15 Lut 2018, Czw 15:05, PID: 730947
Och, wybacz, mam problem z łapaniem ironii bez emotek
15 Lut 2018, Czw 15:05, PID: 730947
Och, wybacz, mam problem z łapaniem ironii bez emotek
15 Lut 2018, Czw 15:41, PID: 730952
Wizyty w takich miejscach to trauma. Zawsze robię się spięta i czuję na sobie spojrzenia, dlatego unikam jak się da.
Przypomniało mi się chyba najbardziej traumatyczne wspomnienie związane z tematem, otóż kiedyś przez przypadek trafiłam na drogą imprezę do luksusowego klubu. Gdybym wiedziała, że tak to będzie wyglądać, to bym nie poszła, ale już zadeklarowałam swoją obecność, jak przyszłam to się przywitałam. I znalazłam się wśród wystrojonych lasek i seksownych panów w drogich koszulach czy tam nawet garniakach. Ale szwedzki stół mieli dobry, dwa razy odważyłam się wziąć jedzenie, schować się za filarem i próbować wymyślić co dalej. Szampana od kelnera też sobie nie żałowałam jak już dawał... Ostatecznie po niecałej godzinie prawie stamtąd wybiegłam, trochę nawalona. Ochroniarze bardzo dziwnie się patrzyli. W sumie teraz się z tego śmieję, ale za nic bym nie powtórzyła.
15 Lut 2018, Czw 16:02, PID: 730954
Akurat wizyty w banku (czy też telefony z banków) mnie nie ruszają. Wiem, że ta ich cała uprzejmość jest tylko po to aby jak najmocniej mnie wydymać.
15 Lut 2018, Czw 16:54, PID: 730957
(15 Lut 2018, Czw 14:56)chory na nieśmiałość napisał(a): Kaspar Hauser napisał(a):Rozumiem. Moje przewrażliwienie.
15 Lut 2018, Czw 19:38, PID: 730998
W miejscach eleganckich, czy na takich przyjęciach czuję się trochę nieswojo, po pierwsze ze względu na takie przekonanie, że "szlachta się bawi, a chłopi harują", po co wydawać tyle pieniędzy na eleganckie ubrania, wystrój, jedzenie (nie potrafię dobrze sformułować tego przekonania - może coś jak dr Judym z "Ludzi Bezdomnych" ). Jakoś wolę prostotę, ale taką wypośrodkowaną, ze smakiem, na względnym luzie, żeby nie mylić z piciem w jakiejś spelunie . Po drugie, myślę że wynika to z tego, że w takich sytuacjach jest większa presja, można przesadzić ze sztywnością, albo się skompromitować, bo nie wie się jak się zachować. Nie lubię takich konwencji imprezowych - bo w nich liczą się przede wszystkim umiejętności społeczne typu savoir-vivre i bardzo stresują.
Zresztą dochodzi do tego takie przekonanie, że inni, którzy uczęszczają na takie imprezy są bardziej światowi, obyci, a tutaj taki fobik, co odczuwa lęk przed dalekimi podróżami - ale takich myśli stopniowo się oduczam, bo nawet jeśli ktoś podróżował po świecie, to co z tego ma wynikać dla mnie? W ciągu życia poznałem trochę ludzi, którzy na pewno byli bardziej obyci, nie bali się podróży i udawało mi się z nimi normalnie i ciekawie rozmawiać. Ja szukając jakichś ubrań w galeriach handlowych największe opory mam przed wchodzeniem do "ekskluzywnych marek" i raczej omijam takie miejsca. Zresztą kiedyś skusiłem się na kupno pewnej rzeczy w takim lepszym sklepie, bo myślałem, że co prawda dużo zapłacę, ale kupię coś porządnego jakościowo (nazwa marki mnie nie obchodzi, bo nawet dla przekory nie chcę kupować "prestiżowych" marek). Jak się okazało po dokładniejszym przyjrzeniu się, nie potrafili nawet przyszyć kieszeni w linii prostej - ale to taka dygresja dot. profesjonalizmu.
15 Lut 2018, Czw 20:41, PID: 731014
Po przeczytaniu posta @kartofel pomyślałam, że w sumie coś w tym jest, i może sama elegancja i profesjonalizm nie są złe, tylko konieczność interakcji z ludźmi przebywającymi w takich miejscach. I zwracanie na siebie uwagi. Dlatego kiedy jest wokół dużo ludzi, dzięki czemu można wtopić się w tłum, a do tego jedyna interakcja z drugim człowiekiem to podanie kurtki w szatni i biletu przy wejściu do sali, po czym siadam na swoim miejscu i mam wszystkich gdzieś - to rzeczywiście czuję się całkiem w porządku.
