Wiesz, ja to miałem chyba od końca podstawówki - osobowość unikająca czy fobia społeczna, do tego raczej na pewno dystymia, obecnie też prokrastynacja... tylko myślałem ze taki pokrecony jestem, albo ze sie z tego wyrwe jak zmienie srodowisko, ze jeszcze będę normalny, taki jakbym chciał...
Nieważne. Tak zyłem, sądziłem ze sobie z tym poradzę i w życiu nie przyszłoby mi do glowy zastanawiac sie, czy to jakas choroba psychiczna czy tam inna dysfunkcja, nie wpadłbym nigdy an pomysł, zęby choćby an wikipedii czegos szukać... dopiero jak skonczyly sie zapychajace zycie zajecia w szkole, studia, zrozumialem chyab ile lat stracilem, jak zmarnowalem zycie, jakie to bylo wszystko mialkie, nijakie, n a pół gwizdka... Jestem tu pare dni, ale myślę, zę wiele osób ma tutaj długi staż z FS czy innymi problemami.... i też juz w wieku nastu lat mialo podobne przemyślenia. mnie byly chyba nawet silniejsze, ale wtedy sądziłem, ze większość z nich to wynik nieśmiałości. Odkryłem anwet jakieś opowiadanie z drugiej klasy liceum i się zdziwilem, jak bedąc w tkaim nastroju mozna bylo nei szukać pomocy. Dobrze, ze ty, jak rozumiem, robisz inaczej...
żeby się nie rozpisywać, w Twoim wieku miałam podobnie, aczkolwiek nie wiedziałam, co może mi dolegać, albo co będzie mi dolegać. masz tą przewagę, że wcześnie zaczęłaś terapię (tak pisało we wstępie przynajmniej). nie przejmuj się tak. jak dla mnie wydajesz się się osobą całkiem 'ogarniętą' (nie chcę nadużywać słowa 'dojrzałą', bo tego akurat nie wiem) jak na swój wiek, może stąd to poczucie wyobcowania etc.
Mieliście coś takiego w życiu że im dłużej przebywałeś lub przebywałaś w samotności to tym bardziej zacząłeś/zaczęłaś głupieć. Unikam kontaktów ze znajomymi. Z przyjaciółmi no utrzymuję kontakty ale takie sztuczne. Teraz mam takie przemyślenia że wszystkiemu temu winne co mi jest to społeczeństwo. Samo w sobie. Ja chcę się od niego uwolnić. Nie chcę żyć sztucznie, mechanicznie, tak bez normalnego życia. Chcę żyć jak inni. Jak wszyscy. ale to niestety jest mało możliwe bez terapeuty. Mam swoje raz wesołe raz zamulone dni ale co najbardziej mnie przeraża to wtedy kiedy mam myśli podobne do psychopatycznych. Wtedy nie obchodzi mnie cierpienie innych ludzi nawet chcę żeby oni cierpieli. Mam wtedy taką nienawiść do ludzi. Do wszystkich. Boje się że jeżeli dorosnę a mam 17 lat to zacznie coś się dziać z moją psychiką naprawdę strasznie.
Tak, samotność wykańcza. Albo inaczej, wykańcza nie reagowanie na życie, tłumienie swoich reakcji. Z czasem jest tego tyle, że człowiek myśli pomału i czuję się jak wariat z tym wszystkim pod kopułą.
Ja myślę, że za to nie jest odpowiedzialne społeczeństwo. Jest współodpowiedzialne. Cytując Alice Miller:
"Izolacja w domu rodzinnym zostaje zastąpiona izolacją wewnętrzną"
W domu zostajesz zabity, i twoja naturalna potrzeba bycia z ludźmi, otrzymywania i dawania zostaje zabita, a później społeczeństwo przez arogancję to wzmacnia. I tak człowiek później żyje w swoim świecie.
etyfka napisał(a):Czuję się obco wśród rówieśników. Gdy widzę jak większość z nich się zachowuje , jakie dziewczyny mają tematy do rozmów wręcz opadają mi ręce. Czuję się jak jakiś wyrzutek. Wszystko tam jest dla mnie jakieś obce. Chciałabym stamtąd raz na zawsze wyjść i więcej nie wracać.
