19 Maj 2013, Nie 14:03, PID: 351277
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Maj 2013, Wto 18:38 przez Zasió.)
Właśnie po raz kolejny przeczytałem na jakimś forum to zdanie. Nie samotne, rzecz jasna, stanowiące część większej całości brzmiącej, powiedzmy, tak: „Czy postawiono ci diagnozę, czy masz plan terapii, czy twoje chodzenie do psychologa sprowadzić można, obiektywnie patrząc, tylko do wygadania się?”.
Te pytania zna chyba dobrze każdy bywalec for poświęconych fobii i nie tylko fobii… Zadam więc ponownie inne pytanie – a jak wy znaleźliście takiego wspaniałego specjalistę? Czy wam w ogóle się to udało?
Nie, nie pije tutaj do Blanka (zresztą na ten temat już sobie kiedyś rozmawialiśmy dosyć obszernie) ani do kogokolwiek innego, nie chcę też czynić nikomu wyrzutów, oskrażać. Naprawdę zastanawia mnie tylko to, czy rzeczywiście komukolwiek udało się znaleźć kogoś, kto profesjonalnie podszedł do jego problemów i zdołał mu pomóc. (tak, samemu też trzeba tego chcieć itp. ale to inna kwestia i nie chciałbym schodzić na te tory).
Dlaczego o tym myślę? Cóż, czytając streszczaną na początku tego posta odpowiedź zdałem sobie po prostu sprawę, że ja też mógłbym wygłaszać podobne rady. Więcej nawet – w jakimś stopniu to robiłem, choć tak naprawdę słowa nie miało to żadnego pokrycia w rzeczywistości i moich osobistych doświadczeniach… Ciekawe, w ilu jeszcze przypadkach jest tak samo.
Czu ktoś naprawdę znalazł świetnego specjalistę? Jeśli tak, to w jaki sposób? Metodą prób i błędów, po prostu mając szczęście? Z polecenia? Wedle opinii na dobrymkonowale? Czy taka rada to tylko werbalizacja pewnej intuicji, wynik logicznego rozumowania, które doprowadza do wniosku, ze takie powinno być właściwe rozwiązanie, w praktyce jednak nieosiągalne, a na pewno nie będące udziałem większości wypisujących podobne złote myśli? Może to coś na kształt „kup bezawaryjny, zadbany wóz z dobrym przebiegiem” wypowiadane przez ignoranta takiego jak ja, co w życiu samochodu nie naprawiał ani nawet nie mył, w odpowiedzi an pytanie „jaki używany samochód do 10k?” Może więcej niż radą ma to wspólnego z życzeniem, nie wiem czy bardziej kierowanym do pytającego, czy ku samemu sobie przez tego, kto na pytanie „jak żyć?” odpowiada?
A może nie dostanę odpowiedzi, bo każdy, kto takiego znalazł, prowadzi od dawna normalne życie i zwyczajnie nigdy na tego posta nie trafi?
Te pytania zna chyba dobrze każdy bywalec for poświęconych fobii i nie tylko fobii… Zadam więc ponownie inne pytanie – a jak wy znaleźliście takiego wspaniałego specjalistę? Czy wam w ogóle się to udało?
Nie, nie pije tutaj do Blanka (zresztą na ten temat już sobie kiedyś rozmawialiśmy dosyć obszernie) ani do kogokolwiek innego, nie chcę też czynić nikomu wyrzutów, oskrażać. Naprawdę zastanawia mnie tylko to, czy rzeczywiście komukolwiek udało się znaleźć kogoś, kto profesjonalnie podszedł do jego problemów i zdołał mu pomóc. (tak, samemu też trzeba tego chcieć itp. ale to inna kwestia i nie chciałbym schodzić na te tory).
Dlaczego o tym myślę? Cóż, czytając streszczaną na początku tego posta odpowiedź zdałem sobie po prostu sprawę, że ja też mógłbym wygłaszać podobne rady. Więcej nawet – w jakimś stopniu to robiłem, choć tak naprawdę słowa nie miało to żadnego pokrycia w rzeczywistości i moich osobistych doświadczeniach… Ciekawe, w ilu jeszcze przypadkach jest tak samo.
Czu ktoś naprawdę znalazł świetnego specjalistę? Jeśli tak, to w jaki sposób? Metodą prób i błędów, po prostu mając szczęście? Z polecenia? Wedle opinii na dobrymkonowale? Czy taka rada to tylko werbalizacja pewnej intuicji, wynik logicznego rozumowania, które doprowadza do wniosku, ze takie powinno być właściwe rozwiązanie, w praktyce jednak nieosiągalne, a na pewno nie będące udziałem większości wypisujących podobne złote myśli? Może to coś na kształt „kup bezawaryjny, zadbany wóz z dobrym przebiegiem” wypowiadane przez ignoranta takiego jak ja, co w życiu samochodu nie naprawiał ani nawet nie mył, w odpowiedzi an pytanie „jaki używany samochód do 10k?” Może więcej niż radą ma to wspólnego z życzeniem, nie wiem czy bardziej kierowanym do pytającego, czy ku samemu sobie przez tego, kto na pytanie „jak żyć?” odpowiada?
A może nie dostanę odpowiedzi, bo każdy, kto takiego znalazł, prowadzi od dawna normalne życie i zwyczajnie nigdy na tego posta nie trafi?