25 Lut 2013, Pon 3:48, PID: 340652
Mam nadzieję, że nikogo moja aktywność nie męczy... ale żal mi dupę ściska jak widzę, że tak potrzebne forum jest mało użytkowane. Dlatego zakładam nowy topic, którego mam nadzieję jeszcze nie było. W tej stercie ciężko do tego dojść.
Do meritum.... Jak wy sobie radzicie z różnymi wymówkami dotyczącymi wyjść, spotkań itp. Co mówicie jak gdzieś wasz znajomy chce wyrwać was z domu a wy nie macie ochoty iść z oczywistych względów? Jak odpowiadacie na to, że jesteście tacy skryci, małomówni, zazwyczaj z boku, nie trzymający się ludzi? Wątpię w to, że odpowiadacie wtedy "sorki mam FS, to przez to". Sądzę, że jest to często przewijające się zdarzenie w naszym ciężkim życiu. Co w takich sytuacjach robicie? Jak się przy tym czujecie? Bardziej interesuje mnie co czujecie przy czymś takim niż już sam motyw wymówki.
U mnie to zależy dużo od samopoczucia. Jak wyłapię doła, to nawet nie odbieram telefonu od osoby, która wiem, że może chcieć się spotkać a ja tego nie chcę. W nieco lepszym stanie liczę, że będzie coś ciekawego się działo i odbieram (tzn. nie powodującego pogorszenia nastroju). Czasem odpowiem w prost: "nie chcę mi się", tylko dużo osób łapie wtedy focha, to się staram tego unikać. A typowymi wymówkami to brak czasu, coś robię sorki... (ale nie lubię strasznie kłamać i zmyślać, co z resztą ciężko mi przychodzi, to nie mówię co dokładnie robię). Po tym jednak jak odmówię, to przychodzi po kilku minutach myśl, kurcze może jednak by wyjść? I takie bicie się z myślami. Czasem żałuje, ale nie zmieniam już decyzji, bo staram się być konsekwentny i stanowczy do bólu
Do meritum.... Jak wy sobie radzicie z różnymi wymówkami dotyczącymi wyjść, spotkań itp. Co mówicie jak gdzieś wasz znajomy chce wyrwać was z domu a wy nie macie ochoty iść z oczywistych względów? Jak odpowiadacie na to, że jesteście tacy skryci, małomówni, zazwyczaj z boku, nie trzymający się ludzi? Wątpię w to, że odpowiadacie wtedy "sorki mam FS, to przez to". Sądzę, że jest to często przewijające się zdarzenie w naszym ciężkim życiu. Co w takich sytuacjach robicie? Jak się przy tym czujecie? Bardziej interesuje mnie co czujecie przy czymś takim niż już sam motyw wymówki.
U mnie to zależy dużo od samopoczucia. Jak wyłapię doła, to nawet nie odbieram telefonu od osoby, która wiem, że może chcieć się spotkać a ja tego nie chcę. W nieco lepszym stanie liczę, że będzie coś ciekawego się działo i odbieram (tzn. nie powodującego pogorszenia nastroju). Czasem odpowiem w prost: "nie chcę mi się", tylko dużo osób łapie wtedy focha, to się staram tego unikać. A typowymi wymówkami to brak czasu, coś robię sorki... (ale nie lubię strasznie kłamać i zmyślać, co z resztą ciężko mi przychodzi, to nie mówię co dokładnie robię). Po tym jednak jak odmówię, to przychodzi po kilku minutach myśl, kurcze może jednak by wyjść? I takie bicie się z myślami. Czasem żałuje, ale nie zmieniam już decyzji, bo staram się być konsekwentny i stanowczy do bólu