24 Lip 2009, Pią 0:50, PID: 165569
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Lip 2009, Pią 0:51 przez Tiax.)
Czyli moge napisac? bez konsekwencji zbanowania mojej skromnej osoby?
24 Lip 2009, Pią 1:03, PID: 165574
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Lip 2009, Pią 1:05 przez Sosen.)
Jeśli chcesz "promować" te leki, to nie. Ale każdy i tak wie, że dobre są benzodiazepiny. Nie wiem czy o nie Ci chodziło?
Dobre na lęk, nie znaczy dobre w ogóle jako środek na życie, podobnie jak napisałeś o alkoholu. To są leki doraźne, w awaryjnych sytuacjach, albo na początku przyjmowania SSRI, chociaż ja bym tego nie polecał. Tylko w awaryjnych sytuacjach. Uzależniają gorzej niż alkohol, i o wiele gorzej jest się z tego uzależnienia wydostać.
24 Lip 2009, Pią 1:06, PID: 165575
Jest masa leków które uzależniają ,a i tak są tu ,,promowane'' ; )
Także dziwna polityka
24 Lip 2009, Pią 1:20, PID: 165577
Chodzilo mi o afobam czyli benzodiazepiny.Do Sosen jak zauwazyles sa dobre na lęk ale nie na cale zycie , ale nie ma sie co czarowac sa sytuacje gdzie bardzo pomagaja(mimo ze nie uwazam ze jestem od nich uzalezniony,tzn nie biore regularnie, od czasu do czasu jednak siegam po ten lek). i przynajmniej mi ,daja duze poczucie bezpieczenstwa. Moim zdaniem alkohol jest bardziej uzalezniajacy. Nawiasem piszac wszystkie srodki chemiczne czy terapie nie sa na cale zycie, po prostu samemu trzeba to pokonac , a te wszystkie srodki tylko pomagaja.
24 Lip 2009, Pią 12:20, PID: 165594
Tiax napisał(a):Bycie pod wplywem jest fajne ,zero stresu , jestes czlowiekiem wygadanym, totalny luz. Na początku tak, ale jak pijesz regularnie to zbawcza moc alkoholu bardzo szybko się kończy. Unnecessary napisał(a):Jak zdradzisz Mi jeden sposób ,który pomoże tak jak alkohol bede Ci wdzięczna ; ) Mi wystarczy 3 mg lorazepamu. Sosen napisał(a):Jeśli chcesz "promować" te leki, to nie. Ale każdy i tak wie, że dobre są benzodiazepiny. Nie wiem czy o nie Ci chodziło? Każdy może promować co tylko chcę dopóki nie narusza prawa.
28 Lip 2009, Wto 0:15, PID: 166249
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Lip 2009, Wto 0:15 przez noname.)
Kiedy jestem trzezwy, jestem traktowany w grupie jak osoba 3, jakby mnie nie bylo. Natomiast kiedy jestem pod wplywem alkoholu i odblokowuja mi sie wszytkie bariery staje sie dusza towarzystwa. Tak, ze w moim przypadku alkohol wydaje sie byc lekiem na cale zlo, co nie jest zbyt dobre...
28 Lip 2009, Wto 2:03, PID: 166265
28 Lip 2009, Wto 2:14, PID: 166267
Look89 oni chcą zarobić na,, fobikach'' oO =p
Cytat:Mi wystarczy 3 mg lorazepamu.Piwo chyba mniej szkodliwe
28 Lip 2009, Wto 2:49, PID: 166276
Takie mam swoje zwyczaje,że wole miec umysł niczym nieprzycmiony
Znajomi często mówią mi,że po alkoholu jestem taka 'fajna'...Czyli kocham wszystkich i wszyscy kochaja mnie Po alko robi się ze mnie dusza towarzystwa,ale też laleczka,którą każdy się może pobawic i dlatego nie piję...
28 Lip 2009, Wto 2:55, PID: 166277
28 Lip 2009, Wto 16:17, PID: 166333
TAK. alkohol to sposób na fobie społeczną
28 Lip 2009, Wto 17:54, PID: 166360
ghehe.. powodzenia... mnie to alko juz gubi
i robi ze mnie kogos innego
01 Sie 2009, Sob 0:45, PID: 166970
Kochani, alkohol to jest bardzo zły sposób na fobię chociaż skuteczny w pewnych przypadkach. Bardzo łatwo sie uzależnić. Nawet człowiek się nie spostrzeże kiedy będzie musiał codziennie wypić dawkę alkoholu żeby normalnie funkcjonować. Później organizm będzie domagał się o coraz więcej i więcej. Zaczną szwankować relacje z najbliższymi i wystąpią dolegliwości ze strony organizmu.
To nie jest dobra droga do uzdrowienia psyche.