(15 Lut 2018, Czw 12:04)kartofel napisał(a): Lubię też wchodzić do gabinetów wykładowców.A to już brzmi koszmarnie
15 Lut 2018, Czw 21:11, PID: 731019
Heh, odnośnie sklepów odzieżowych... do tych ekskluzywnych nigdy nie zajrzałam, do takich typu H&M chodzę niechętnie (też jest tam sztywno), a przeważnie ciuchy kupuję sobie w... szmateksach. Obsługa nigdy się nie narzuca, nie ma sztucznych dialogów i pytań o kartę lojalnościową i czy nie chciałabym założyć albo czy zbieram punkty, można sobie na spokojnie poprzeglądać rzeczy, postać ile się chce, jeśli ktoś coś sugeruje odnośnie zakupu to jest to anonimowa starsza pani, która powie "wygląda jakby było na panią szyte", a wybór ciuchów... wszystkie są niepowtarzalne, a czasem trafią się takie perełki... za moją najładniejszą sukienkę zapłaciłam 2zł xD I leży jak ulał!
Przepraszam za totalny offtop. Ale może ja podświadomie unikam dystyngowanych miejsc...
16 Lut 2018, Pią 0:37, PID: 731054
Miałam kiedyś też tak, że czułam się nieswojo w eleganckich miejscach, ale potem zaczęłam do tego podchodzić inaczej: to nie ja jestem tam oceniana tylko ja oceniam, to dla moich oczu te piękne wnętrza i wytwornie ubrani ludzie, więc korzystam, podziwiam i doceniam ich trud. A odkąd zaczęłam pracować w tego typu miejscach to już mi wręcz spowszedniały.
17 Lut 2018, Sob 19:00, PID: 731395
Ja generalnie nie bywam w stricte eleganckich miejscach, bo i po co.
18 Lut 2018, Nie 18:49, PID: 731562
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Lut 2018, Nie 19:41 przez Zasió.)
"Macie coś takiego, że najbardziej się obawiacie miejsc, które wyglądają elegancko i profesjonalnie?
Nie wiem, czy nie mam dokładnie odwrotnie. Czasem taka sterylność, nowoczesność, ładne otoczenie bardziej ośmielają, sugerują, ze potraktują nas w danym miejscu lepiej - no. w przychodni czy u psychologa... . Ja chyba głównie boję się sklepów, które są dla meni za drogie. poniekąd cos podobnego do tego, o czym piszesz, ves, ale chyba nie do końca. Banki i inne salony telefonii komórkowej są w każdym razie fajne. "A jednak pomimo tej pozornej przewagi, to ich się stawia wyżej, właśnie przez tę całą otoczkę." Jeśli o to chodzi, to stawiam takich wyżej bez względu na otoczkę . Krystyna z biura podawczego w obskurnym urzędzie też może być wyżej w wielu sytuacjach, chociaż ma sweter z ciuchlandu i trwałą ondulację. Ja to generalnie boję się wyjść na durnia. Ale bogata otoczka sama w sobie bardziej mi sie podoba, niż straszy. Odbijam się tylko, gdy czuję, że kompletnie nie pasuje gdzieś pod względem statusu majątkowego. Droga knajpa? Nie wejdę? Elegancka kawiarnia? Też. Drogi sklep? Do póki nie miałem pracy, nie miałem odwagi szukać garnituru (na wyprzedaży!). Ale wyjść na durnia to można i w Bossie, i w Croppie . Tzn. do Bossa nadal w życiu bym nie poszedł, co najwyżej stać mnie na wizytę w Vistuli i Bytomiu. Raz, szukając kurtki, z trudem wszedłem do Hilfigera... Nie, nie kupiłem, 800 zł to za drogo, a nawet ładna była. Imprezy, bankiety? A co to, a gdzie?! Jeszcze niektórzy bywają na takich przez przypadek
18 Lut 2018, Nie 20:21, PID: 731590
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Lut 2018, Nie 20:28 przez Elyiana.)
Podobne jak u większości przedmówców (przedpiśców? ) wszelkie miejsca ociekające profesjonalizmem i/lub elegancją wzbudzają we mnie lęk, niepewność i silne poczucie bycia nie na miejscu. Co więcej - już sama sytuacja, kiedy to ja muszę wdziać ten przysłowiowy krochmalony kołnierzyk czy bardziej elegancką garderobę sprawia, że czuję się mocno nieswojo.
18 Lut 2018, Nie 20:37, PID: 731603
Ja mam w sumie co do ludzi tak, że osoby wykrochmalone i 'zrobione' z wierzchu wzbudzają moją nieufność co do ich kompetencji(chodzi o profesjonalistów w różnych dziedzinach, w sklepach itp to nie działa), tak jakbym zakładała z góry, że jak ktoś dopracowuje swój wygląd do perfekcji co rano to nie ma czasu i możliwości dobrze ogarniać tego, czym się zajmuje. Kogoś wymiętolonego w wyciągniętym swetrze darzę co do tego większym zaufaniem. Chyba większość ludzi ma odwrotnie.
Co do lęku to wzbudzają go tylko miejsca, które uważam za nieodpowiednie dla mnie ze względu na mój status finansowy(tak jakbym miała coś takiego xD). Jeśli chodzi o banki i inne usługi, z których korzysta każdy szary człowieczek, nie przerażają mnie bardziej niż osiedlowy spożywczak. |
|