16 Mar 2013, Sob 11:37, PID: 343215
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Maj 2013, Pon 14:17 przez marta28.)
Witam wszystkich,
napiszę kilka słów o sobie zanim przejdę do sedna sprawy. Jestem DDA, mam fobię społeczną i jeszcze kilka innych nieciekawych rzeczy u siebie podejrzewam, ale coraz mnie lubię się metkować.
Wiem, jaka jest sytuacja z terapiami fs, bujałam się przez wiele miesięcy, żeby mnie gdzieś przyjęli, nie wyszło-może dobrze się stało, bo trafiłam na coś co nazywa się MITINGI DDA. Jest to fenomenalny twór, gdzie można w bezpiecznej atmosferze dzielić się problemami, nadzieją, doświadczeniem.
Nie wiem czy słyszeliście o takich spotkaniach, są one bezpłatne, opierają się na 12 krokach i 12 tradycjach, grupa ma swoje zasady by każdy czuł się dobrze. Każdy przychodzi, wychodzi i wypowiada się kiedy chce, mówimy tylko o sobie, więc nie ma możliwości oberwania od kogoś
Chciałabym na początek uspokoić Wasze lęki związane z byciem w grupie bo nie jest to takie mega straszne, można sobie po prostu przyjść posłuchać, jak inni sobie radzą, popatrzeć, wyjść w trakcie. Ja odezwałam się pierwszy raz chyba na 3 spotkaniu i powiedziałam 2 zdania, ale tam nikt nikogo nie osądza, wszyscy są podobni, nikt nikogo nie ciągnie za język, nie krytykuje, poza tym spraw poruszanych w sali nie wynosi się poza nią. Przed przyjściem na pierwszy miting zbierałam się kilka miesięcy bo nikt mnie nie uprzedził, jak to wygląda.
Dzięki mitingom poznałam wspaniałych ludzi, którzy szybko stali się dla mnie rodziną, wiadomo, że nie jest to ciasto polane lukrem, więc zdarzają się gorsze i lepsze chwile. Nadal łapię się na tym, że wstydzę się zabrać głos, ale co z tego? Siedzę i się uśmiecham.
W Warszawie działa mnóstwo wspólnot Anonimowców, są oczywiście AA, DDA, Anonimowi Depresanci i uwierzcie mi wiele innych, o których bym nie pomyślała, że coś takiego jest. Tworzy się wspólnota Borderline, więc czemu nie MY skoro mogłoby to pomóc???
Są same korzyści - można wyjść z izolacji, poznać ludzi, nauczyć się nawiązywać kontakty, popatrzeć i posłuchać, poczuć się rozumianym, zacząć prowadzić ciekawe życie towarzyskie(my po mitingach chodzimy na imprezki, łyżwy, do kina itp.), ale oczywiście głównym celem jest zdrowienie samo w sobie opierając się na PROGRAMIE 12 kroków.
Spotkania są bezpłatne, zbierane są tylko dobrowolne datki na wynajęcie sali.
Mitingi to nie terapia bo nie ma psychologa, nie jest to SEKTA, ani rekolekcje choć odbywają się często przy kościołach bo tam są tanie salki.
Ja po kilku spotkaniach poczułam, że to miejsce dla mnie. Ludzie mówią o trudnych rzeczach, ale nie brakuje śmiechu, życzliwości, akcpetacji. Patrzę na innych, uczę się zachowań, reakcji, mówienia, rozumienia siebie i innych.
Do niczego nie namawiam, chciałabym się dowiedzieć co o tym myślicie, kto chciałby spróbować założyć taką wspólnotę dla fobików?
Obawiam się, że mnie obrzucicie oskarżeniami czy coś, a może to już tylko moje chore myślenie hmmm.
Czekam na odzew
napiszę kilka słów o sobie zanim przejdę do sedna sprawy. Jestem DDA, mam fobię społeczną i jeszcze kilka innych nieciekawych rzeczy u siebie podejrzewam, ale coraz mnie lubię się metkować.
Wiem, jaka jest sytuacja z terapiami fs, bujałam się przez wiele miesięcy, żeby mnie gdzieś przyjęli, nie wyszło-może dobrze się stało, bo trafiłam na coś co nazywa się MITINGI DDA. Jest to fenomenalny twór, gdzie można w bezpiecznej atmosferze dzielić się problemami, nadzieją, doświadczeniem.
Nie wiem czy słyszeliście o takich spotkaniach, są one bezpłatne, opierają się na 12 krokach i 12 tradycjach, grupa ma swoje zasady by każdy czuł się dobrze. Każdy przychodzi, wychodzi i wypowiada się kiedy chce, mówimy tylko o sobie, więc nie ma możliwości oberwania od kogoś
Chciałabym na początek uspokoić Wasze lęki związane z byciem w grupie bo nie jest to takie mega straszne, można sobie po prostu przyjść posłuchać, jak inni sobie radzą, popatrzeć, wyjść w trakcie. Ja odezwałam się pierwszy raz chyba na 3 spotkaniu i powiedziałam 2 zdania, ale tam nikt nikogo nie osądza, wszyscy są podobni, nikt nikogo nie ciągnie za język, nie krytykuje, poza tym spraw poruszanych w sali nie wynosi się poza nią. Przed przyjściem na pierwszy miting zbierałam się kilka miesięcy bo nikt mnie nie uprzedził, jak to wygląda.
Dzięki mitingom poznałam wspaniałych ludzi, którzy szybko stali się dla mnie rodziną, wiadomo, że nie jest to ciasto polane lukrem, więc zdarzają się gorsze i lepsze chwile. Nadal łapię się na tym, że wstydzę się zabrać głos, ale co z tego? Siedzę i się uśmiecham.
W Warszawie działa mnóstwo wspólnot Anonimowców, są oczywiście AA, DDA, Anonimowi Depresanci i uwierzcie mi wiele innych, o których bym nie pomyślała, że coś takiego jest. Tworzy się wspólnota Borderline, więc czemu nie MY skoro mogłoby to pomóc???
Są same korzyści - można wyjść z izolacji, poznać ludzi, nauczyć się nawiązywać kontakty, popatrzeć i posłuchać, poczuć się rozumianym, zacząć prowadzić ciekawe życie towarzyskie(my po mitingach chodzimy na imprezki, łyżwy, do kina itp.), ale oczywiście głównym celem jest zdrowienie samo w sobie opierając się na PROGRAMIE 12 kroków.
Spotkania są bezpłatne, zbierane są tylko dobrowolne datki na wynajęcie sali.
Mitingi to nie terapia bo nie ma psychologa, nie jest to SEKTA, ani rekolekcje choć odbywają się często przy kościołach bo tam są tanie salki.
Ja po kilku spotkaniach poczułam, że to miejsce dla mnie. Ludzie mówią o trudnych rzeczach, ale nie brakuje śmiechu, życzliwości, akcpetacji. Patrzę na innych, uczę się zachowań, reakcji, mówienia, rozumienia siebie i innych.
Do niczego nie namawiam, chciałabym się dowiedzieć co o tym myślicie, kto chciałby spróbować założyć taką wspólnotę dla fobików?
Obawiam się, że mnie obrzucicie oskarżeniami czy coś, a może to już tylko moje chore myślenie hmmm.
Czekam na odzew