Intensywne głupawki miałem wyłącznie w wieku 15 lat. Głupawki były mimowolne i nagłe i były one "dwustronne". Pojawiały się nagła euforii, podśmiewywania bez powodu, pobudzenie psychoruchowe i zachowania niezgodne z moim charakterem. Drugą stroną głupawek były intensywne przygnębienie, lekkie popłakiwanie i pragnienie, by umrzeć. Stany te pojawiały się przez 7 miesięcy. Myślę, że były one od stresu, bo w wieku 15 lat miałem zaostrzenie stresów w szkole no i te głupawki pojawiały się tylko w szkole. Podczas obecności tej głupawki przeskok z jednego stanu do drugiego był błyskawiczny i dziwny, bo podporządkowany przerwom i lekcjom. Na przerwach był ten negatywny stan, a na lekcji ten niezdrowo pozytywny. Przemiana następowała w parę chwil po dzwonku. Dobrze, że ten negatywny był na przerwach, bo mogłem się oddalić tam, gdzie mnie nikt nie widzi, byłby jeszcze gorzej odebrany przez rówieśników.
Miewałem i niekiedy miewam bardziej normalne głupawki, panuję nad nimi i ich zazwyczaj po mnie nie widać. Staram się całkowicie tłumić chęć śmiechu w stresowych sytuacjach, tym bardziej, że ta chęć pojawiała się niekiedy w bardziej poważnych sytuacjach i jakbym zaczął się podśmiewywać, to byłoby to mocno negatywnie odebrane.
(30 Paź 2017, Pon 16:22)paranormal987 napisał(a): Myślę, że były one od stresu, bo w wieku 15 lat miałem zaostrzenie stresów w szkole no i te głupawki pojawiały się tylko w szkole.
Miewałem i niekiedy miewam bardziej normalne głupawki, panuję nad nimi i ich zazwyczaj po mnie nie widać. Staram się całkowicie tłumić chęć śmiechu w stresowych sytuacjach, tym bardziej, że ta chęć pojawiała się niekiedy w bardziej poważnych sytuacjach i jakbym zaczął się podśmiewywać, to byłoby to mocno negatywnie odebrane.
Opis mnie. Ja również miałam takie napady głupawek, gdy przechodziłam przez gorszy okres w szkole (nękanie w gimnazjum) gdzie na lekcji wszystko mnie śmieszyło i razem z koleżankami trudno nam było opanować ten śmiech. Też jestem skłonna myśleć, że to od stresu. Taka trochę reakcja obronna i odwrócenie uwagi od bólu, od tego, jak mnie traktują inni uczniowie. Niestety o ile wtedy te głupawki mogły mi pomóc jakoś sobie radzić w tamtej sytuacji i nie załamać się - o tyle teraz jest to dla mnie problemem bo zbyt często reaguję śmiechem/uśmiechem na stresujące sytuacje. A że stresuje mnie większość interakcji z drugim człowiekiem, nawet samo przebywanie w towarzystwie ludzi, to dość często się uśmiecham czy tłumię w sobie śmiech (no bo dziwne byłoby wybuchnięcie śmiechem gdy nic śmiesznego się nie dzieje). Jak jednak stanie się coś śmiesznego i widzę, że inni się śmieją to pozwalam sobie na śmiech. Trudno mi jednak przestać się śmiać, opanować się. To, co innych już przestało śmieszyć dla mnie nadal jest komiczne.
Myślę, że te wszystkie emocje, które się we mnie nagromadziły przez lata gdy nie potrafiłam (i nadal nie potrafię) ich wyrazić, próbują znaleźć gdzieś ujście i śmianie się jest takim "bezpiecznym" sposobem na wyrażenie ich i na rozładowanie napięcia. A czasem to napięcie i uczucia są tak silne, że po prostu dostaje się tej głupawki, gdzie chce się ciągle śmiać aż do bólu brzucha i aż spadku nastroju i do płaczu.
Asleep,to zupełnie jakbym o sobie czytała. : Przynajmniej duża część się zgadza.
Ja już wielokrotnie dostawałam takiej nerwowej publicznej głupawki,a najgorzej jest,gdy właśnie nic śmiesznego się nie dzieje,a ty musisz się powstrzymywać..koszmar.
Najgorszą taką sytuacje miałam u notariusza, gdzie chodziło o poważną sprawę,a ja niestety nie potrafiłam się zachować.
Raz też dostałam napadu śmiechu w kościele(nie ,nie jestem wierząca)dziwie się,że mnie nie wyprowadzili. ;C
Boje się takich sytuacji, bo ludzie mogą sobie wyrobić na tej podstawie niewłaściwą opinie o mnie.
U notariusza to chyba jeszcze nic. Najgorsze skutki mogłaby mieć głupawka na jakieś rozprawie sądowej. Sędzia nie dopuści możliwości, że ktoś może mieć tak od stresu, a nawet jakby jakimś cudem dopuścił, to i tak może bardzo lubić karać i ukaże za śmianie się z sądu grzywną i/lub pozbawieniem wolności.
Hahaha kumam bazę. Często w gimie razem z kumplem mieliśmy bekę z różnych z+ osób i zjawisk. Na lekcjach nieraz też miałem śmieszne wizje na bani i zaczynałem się śmiać, co było lekko dziwne xd. W LO z kumplami też nam trochę odwalało co było spoko. W sumie to raczej norma w tym wieku.
Głupawka łapie całą moją klasę na wielu lekcjach, mam to szczęście że spora część nauczycieli jest wyluzowana i również podłapuje te wygłupy.
Po za tym z koleżanką na angielskim codziennie jest zabawnie.
Czasem głupawka zdarza mi się z siostrą ale już znacznie rzadziej niż kilka lat temu.