
jest jeszcze sposób na ulge. krępujący, ale w końcu wszyscy tu z jakiegoś powodu siedzimy. po prostu wyryczeć się. mnie sie to zdarza raz na wiele lat, więc tym większa ulga. to nie rozwiązuje problemów ale łagodzi w jakiś dziwny sposób.
dominik napisał(a):noelia,chudy2001,Michał, dzięki za podjęcie tematu a
nie chce leków, prawdziwe leki uspokajające zabijają wszystkie uczucia, nie tylko te niechciane.
Jak myślisz co kryje się pod tymi "prawdziwymi lekami uspokajającymi" ? To przede wszystkim "benzo". Substancje których wyjściowe działanie sprowadza się w uproszczeniu do tego samego co działanie alkoholu (pobudzenie rec. GABA-a) . Alkohol i benzo to "ogłupiacze" nadużywanie czy wrzucanie/wlewanie w siebie dużych ilości kończy się często nieciekawie.
dominik napisał(a):nie chce leków, prawdziwe leki uspokajające zabijają wszystkie uczucia, nie tylko te niechciane.
jest jeszcze sposób na ulge. krępujący, ale w końcu wszyscy tu z jakiegoś .
Guzik prawda. Zależy co masz na myśli pisząc "leki uspokajające". Benzo działają podobnie jak alkohol, uzależniają, nie powinno się po nich prowadzić, po jakimś okresie stosowania trzeba zwiększać dawkę itd., więc nie polecam. Ale są antydepresanty, które działają nie na zasadzie tłumienia wszystkich emocji ale ograniczania lęków.
Radzę porozmawiać z trzeźwym alkoholikiem. Fobia społeczna czy depresja to pikuś w porównaniu z uzależnieniem.
Cytat:leki alkohol, narkotyki. Niemal na to samo wychodzi.
Jestem w szoku, że coś takiego napisałeś.
Rozumiem, że można się zniechęcić skutkami ubocznymi leków albo tym, że nie możemy dobrać odpowiednich itp. Farmakologia to nie jest idealne rozwiązanie, ale porównywać je z alkoholem... (Nie mam na myśli benzo, które na dłuższą metę przynoszą więcej strat niż zysków.)
Kiedyś ktoś miał w podpisie, że alkohol jest lękogenny :]
Cytat:a to trzeba sie znieczulać? rozpędź się i walnij głową w mur, stracisz przytomność na kilka godzin.
Dobra rada ,poważnie :-D Ale ja jednak polecam położyć się spać...mniej inwazyjna metoda ^ ^
Może zacznę od tego ,że jestem przeciwniczką pokonywania fobii , lęków , stresu za pomocą używek , jakichkolwiek.
Wierzę ,że jeśli sami nie wyjdziemy z tego to żadne leki , psychiatrzy , psycholodzy nie będą w stanie nam pomóc.
Ale .
Zawsze byłam ciekawa jak moje życie wyglądałoby bez fobii.
Najpierw alkohol ,małe dawki gdyż dużo mi nie potrzeba - jednak nigdy (może poza jednym wyjątkiem) alkohol nie ,,wyłączył'' mi myślenia - niby byłam wyluzowana ,ale w sytuacji stresującej serce waliło mi jakbym była zupełnie trzeźwa.
Leki również brałam Symfaxin ER , Pramolan , Hydrozyzinum VP - i znowu obojętność - i ogromna senność ,potrafiłam spać w południe , przychodziłam ze szkoły i kładłam się spać , budziłam się o 22 ,pakowałam do szkoły i znowu szłam spać.Jednak w sytuacjach stresowych - ,,trzeźwa''.
Nie było dla mnie problemem odstawienie żadnego z wymienionych leków.
Teraz jestem w trakcie , testowania nieco innych środków ale tylko wtedy gdy wiem ,że czeka mnie stresująca sytuacja.
Pomaga.
Ale odstawie.
Tylko jeszcze nie teraz.
Cytat:nie chce leków, prawdziwe leki uspokajające zabijają wszystkie uczucia, nie tylko te niechciane.
Wole zabijać uczucia niż tylko je podkręcać.