Mam to samo wrażenie. Kiedyś na siłę próbowałam się zainteresować jakimiś rzeczami na"topie" itd. ale nic z tego nie wyszło...już wiem, że nie ma co na siłę się interesować czymś tylko po to, aby pogadać. To samo się tyczy się zachowania - oni się ciągle z czegoś śmieją, krzyczą i jeszcze taki ogólny ich stosunek do świata.
Ja już ogólnie straciłam trochę zainteresowanie sprawami codziennymi dla ludzi w moim wieku. Nie mam pojęcia czego się teraz słucha, co ogląda w TV ani na temat jakiś modnych powiedzonek...nic mnie nie interesuję, co związane z moim wiekiem(16 lat). Z jednej strony to dobrze mieć w głowie nie tylko nastoletnie pierdoły, ale z drugiej...to chyba nie muszę pisać.
KlejBroda napisał(a):Mieliście coś takiego w życiu że im dłużej przebywałeś lub przebywałaś w samotności to tym bardziej zacząłeś/zaczęłaś głupieć. Unikam kontaktów ze znajomymi. Z przyjaciółmi no utrzymuję kontakty ale takie sztuczne. Teraz mam takie przemyślenia że wszystkiemu temu winne co mi jest to społeczeństwo. Samo w sobie. Ja chcę się od niego uwolnić. Nie chcę żyć sztucznie, mechanicznie, tak bez normalnego życia. Chcę żyć jak inni. Jak wszyscy. ale to niestety jest mało możliwe bez terapeuty. Mam swoje raz wesołe raz zamulone dni ale co najbardziej mnie przeraża to wtedy kiedy mam myśli podobne do psychopatycznych. Wtedy nie obchodzi mnie cierpienie innych ludzi nawet chcę żeby oni cierpieli. Mam wtedy taką nienawiść do ludzi. Do wszystkich. Boje się że jeżeli dorosnę a mam 17 lat to zacznie coś się dziać z moją psychiką naprawdę strasznie.
Może nie głupieć, ale dziwieć na pewno. Mi się moje wszystkie kontakty z ludźmi wydają sztuczne...i jak tu z kimś jakąś głębszą więź stworzyć. Jest w tym trochę winy społeczeństwa czy społeczności, w jakiej żyjesz, ale jest też wiele innych przyczyn. Szczególnie cięzko jest w środowisku szkolnym, bo wszelkie jednostki "odstające" nie są mile widziane. Również, mam coraz gorsze myśli...Bardzo dużo rzeczy ostatnio mnie denerwuję i potrafię być bardzo niemiła...więc lepiej zostawić mnie w spokoju. Także pojawia się ogólna nienawiść do ludzi. Moja niedawna myśl: "Boże, jeżeli gdzieś tam jesteś i widzisz, co tu się dzieję, to roz...wal całą Ziemię i zaczynaj gdzieś od nowa. I nie pozwól, żeby cokolwiek chodziło wyprostowane na dwóch nogach".
"Czuję się obco wśród rówieśników. Gdy widzę jak większość z nich się zachowuje , jakie dziewczyny mają tematy do rozmów wręcz opadają mi ręce."
To nie Ty powinnaś się wstydzić tylko oni.
"Nie mam pojęcia czego się teraz słucha, co ogląda w TV ani na temat jakiś modnych powiedzonek...nic mnie nie interesuję, co związane z moim wiekiem(16 lat)."
Przez kilka lat jestem w takim medialnym bąblu odizolowanym od trendów, ale bardzo się z tego ciesze. Trzymam się muzyki, którą lubię (ale nie zamykam na inną), wyszukuje informacji, która mnie interesują. Chyba ciesze się z takiego obrotu spraw bowiem wiem na czym stoję wiem, że tacy ludzie jak my są wyjątkowi.
Ja mam 30 lat i nadal czuje sie obco w otaczajacym mnie swiecie, niby jestem juz dorosła i "powinnam" miec odpowiednie podejscie do pewnych sytuacji, ale dosc czesto ciezko mi jest zachowac sie "odpowiednio". Moze sekret tkwi w tym, zeby za duzo nie myslec.
nemo napisał(a):żeby się nie rozpisywać, w Twoim wieku miałam podobnie
j/w
Teraz mam 25 lat i wszystkie problemy z tamtego okresu nadal u mnie istnieją, więc możesz sobie wyobrazić jak trudne i czasochłonne jest wychodzenie z fobii społecznej. Im wcześniej zaczniesz działać tym większe masz szanse na sukces, więc... powodzenia!