21 Sie 2021, Sob 11:37, PID: 847202
(21 Sie 2021, Sob 5:54)Devil napisał(a): @Monty a powiedz jak ludzie z twojego otoczenia reagują na Twój stan jeśli piszesz ze jest to bardzo widoczne?Na wstępie przypomnę, że mój problem jest największy w sytuacjach oficjalnych związanych z pracą. Zaznaczę tu, że nie pracuje w jakimś casualowym miejscu tylko w dużej, dość poważnej firmie.
Od jakiegoś czasu pracuję zdalnie, a przed tym, w ostatnich latach, starałem się nie dopuszczać do ciężkich sytuacji biorąc doraźnie leki.
Jeśli chodzi o lżejsze sytuacje, kiedy nie jestem na doraźnych lekach, takie jak rozmowy w cztery oczy, to część ludzi widzi mój lęk (nie wiem czy widzi drżenie) i rozmawiając ze mną jest wyraźnie spięta (ja m.in. uciekam od kontaktu wzrokowego). Inna część obserwuje mnie jakby ze zdziwieniem, badawczo, co powoduje u mnie jeszcze większe spięcie i pogłębienie objawów. Są też tak zwani luzacy, którzy sami nie mają żadnych oporów w kontaktach społecznych, nie wpatrują się w ciebie, nie zwracają za bardzo uwagi na twoje zachowanie. Z tymi rozmawia się dość komfortowo.
Jeśli chodzi o cięższe sytuacje, sprzed jakiegoś czasu, to ładnych kilka lat temu uczestniczyłem w dość dużym spotkaniu, na którym głowa zaczęła mi się trząść. Zatrzymałem narastającą spiralę objawów łapiąc się za nią, urywając wpół zdania, i wydukałem coś o bólu głowy. Zapadła cisza, ktoś chciał zadrwić, ale reszta uczestników kulturalnie skwitowała to milczeniem. Na spotkaniu tym był mój bliski współpracownik, któremu powiedziałem o moim problemie, osoba, która nie zwraca nadmiernej uwagi na rozmówców i ich zachowanie. Na początku próbował mi mówić, że nic nie było widać (pewnie po to żebym się nie przejmował), ale po jakimś czasie przyznał, że jednak było. Po tym spotkaniu było już tylko gorzej. Podejmowałem próby uczestniczenia w innych tego typu spotkaniach, ale nawet potencjalne przemówienie budziło we mnie taki lęk, że nie byłem w stanie na nich wysiedzieć. Wzrost napięcia prowadził zwykle do absolutnej niemożność wydobycia z siebie głosu i utrzymania jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego, do trzęsienia głowy kiedy ktoś na mnie patrzył, walenia serca, itp. objawów, potęgującego się strachu, a nawet i paniki. Wtedy stało się jasne, że bez wspomagania nie pójdę na żadne poważne spotkanie, na którym będę musiał coś powiedzieć.