23 Lis 2013, Sob 19:51, PID: 371247
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Lis 2013, Nie 16:52 przez eewelina.)
Mój przypadek jest wedługg mnie dziwny. Opowiem co nieco... więc tak ogólnie to nie lubie być w centrum uwagi, np w szkole prawie w ogole sie nie zglaszalam, a odpowiedz przy klasie to bylo cos strasznego.
Przykłady:
-kiedy jest grupka dziewczyn - do 3 osób jest ok,
-jak jest więcej dziewczyn a wsrod nich wiekszosci nie znam to juz sie nie odezwe, co najwyzej jakies usmiechanie, miny itp,
-jesli jest grupka ludzi, np pod salą na uczelni a tam chocby jeden chlopak, to tam nie podejde ani nie zagadam (juz nie mowiac do grupki samych chlopaków),
-rozmowa z jedną osobą w ogole mi nie przeszkadza (z jednym chlopakiem moge pogadac na luzie),
- duzo osob mnie pyta czemu ja taka cicha, "Dlaczego ty tak nic nie mowisz?" ...
Przed mieszkaniem na stancji, mieszkalam w akademiku. Trafiły mi się okropnie gadatliwe dziewczyny. Jak zapraszały do pokoju kolegów: to ja nic, kompletnie nic nie mowilam, tylko udawałam ze sie ucze, albo cos na laptopie robilam, patrzyli na mnie jak na dziwadło, przynajmniej tak myśle...
No teraz na studiach podobnie, ludzie sie smieją, krzyczą cos do siebie, a ja milcze i sie przysłuchuje. Lubie momenty gdy nie trzeba mowic...czasami nie mam pojęcia co mówić! Od czasu do czasu coś powiem, owszem, ale na pewno za dużo... Nie potrafię opowiadać o sobie, co mi się przytrafiło itp.
A. Jesli chodzi o podejscie do kogos spytac jaka jest godzina, ewentualnie o droge i takie rzeczy to nie problem u mnie, jesli mam cel, wiem co mam mowic to wszystko jest proste, ale gorzej jak nie mam pojecia co powiedziec zeby np przedluzyc rozmowe.
Troche sie rozpisalam....Moje pytanie: Co mi jest?? Może ktoś ma jakieś pomysły... zapisałam się już na pierwszą wizytę do psychologa, ale i tak chciałabym znać wasze zdanie...
Przykłady:
-kiedy jest grupka dziewczyn - do 3 osób jest ok,
-jak jest więcej dziewczyn a wsrod nich wiekszosci nie znam to juz sie nie odezwe, co najwyzej jakies usmiechanie, miny itp,
-jesli jest grupka ludzi, np pod salą na uczelni a tam chocby jeden chlopak, to tam nie podejde ani nie zagadam (juz nie mowiac do grupki samych chlopaków),
-rozmowa z jedną osobą w ogole mi nie przeszkadza (z jednym chlopakiem moge pogadac na luzie),
- duzo osob mnie pyta czemu ja taka cicha, "Dlaczego ty tak nic nie mowisz?" ...
Przed mieszkaniem na stancji, mieszkalam w akademiku. Trafiły mi się okropnie gadatliwe dziewczyny. Jak zapraszały do pokoju kolegów: to ja nic, kompletnie nic nie mowilam, tylko udawałam ze sie ucze, albo cos na laptopie robilam, patrzyli na mnie jak na dziwadło, przynajmniej tak myśle...
No teraz na studiach podobnie, ludzie sie smieją, krzyczą cos do siebie, a ja milcze i sie przysłuchuje. Lubie momenty gdy nie trzeba mowic...czasami nie mam pojęcia co mówić! Od czasu do czasu coś powiem, owszem, ale na pewno za dużo... Nie potrafię opowiadać o sobie, co mi się przytrafiło itp.
A. Jesli chodzi o podejscie do kogos spytac jaka jest godzina, ewentualnie o droge i takie rzeczy to nie problem u mnie, jesli mam cel, wiem co mam mowic to wszystko jest proste, ale gorzej jak nie mam pojecia co powiedziec zeby np przedluzyc rozmowe.
Troche sie rozpisalam....Moje pytanie: Co mi jest?? Może ktoś ma jakieś pomysły... zapisałam się już na pierwszą wizytę do psychologa, ale i tak chciałabym znać wasze zdanie...