15 Kwi 2012, Nie 9:04, PID: 298519
nie wiem dlaczego musze tu poruszyc ten temat. w sumie to moja prywatna sprawa i tylko moja. zasłania mnie anonimowość pisania na forum, i chyba potrzebuje jakiegoś rodzaju uzasadnienia dla samego siebie i swojego postępowania. czy byłem fobikiem?
postanowiłem odwiedzić pania "k".
wizyta jest płatna. będę mieć na niej full serwis. zapłacę tyle ile trzeba. nie będę tu pisał co będę robił z pania "k" na wizycie i co będę jej robił. czysta mechanika. przy najmniej z jej strony. taka praca. mam nadzieję, że nie przyczepi się do mnie jakiś jej alfons, że nie będzie mi przeszkadzał, że nie wyskoczy w najmniej oczekiwanym momencie wrzeszczac i żadajac więcej pieniędzy. choć nigdy nic nie wiadomo. pani "k" może znać różnych kolesiów.
nie musiałbym się z nia umawiać. ale ja nie mam po prostu z kim pogadać, do kogo się przytulić, pocałunki sa mi obce, nie wiem co to bliskość kobiety.
mam już 33 lata i nic sie nie zanosi na zmiany przez najbliższe lata, później? później robi się za późno.
czy to przez moja nieśmiałość? nigdy nie miałem wielu koleżanek, tzn nigdy w ogóle nie miałem koleżanek. w szkole siedziałem cicho i bałem się odezwać na przerwach. a inni potworzyli paczki przyjaciół, powychodzili za maz i sie pożenili. ja pozostałem sam. taki los.
cóż, za głupotę się płaci. ja też muszę zapłacić, żeby mieć kawałek kobiecego ciała, inaczej uschnę ze zgryzoty. ludzka potrzeba. ale żadna kobieta mnie nie rozumie. lepiej jest mieć w nosie czyjeś potrzeby niż komuś ofiarować choć trochę ciepła - to dewiza współczesnej dziewczyny. niesprawiedliwa dewiza.
gdy napotykam nastolatków całujacych się, albo po prostu pary trzymajace sie za ręce, po prostu wyć mi się chce. wrzeszcze sam w samochodzie przy zamkniętych drzwiach, żeby nikt nie usłyszał mojego szaleństwa. nie wiedza jakie maja szczęście że sa razem. ja nigdy nie miałem takiego farta.
dlaczego? nie jestem przystojny? za mało mam pieniędzy i nieruchomości? nie jestem towarzyski? nie da się mnie lubić widocznie. nie wiem. wszystko się liczy. a randki kojarza mi się z rozminowywaniem bomby. wystarczy drobna nieuwaga, drobna usterka i leci się w powietrze, samemu. bo dziewczyna mówi "nie". każdy powód dobry, żeby powiedzieć "nie". a ja nie jestem idealny. taki po prostu zwykły, niewyróżniajacy się facet.
tylko gdzie ukradziono mi wolna wolę? i prawo wyboru? dlaczego to ja nie mogę sobie wybrać partnerki. bo ja nie mam żadnego wyboru. wybierać między pustka, niczym a samotnościa. ja nie mam wyboru. musze płacić.
postanowiłem odwiedzić pania "k".
wizyta jest płatna. będę mieć na niej full serwis. zapłacę tyle ile trzeba. nie będę tu pisał co będę robił z pania "k" na wizycie i co będę jej robił. czysta mechanika. przy najmniej z jej strony. taka praca. mam nadzieję, że nie przyczepi się do mnie jakiś jej alfons, że nie będzie mi przeszkadzał, że nie wyskoczy w najmniej oczekiwanym momencie wrzeszczac i żadajac więcej pieniędzy. choć nigdy nic nie wiadomo. pani "k" może znać różnych kolesiów.
nie musiałbym się z nia umawiać. ale ja nie mam po prostu z kim pogadać, do kogo się przytulić, pocałunki sa mi obce, nie wiem co to bliskość kobiety.
mam już 33 lata i nic sie nie zanosi na zmiany przez najbliższe lata, później? później robi się za późno.
czy to przez moja nieśmiałość? nigdy nie miałem wielu koleżanek, tzn nigdy w ogóle nie miałem koleżanek. w szkole siedziałem cicho i bałem się odezwać na przerwach. a inni potworzyli paczki przyjaciół, powychodzili za maz i sie pożenili. ja pozostałem sam. taki los.
cóż, za głupotę się płaci. ja też muszę zapłacić, żeby mieć kawałek kobiecego ciała, inaczej uschnę ze zgryzoty. ludzka potrzeba. ale żadna kobieta mnie nie rozumie. lepiej jest mieć w nosie czyjeś potrzeby niż komuś ofiarować choć trochę ciepła - to dewiza współczesnej dziewczyny. niesprawiedliwa dewiza.
gdy napotykam nastolatków całujacych się, albo po prostu pary trzymajace sie za ręce, po prostu wyć mi się chce. wrzeszcze sam w samochodzie przy zamkniętych drzwiach, żeby nikt nie usłyszał mojego szaleństwa. nie wiedza jakie maja szczęście że sa razem. ja nigdy nie miałem takiego farta.
dlaczego? nie jestem przystojny? za mało mam pieniędzy i nieruchomości? nie jestem towarzyski? nie da się mnie lubić widocznie. nie wiem. wszystko się liczy. a randki kojarza mi się z rozminowywaniem bomby. wystarczy drobna nieuwaga, drobna usterka i leci się w powietrze, samemu. bo dziewczyna mówi "nie". każdy powód dobry, żeby powiedzieć "nie". a ja nie jestem idealny. taki po prostu zwykły, niewyróżniajacy się facet.
tylko gdzie ukradziono mi wolna wolę? i prawo wyboru? dlaczego to ja nie mogę sobie wybrać partnerki. bo ja nie mam żadnego wyboru. wybierać między pustka, niczym a samotnościa. ja nie mam wyboru. musze płacić.