01 Sie 2009, Sob 0:47, PID: 166972
Ja nie pije prawie wcale tylko okazyjnie , choć faktycznie po piwie które pije przynajmniej pół godziny jestem nieco swobodniejsza , ale nadal mam leki chyba gdybym się upiła co mi się nigdy nie zdarzyło może było by inaczej
ale nie przepadam za alkoholem a ludzi go nadużywających wręcz nie znoszę
02 Sie 2009, Nie 15:51, PID: 167172
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Sie 2009, Nie 15:52 przez pulpfiction.)
Odradzam stosowanie alkoholu jak środka uśmierzającego FS. Pamiętam jak odkryłem alkohol w liceum i jak wiele rzeczy mi to ułatwiło. Np. Wszystkie dziewczyny z którymi "byłem" poznałem po pijaku . Niestety później przerodziło się to w groźną chorobę czyli w Alkoholizm. Bo piłem przed pójściem do szkoły, przed wykonaniem ważnego telefonu i przed każdą stresującą sytuacją. Był taki miesiąc że praktycznie codziennie wypijałem sam pół litra wódki a potem np. nabrawszy odwagi dzwoniłem do ludzi. Teraz już nie pije takich ilości ale nadal tkwię w nałogu bo niestety nie tak łatwo zerwać. Dlatego odradzam, jednym pomoże ułatwi trochę spraw i nigdy się nie uzależnią a inni będą jechać po bandzie jak ja ale nie warto sprawdzać. Jeżeli np. pijecie w samotności, przed jakąś sytuacją to już jest czerwona lampka że coś jest nie tak bo alkohol nie może być lekarstwem na stres.
03 Sie 2009, Pon 14:39, PID: 167397
piszecie, że wam hamulce puszczają, stajecie się duszą towarzystwa, etc.
u mnie się to nie sprawdza... ja jestem perfekcjonistą - jak już mam coś powiedzieć w towarzystwie, to to musi być mądre, zabawne i w ogóle zwykle zanim zdecyduję się przemyśleć i odpowiednio ułożyć treść wypowiedzi to temat dyskusji zmienia się kilkakrotnie po alkoholu zmniejsza się zdolność umysłu do tworzenia odpowiednio wysokiej jakości zdań, natomiast nie zmniejszają się za wysokie standardy które moja chora psychika sama mi narzuca , pomimo poprawionego ogólnego samopoczucia - efektem jest zmniejszenie towarzyskiej aktywności mogę się upić tak że ledwie wstaję z miejsca, ale nikt nie zmusi mnie żeby zaśpiewać , zatańczyć, powiedzieć coś głupiego itp. zamiast tego mam tendencję do przysypiania gdzieś pod ścianą - fajnie jest tak siedzieć, zamknąć oczy, dookoła muzyka, ludzie, wszystko się kręci, humor dobry, niech inni pajacują na własny rachunek, ja tylko popatrzę na nich, pośmieję się, itd piwo jest fajnie wypić wieczorkiem przed komputerem, aczkolwiek praktykuję to bardzo bardzo rzadko... może z raz w miesiącu, jak mnie coś w sklepie najdzie żeby kupić...
03 Sie 2009, Pon 16:13, PID: 167415
bocian napisał(a):mogę się upić tak że ledwie wstaję z miejsca, ale nikt nie zmusi mnie żeby zaśpiewać , zatańczyć, powiedzieć coś głupiego itp.O, też tak mam. Nigdy mi hamulce nie puściły na tyle, żeby robić coś autentycznie głupiego, blokada jest zawsze, nawet na zerwanym filmie. Może to i dobrze. Zwykle jak się upiję to lubię sobie z kimś pogadać, jeśli ktoś ma ochotę, ale o robieniu za duszę towarzystwa czy coś to nie ma mowy, jeśli się do rozmowy włączy trzecia osoba to ja odpadam. Zupełnie jak na trzeźwo, tylko na trzeźwo ciężej rozmowę podtrzymać. Cytat:piwo jest fajnie wypić wieczorkiem przed komputerem, aczkolwiek praktykuję to bardzo bardzo rzadko... może z raz w miesiącu, jak mnie coś w sklepie najdzie żeby kupić...Zgadzam się, że fajnie, ale to zdradliwe, zwłaszcza przy obniżonych nastrojach i tak dalej. Picie w samotności znacznie ciężej kontrolować niż picie z ludźmi
03 Sie 2009, Pon 16:51, PID: 167423
Jak zaczynałem swoją karierę z alkoholem mając jakieś 13 lat, to muszę przyznać, że wypicie chociażby nawet kilku piw niwelowało mają fobię w sposób zdecydowany. Jedyny problem polegał właśnie na robieniu głupich rzeczy przez co oprócz zwykłego kaca dochodził często kac moralny.
