22 Sie 2012, Śro 0:08, PID: 313356
@supernova - cóż, przyczyn jest wiele, obawy o dzieci (wciąż zbyt wiele osób nie myśli o tym, że sztucznie podtrzymywany związek prawdopodobnie przyniesie więcej szkody dla dziecka niż w miarę polubowny rozwód), przyzwyczajenie, strach czy zwykłe tchórzostwo. I chyba już nic oryginalnego w tym temacie nie wymyślimy.
Nie ukrywam, że jestem po stronie tych, dla których dewizą jest "take it or leave it",, ale, z drugiej strony, doświadczenia wielkiego w związkach nie mam. Ale tak naprawdę z własnej woli - nie chce mi się babrać w tym g*wnie. 1 chwila szczęśliwości na 1000 nieprzyjemnych, ciągłe docieranie się itd.... w otoczeniu 40-50-latków widzę niemal same problemy i rozpadające się związki, wśród moich rówieśników jeszcze nie ma zbyt wielu poważnych związków (co nie znaczy, że nie ma w ogóle), a i też nie mam silnych kontaktów ze zbyt wieloma parami; mogę tylko mówić o parze moich przyjaciół, którzy są wspaniałymi ludźmi i naprawdę się kochają (chyba o nikim nie mogę tego powiedzieć ze 100% pewnością), a i tak ciągle się docierają i nie do końca jest to ciągła sielanka.
Jasne, wiem, gdy mnie trafi to g*wno (według mnie) zwane zakochaniem (zauroczeniem?) mogę zmienić zdanie. Ale sądzę, że prędzej przez to w ogóle się nie zakocham
Za dużo się stało, by ot tak, na pstryk (czyjegoś) palca, przewartościować wszystko i powiedzieć: "Я сошел с ума".
Nie ukrywam, że jestem po stronie tych, dla których dewizą jest "take it or leave it",, ale, z drugiej strony, doświadczenia wielkiego w związkach nie mam. Ale tak naprawdę z własnej woli - nie chce mi się babrać w tym g*wnie. 1 chwila szczęśliwości na 1000 nieprzyjemnych, ciągłe docieranie się itd.... w otoczeniu 40-50-latków widzę niemal same problemy i rozpadające się związki, wśród moich rówieśników jeszcze nie ma zbyt wielu poważnych związków (co nie znaczy, że nie ma w ogóle), a i też nie mam silnych kontaktów ze zbyt wieloma parami; mogę tylko mówić o parze moich przyjaciół, którzy są wspaniałymi ludźmi i naprawdę się kochają (chyba o nikim nie mogę tego powiedzieć ze 100% pewnością), a i tak ciągle się docierają i nie do końca jest to ciągła sielanka.
uno88 napisał(a):Czasem wystarczy znaleźć specyficzną osobę i stworzyć z nią związek ,niż zobaczyć w tym temacie połowę własnych cech i próbować je zmieniać żmudnymi miesiącami ,czy latami.No tak, wiadomo, że trudniej zmienić własne cechy.
Atumn napisał(a):Niestety - jak to często bywa - partnerzy na początku starają się bardzo o swoje względy i często kiepskie cechy ukrywają i tak dalej.Dlatego ja już wiem, że ja nie będę niczego ukrywać. Tak, jestem leniwy, nie cierpię tracić czasu na sprzątanie i nie lubię bzdetów w mieszkaniu. Bierzesz to albo sp... ;-)
Jasne, wiem, gdy mnie trafi to g*wno (według mnie) zwane zakochaniem (zauroczeniem?) mogę zmienić zdanie. Ale sądzę, że prędzej przez to w ogóle się nie zakocham
Za dużo się stało, by ot tak, na pstryk (czyjegoś) palca, przewartościować wszystko i powiedzieć: "Я сошел с ума".