01 Wrz 2013, Nie 14:51, PID: 361928
Odpowiedzi pod moim wcześniejszym postem dały mi nadzieję , że istnieje szansa na poradzenie sobie z samą sobą i wspomnieniami kierującymi mnie w stronę z której nie ma powrotu. To boli. To tak bardzo boli , gdy człowiek upaja się myślą o śmierci , która może go uwolnić z klatki zwaną życiem. Z klatki z której przed czasem uwalniają się tylko najsłabsi.. Zdradliwy uśmiech losu , dający nadzieję by odebrać ją ostrym pchnięciem wspomnień. Wspomnienia , wspomnienia , wspomnienia. Wszędzie widzę tylko je. To one przywodzą na myśl widok krwi wylanej za choć odrobinę spokoju. Tak bardzo chciałabym zapomnieć , na chwilę zaznać spokoju ducha. Nadzieja którą mi dały słowa pod historią o moim dzieciństwie powoli zanika. Zanikam sama ja , moja osobowość i to takie niesprawiedliwe że muszę w tym trwać. Wiem czym skończyłaby się moja śmierć. Śmiercią mojej matki ponieważ już jedno dziecko straciła. Mam ochotę uciec od życia do świata w którym nie ma przemocy a który nie istnieje. Każdego dnia wpajałam sobie , że muszę rankiem wstać , nocą zasnąć a w ciągu dnia sobie poradzić. Dzięki temu dni które mijały nie skłaniały mnie do samobójstwa a dawały poczucie że coś lub ktoś na mnie czeka. A czeka na mnie przeszłość która pewnego dnia ze mną wygra.
"Silnym ten który wie czym jest życie".
"Silnym ten który wie czym jest życie".