Ja jestem okropnie zazdrosna o wszystko: o status materialny,o wygląd,o zdrowie,o to czy ktoś jest bardziej lubiany ode mnie przez kogoś.Dosłownie o wszystko w czym mi się nie układa
wypadałoby jeszcze zdefiniować słowo zazdrość... bo jak teraz myślę to zazdrość czułem np. kiedy... moja była rozmawia z kimkolwiek... albo kiedy idzie przez ulicę jakaś para trzymając się za łapki...ehhhh no ale z powodu wyglądu,sukcesu,pieniędzy nigdy zazdrosny nie byłem...
Bywam piekielnie zazdrosna. Jest taka jedna Monika-przyjaciółka z lat...dawnych. Dziś-widuję ja tylko na n-k Bardzo dużo zlych emocji, toksycznych relacji i zazdroci. Z obydwu stron. Widzieliście "Ze śmiercią jej do twarzy" ? Identyczne coś, jak pomiedzy dwiema głównymi bohaterkami. Za dużo nas łączyło. Szczególnie jesli chodzi o ambicje, problemy psychiczne, kompleksy itd...Dziś wystarczy, że zobaczę jej zdjęcie, a wszystko wraca. Koszmar.
a mnie to jakoś mało obchodzi. niech inni sobie będą szczęśliwi, niech sie kochają.
ja chce zamknąć w domu i iść spać.
nie wiem, czy to mniejszy problem czy większy niż chorobliwa zazdrość.
polecam zająć się swoim życiem, a jak nie - jak ja - to poprostu starać się o tym nie myśleć.
Ja ostatnio też tak mam. Ale ja mam jakoś naprawdę dziwnie. Zazdroszczę innym problemów! Np. tych miłosnych, chyba chciałabym doświadczyć czegoś przykrego, zlego oczywiście nie czegoś co się wiąże z fobią.
pomarancza44 napisał(a):Zazdroszczę innym problemów! Np. tych miłosnych, chyba chciałabym doświadczyć czegoś przykrego, zlego oczywiście nie czegoś co się wiąże z fobią.
Cytat:polecam zająć się swoim życiem, a jak nie - jak ja - to poprostu starać się o tym nie myśleć.
Staram się tak robić, wypełniać czas czymś pożytecznym tylko żeby nie myśleć. Nie mogę jednak uciec od pewnych rzeczy. Kiedyś mi się to lepiej udawało. Teraz wystarczy, że zajrzę na fejsa i zobaczę uśmiechnięte twarze, zdjęcia z drugą połówką i się pogrążam. Zastanawiam się czemu nie mogę podobnie.
Mi taka chorobliwa zazdrość ostatnio zelżała, ale dalej czasem się pojawia, np. wobec ludzi elokwentnych, którzy jasno (głośno i otwarcie) formułują swoje myśli i język nie plącze im się tak jak mi. Czy wobec tych, dla których przebywanie z ludźmi jest normalną, bezstresową aktywnością, i potrafią się tym na co dzień cieszyć. Ogólnie wobec osób, o których wyobrażam sobie, że mają lepiej niż ja. Imprezowe czy zagraniczne zdjęcia z facebooka czasem też potrafią dać mi w kość.
Oj tak, Facebook to zło. Imprezowe nie robią na mnie juz tak dużego wrażenia (bardziej mnie to złościło/dołowało na początku studiów), ale z wakacji już tak. Ostatnio z zazdrością patrzę na zaręczyny/śluby/narodziny, a i tak największą rozpacz przeżywam jak widzę gdzie "znajomi" pracują i jak pną się po szczeblach kariery
Luźno w związku z tematem - zupełnie obcy człowiek w biurze w reakcji na to jak ostrożnie niosłem kubek pełen kawy, mówi do mnie: "To jednak mało pan pije, bo ręce się panu nie trzęsą!". Przyznam że mnie to rozśmieszyło, choć swoim zwyczajem nie byłem w stanie nic mądrego lub równie zabawnego odpowiedzieć. Najbardziej wkurza mnie, że zawsze jak stanę się obiektem żartu, próbuję tak logiczno-analitycznie poukładać to sobie w głowie. Czyli po prostu zaczynam traktować to poważnie, de facto - od d... strony. Facet tego nie wie, ale czy nie jest tak, że jestem po prostu zwykłym sztywniakiem? Czy nie mamy przysłowiowych kijów w d...e? Czy naprawdę nie potrafimy spojrzeć na siebie z dystansem?...