Ale teraz, po tylu latach systematycznego i znacznego spożywania alkoholu jedyne co czuje po wypiciu, to dziury w głowie. Jeżeli np. wypije w jeden dzień dajmy na to 3/4 wódki, to być może jestem znacznie odważniejszy, ale jestem tak zamulony, że szkoda gadać. A na następny dzień mam humor 5 razy gorszy niż miałem przed wypiciem. Zbawcza moc alkoholu szybko się kończy i nawet wypicie ogromnych ilości tego specyfiku nie jest już w stenie poprawić humoru, co najwyżej - znieczulić na kilka godzin.
03 Sie 2009, Pon 17:18, PID: 167427
Kaktus napisał(a):O, też tak mam. Nigdy mi hamulce nie puściły na tyle, żeby robić coś autentycznie głupiego, blokada jest zawsze, nawet na zerwanym filmie. Może to i dobrze. Zwykle jak się upiję to lubię sobie z kimś pogadać, jeśli ktoś ma ochotę, ale o robieniu za duszę towarzystwa czy coś to nie ma mowy, jeśli się do rozmowy włączy trzecia osoba to ja odpadam. Zupełnie jak na trzeźwo, tylko na trzeźwo ciężej rozmowę podtrzymać. Dokładnie, nie ma bata. Tylko, że ja nawet w 4 oczy nie potrafię swobodnie rozmawiać. Myk myk, kilka słów i do widzenia.
03 Sie 2009, Pon 18:42, PID: 167434
z drugiej strony, jak ktoś już jest alkoholikiem (choć może się tego wypierać) nie powinien wchodzić w poważne związki, wtedy ratując się z nieśmiałości nieświadomie komuś rujnuje życie, potem problem na skalę rodzinną, wszyscy chorzy (współuzależnieni) wszyscy mają jakieś problemy.
Alkoholizm i picie mające na celu regulowanie uczuć, to już choroba a z tego też ludzie albo wychodzą albo nie, a leczenie trwa latami.
03 Sie 2009, Pon 19:32, PID: 167442
Kaktus napisał(a):O, też tak mam. Nigdy mi hamulce nie puściły na tyle, żeby robić coś autentycznie głupiego, blokada jest zawsze, nawet na zerwanym filmie. Może to i dobrze. Zwykle jak się upiję to lubię sobie z kimś pogadać, jeśli ktoś ma ochotę, ale o robieniu za duszę towarzystwa czy coś to nie ma mowy, jeśli się do rozmowy włączy trzecia osoba to ja odpadam. Zupełnie jak na trzeźwo, tylko na trzeźwo ciężej rozmowę podtrzymać. Co do robienia głupstw to tez mam blokadę i to chyba dobrze, ale co do rozmowy w większym gronie nie mam większych oporów po alko. Przeglądam właśnie zdjęcia z 18stki kumpla i widzę pięć osób, które patrzą prosto na mnie i słuchają co mówię a ja z bananem na ryju. Taka sytuacja nie miałaby miejsca na trzeźwo.
03 Sie 2009, Pon 19:42, PID: 167446
Ja z tego co pamiętam, bo już od dwóch lat alkoholu nie tknąłem, to robiłem się looźniejszy w grupie, ale sam na sam i tak nie mogłem wytrzymać. Nigdy nie potrafiłem być sobą i wyluzować całkowicie. Język się rozplątywał, ale to były dalej głupoty pod publiczkę, z tym, że z mniejszym napięciem.
13 Sie 2009, Czw 20:53, PID: 170011
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Wrz 2009, Czw 20:38 przez krys840.)
Potocznie mówiąc, urządziłem się tak, że bieżąca ocena sytuacji w wyniku podejmowania jakichś prób egzystowania powodowała moje narastające napięcie emocjonalne. To ono zmuszało mnie do tego, by poradzić sobie z patologicznym stanem fizycznym, a to było ściśle uzależnione od czasu i umiejętności doraźnego łagodzenia skutków napięć fizycznych. Siegałem po alkohol, który pomagał mi raczej poradzić sobie z fizycznym bólem, a nie natury wyższej.
Mam też koncepcję na temat niezwykłych możliwości stylu badawczego, podczas zgłębiania zjawisk w stanie zupełnej destabilizacji życiowej, który - choć powodował narastające okresowo fale miotających mną emocji - to jednak dawał mi szerokie spektrum technicznych powinowactw życia. Owe analogie prezentowałem jednak, niestety, w formie zupełnych osobistych wynurzeń, nie mogących być przedmiotem rzeczowej oceny dla innych. Sorry, forumowicze. Odreagowywałem, ale bez konsekwencji niepozostawienia sobie drogi powrotnej. EDYTOWANY
13 Sie 2009, Czw 22:59, PID: 170053
napisze tylko tyle: nie pije, nie pale i jestem hepi (jesli o to chodzi)
|
|
Podobne wątki… | |||||
Wątek: | |||||
Alkohol - czy pomaga? | |||||
Chcecie sposob na zmiane gownianego zycia? :D | |||||
Radykalny sposób na fobię. |