Cytat:moim zdaniem trzeba byc debilem zeby majac slaba psychike jeszcze kombinowac
Unnecessary napisał(a):Ale ja jednak polecam położyć się spać...mniej inwazyjna metoda ^ ^
Fan napisał(a):Jeżeli jesteśmy w kiepskim humorze, to trzeba się gdzieś ruszyć (np. wyjść z domu, przejść się i wrócić), albo iść spać
Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią się ot tak, z nudów (czy tym bardziej z powodu złego humoru) walnąć się na wyro i przekimać te parę godzin
U mnie najczęściej na leżeniu i przewracaniu z boku na bok się kończy ... nawet jeśli jestem zmęczony to i tak mój układ współczulny będzie mnie pilnował żebym czasem nie zasnął .
ja też nie moge spać, ale to nerwica. nie jestem full zmęczony to nie zasne, tylko sie ruszam w łóżku jak w basenie a co do tematu to alkohol takze na sen nie jest wskazany. oczywiscie powoduje spowolnienie organizmu i człowiekowi chce sie spać, tyle że ten sen nie jest prawdziwy. nie jest zdrowy i regenerujący. jest sztuczny. fizjologicznie jest to sen, ale to z powodu zatrucia i osłabienia organizmu. cos podobnego jakbysmy zemdleli na dluzszy czas.
Unnecessary, własnie. To szybsze bicie serca jest powodowane stresem i tym, że organizm jeszcze gorzej reaguje na stres kiedy jesteśmy pijanymi. Mózg czuje inaczej, a pozostałe części organizmu funkcjonują jeszcze gorzej. To tak jakbyśmy nie mieli ręki, a mózg czuł że ręke mamy. Są takie choroby - i wtedy dopiero sie ma depresje, na trzezwo. Dlatego alkohol wzmaga wszystkie bóle i wszystkie dolegliwości które mamy na trzeźwo np w sytuacjach stresowych czy innych, a mozg jest ogłupiony, to czuje mniej. Więc po co pić? Tak jak mowie, sens w piciu jest wtedy kiedy nie jesteśmy uzależnieni i do imprezy raz na jakis czas, czyli nie co kilka dni przecież... do niczego innego to nie pomaga, tylko szkodzi. jak ktos chce umrzec szybciej, to niech pije ; ) ale smierc bedzie dluga i bolesna. A kto sie tam przejmuje w młodym wieku, nie ?
Alkohol na stres i smutek - do niedawna moja metoda. Tylko że właśnie najgorzej jest później, budzisz się rano i się telepiesz, nic nie przełkniesz i wtedy dopiero mam stresa i doła. Próbuje teraz inaczej, nie zawsze się udaje, ale próbuję.
Unnecessary napisał(a):Ale ja jednak polecam położyć się spać...mniej inwazyjna metoda ^ ^
Fan napisał(a):Jeżeli jesteśmy w kiepskim humorze, to trzeba się gdzieś ruszyć (np. wyjść z domu, przejść się i wrócić), albo iść spać
Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią się ot tak, z nudów (czy tym bardziej z powodu złego humoru) walnąć się na wyro i przekimać te parę godzin
U mnie najczęściej na leżeniu i przewracaniu z boku na bok się kończy ... nawet jeśli jestem zmęczony to i tak mój układ współczulny będzie mnie pilnował żebym czasem nie zasnął .
ej czy ktoś tu kiedykolwiek miał depresje? bo do szkodliwości alkoholu to nie trzeba przekonywać nawet w szkole podstawowej. czytając doszedłem do wniosku że bolesne przygnębienie jest dla większości zupełnie obce. to dobrze ale nie w tym temacie.
Mysza masz dużo racji. Miałem na myśli benzo only, ale okej.
ashtraygirl jak wytrzeźwiejesz to popraw z rana czymś delikatnym na uspokojenie typu herbatka z melisy.
Chudy2001: " a to trzeba sie znieczulać? rozpędź się i walnij głową w mur, "
ta rada to jak poklepać po ramieniu kogoś kto za chwile rzuci się pod pociąg i powiedzenie "wszystko będzie dobrze". ta jasne będzie dobrze jak pociąg przyjedzie o czasie :-D
najlepszym znieczulaczem jest rozmowe z drugim człowiekiem, ale nie zawsze jest to możliwe, czasami nie ma komu albo nie jest sie wstanie przyznać się do tego co sie czuje, a ból narasta z godziny na godzine. tym kimś może być nawet taksówkarz jeśli tylko poczujesz się gotowy żeby powiedzieć.
wracając do tematu nachlałem się do przesady ryczałem kilka nocy i dni modliłem sie aż wszystko wyszło ze mnie, antydepresant rozkręcił się i pozbierałem się. pamiętam jak nagle mój mózg zaczął zwalczać zaraze depresji i zapanowała cisza. oby nigdy więcej.
według statystyk ,które właśnie wyssałam z palca - 90% miało depresje.
