18 Lut 2012, Sob 17:20, PID: 292258
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Lut 2012, Sob 17:21 przez 3000.)
Widzę, że brakuje tutaj takich tematów, a jak ktoś się wyleczy to nie pisze o tym na forum. Ja w porównaniu z początkiem, czyli kiedy miałem fobię społeczną dość mocno nasiloną, depresje, byłem osobą zamkniętą w sobie - teraz jestem prawie wyleczony.
Głównie po lekach zmieniłem się, fobia zmalała do 10%, (te 10% to nieśmiałość, zamknięcie w sobie, ale o wiele, wiele mniejsze niż na początku). Jestem dalej na lekach SSRI i będę je dalej brał - ale można powiedzieć, że wyzdrowiałem. Będę je brał do końca moich dni, ale funkcjonował, jak normalny, nieśmiały człowiek.
Objawy były już tak nasilone, że kiedy wchodziłem na to forum i czytałem o samej fobii to łzy płynęły mi z oczu (jeden z objawów FS).
Najtrudniejszy krok - zdecydować się iść do psychiatry. Jak już się przełamiemy i mamy leki, jak ręką odjął - jest o niebo lepiej. Ci co jeszcze nie byli, nie przełamali się, niech idą, jak chcecie normalnie żyć w dzisiejszych czasach. Wstydzisz się? Idź do przychodni oddalonej o 50km, tam gdzie masz pewność, że nikt Cię nie rozpozna. Stresujesz się? Może napij się alkoholu, lepsze to, niż nie iść w ogóle, a psychiatra widząc Cię, że na trzeźwo do ludzi nie wyjdziesz sam zobaczy w jakim złym stanie jesteś. Kolejna wizyta będzie już taka zwykła, jak do sklepu po bułeczki.
Tak, teraz jestem teraz szczęśliwym człowiekiem :-) , kiedyś byłem na skraju załamania.
Głównie po lekach zmieniłem się, fobia zmalała do 10%, (te 10% to nieśmiałość, zamknięcie w sobie, ale o wiele, wiele mniejsze niż na początku). Jestem dalej na lekach SSRI i będę je dalej brał - ale można powiedzieć, że wyzdrowiałem. Będę je brał do końca moich dni, ale funkcjonował, jak normalny, nieśmiały człowiek.
Objawy były już tak nasilone, że kiedy wchodziłem na to forum i czytałem o samej fobii to łzy płynęły mi z oczu (jeden z objawów FS).
Najtrudniejszy krok - zdecydować się iść do psychiatry. Jak już się przełamiemy i mamy leki, jak ręką odjął - jest o niebo lepiej. Ci co jeszcze nie byli, nie przełamali się, niech idą, jak chcecie normalnie żyć w dzisiejszych czasach. Wstydzisz się? Idź do przychodni oddalonej o 50km, tam gdzie masz pewność, że nikt Cię nie rozpozna. Stresujesz się? Może napij się alkoholu, lepsze to, niż nie iść w ogóle, a psychiatra widząc Cię, że na trzeźwo do ludzi nie wyjdziesz sam zobaczy w jakim złym stanie jesteś. Kolejna wizyta będzie już taka zwykła, jak do sklepu po bułeczki.
Tak, teraz jestem teraz szczęśliwym człowiekiem :-) , kiedyś byłem na skraju załamania.