03 Lip 2008, Czw 7:25, PID: 37600
Ceś wam!
Ciekawi mnie czy to normalne u fobików.
Otóż... powiedzmy, że kiedy jestem sam, zamknięty w swoim pokoju, moja potencjalna inteligencja wynosi 100%. Wtedy, rozpamiętując dzień, przychodzą do mnie ciekawe przemyślenia, cięte riposty etc. I wtedy jestem zły na siebie, że nie potrafiłem powiedzieć tego wcześniej. Patrząc na to obiektywnie, racjonalnie, dochodzę do wniosku, że poziom mojej potencjalnej inteligencji spada, gdy rozmawiam z człowiekiem. Czasem drastycznie, czasem trochę mniej, nie wiem od czego jest to uzależnione. Po prostu w trakcie rozmowy, jakby to ująć, kieruję się bardziej instynktem niż myśleniem, bo myśleć racjonalnie niemal nie potrafię. Zapominam słowa kluczowe dla mej wypowiedzi, przy dłuższych wywodach sam się gubię i nie wiem o co mi chodziło, często miewam zaćmy i nie mogę sobie przypomnieć zupełnie tego, co chciałem powiedzieć. Wizyty w sklepie wyglądają niczym występ teatralny - jestem aktorem, który musi wejść w odpowiednim momencie i wypowiedzieć kwestię, której wcześnie się nauczył, i który powtarza ją co chwila, aby nie zapomnieć.
Co ciekawe, najbardziej boję się interakcji z ludźmi, na których mi nie zależy. Paradoksalnie, jestem cynikiem, chamem i mizantropem, a jednak boję się reakcji, wtedy zawsze brak mi pewności siebie.
Myślę, że nie chodzi tu o socjofobię samą w sobie. Uważam, że jeśli zacznę mówić to, co myślę i to, co chciałbym powiedzieć, reszta problemów zniknie, bo to jest główny symptom mojej socjofobii (po co mam się odzywać, skoro wdam się w rozmowę, którą przegram). Zanim zastrzelę przeciwnika, muszę mieć naboje do mojej broni [;
Ciekawi mnie czy to normalne u fobików.
Otóż... powiedzmy, że kiedy jestem sam, zamknięty w swoim pokoju, moja potencjalna inteligencja wynosi 100%. Wtedy, rozpamiętując dzień, przychodzą do mnie ciekawe przemyślenia, cięte riposty etc. I wtedy jestem zły na siebie, że nie potrafiłem powiedzieć tego wcześniej. Patrząc na to obiektywnie, racjonalnie, dochodzę do wniosku, że poziom mojej potencjalnej inteligencji spada, gdy rozmawiam z człowiekiem. Czasem drastycznie, czasem trochę mniej, nie wiem od czego jest to uzależnione. Po prostu w trakcie rozmowy, jakby to ująć, kieruję się bardziej instynktem niż myśleniem, bo myśleć racjonalnie niemal nie potrafię. Zapominam słowa kluczowe dla mej wypowiedzi, przy dłuższych wywodach sam się gubię i nie wiem o co mi chodziło, często miewam zaćmy i nie mogę sobie przypomnieć zupełnie tego, co chciałem powiedzieć. Wizyty w sklepie wyglądają niczym występ teatralny - jestem aktorem, który musi wejść w odpowiednim momencie i wypowiedzieć kwestię, której wcześnie się nauczył, i który powtarza ją co chwila, aby nie zapomnieć.
Co ciekawe, najbardziej boję się interakcji z ludźmi, na których mi nie zależy. Paradoksalnie, jestem cynikiem, chamem i mizantropem, a jednak boję się reakcji, wtedy zawsze brak mi pewności siebie.
Myślę, że nie chodzi tu o socjofobię samą w sobie. Uważam, że jeśli zacznę mówić to, co myślę i to, co chciałbym powiedzieć, reszta problemów zniknie, bo to jest główny symptom mojej socjofobii (po co mam się odzywać, skoro wdam się w rozmowę, którą przegram). Zanim zastrzelę przeciwnika, muszę mieć naboje do mojej broni [;