To 10% to ludzie którzy kłamią nawet gdy są anonimowi
Cytat:To szybsze bicie serca jest powodowane stresem i tym, że organizm jeszcze gorzej reaguje na stres kiedy jesteśmy pijanymi
że gorzej to bym nie przesadzała...mi tam po alkoholu lepiej.
Ale nie tak ,jakbym chciała.
Jeśli chodzi o alkohol,narkotyki,leki - uważam ,że warto brać (tak,właśnie użyłam określenia ,warto brać' w odniesieniu do narkotyków) doraźnie.
Nie wiem ile osób popadło w uzależnienia ,ale nie wiem też ilu osiągnęło sukces dzięki ,,wspomagaczom''.
Sądzę ,że ,,raz na jakiś czas'' nie zaszkodzi.
Cytat:antydepresant rozkręcił się i pozbierałem się.
Może ta krótkowzroczność to z przesytu informacji? W pewnym momencie na forum nie miałem już siły układać postów o tej samej treści w różnej formie. Jednakowoż zaliż albowiem wiadomo medycynie, że najlepszy stosunek korzyści do efektów ubocznych w leczeniu depresji daje zażywanie antydepresantów.
Rozmowa z drugim człowiekiem - podejrzewam, że to najlepszy sposób, ale jeśli o mnie chodzi, to trudno mi fobiczną maskę zdjąć nawet przez neta.
Nie mam znieczulacza bo do alkoholu mam obrzydzenie.
dobrze działają narkotyki ale można szybko popaść w uzależnienie szczególnie te oparte na ketaminie. Dobrze działa też gaz rozweselający a z naturalnych środków to adrenalina.
hmm dla nerwicowców adrenalina chyba nie jest wskazana. ja jestem zawsze taki roztrzepany, nie moge skupic mysli, podwyzsza mi sie tętno itd więc to tak jakby wlasnie adrenalina u mnie sie zwiekszala ale jest blokowane przez inne hormony (?)
a doczytałem teraz, że taki stan u niektorych ludzi odbierany jest pozytywnie i dążą do niego, co też powoduje uzależnienie
nie sądze by był jednym z bezpieczniejszych. powoduje nowotwory, można od przedawkowania umrzeć i wcale nie trzeba być uzależnionym by trwale spowodował groźne zmiany w organizmie (czyli raz się przepijesz i możesz umrzeć). bezpieczniejsze są papierosy (nikotyna), które oddziaływują bardzo powoli a uzależnieni wypalają bardzo dużo. nie wiem jak z ciężkimi narkotykami, ale one są nielegalne i trudno dostępne dla szarego człowieka, który nie miał z tym styczności. w przeciwienstwie do tego o czym rozmawiamy. czyli kazdy sobie moze zaszkodzić idąc do byle jakiego sklepu. marihuana też jest u nas nielegalna (jeszcze) ale razem z haszyszem są na tyle bezpieczne, że nie można ich przedawkować i od nich umrzeć.
ale to nie zmienia faktu, że każdy narkotyk (używka) powoduje u nas choroby. ale teraz pytanie. lepiej być chorym psychicznie czy fizycznie? marihuana przez długi czas wpływa tylko na psychikę, więc jak ktoś nie jest uzależniony i pali rzadko, to nie wyrządzi żadnych szkód. alkohol wpływa na zdrowie psychiczne i fizyczne od razu po rozpoczęciu picia. nie ma ludzi na których alkohol by nie wpływał.
wszystkie narkotyki wpływają na psychikę człowieka, jedne mniej a drugie bardziej. dla osób "na trzeźwo" chorych psychicznie jest jeszcze bardziej niewskazane z nich korzystać. tak samo jeśli jesteś chory fizycznie - choćby gorączka, przeziębienie itd to alkohol spowoduje jeszcze większe szkody niż u zdrowego.