05 Sty 2014, Nie 15:41, PID: 375314
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Lis 2017, Pon 10:43 przez BlankAvatar.)
Witam!
Opiszę wam swój problem. Napiszcie mi jak temu zaradzić i co powinienem według was zrobić.
Ostatnio coraz więcej osób zarzuca mi, że nie potrafię realnie myśleć, wnioskować itp.
Na przykład na lekcjach jestem do niczego, nie potrafie się skoncentrować na tym co mówi psorka, często też nawet nie próbuję, albo siędzę i niby słucham ale nic nie dociera. Ledwo zdążam z napisaniem sprawdzianów, jak się nauczę to napiszę bardzo dobrze, ale i tak ledwo zdążam, czasem potrzebuję też czasu na przerwie. Uczę się dzień przed sprawdzianem, piszę na 4 i 5 i za tydzeń już nie pamiętam połowy, a już z historii to prawie wszystkiego. Nauka historii mi najgorzej idzie szczerze mówiąc.
Swangoz więcej ludzi wmawia mi, że nie myślę. Czuję się przez to jak debil. Ktoś coś do mnie mówi, a ja nie wiem co. Mówi mi, żebym coś tam zrobił, coś tam podał, a ja nie mogę zajarzyć co dokładnie, potrzebuje szczegółowego opisu. Mogę skoncentrować się tylko na jednej rzeczy. Gdy coś robię, ludzi mówią mi, że to nie tak, że nie umiem pomyśleć jak to dobrze zrobić.
Występuje u mnie całkowity brak systematyczności. Odkładam wszystko na później.
Często zapominam co miałem powiedzieć, albo zrobić. Realność mojego myślenia jest na poziomie 12 latka jeśli chodzi o myślenie o przyszłości. Jestem przekonany, że w życiu dam sobie rade, że wszystko jest łatwe jak się o tym myśli (bo nigdy tego nie robiłem, a wszyscy mówią, że to trudne, lecz wcale mi się tak nie wydaje). Jąkam się, kiedy coś mówię.
Nie potrafię logicznie łączyć faktów, wnioskować, wiązać skutki i przyczyny. Mam dużą trudność w interpretowaniu dramatów i wierszy. Gdy je czytam nie wiem kompletnie o co chodzi i co czytam.
Mam też problemy z życiem społecznym. Chcę gadać z ludźmi, ale nie wiem o czym, nie mam doświadczeń, bo rzadko wychodzę z domu, nie mam z kim, żeby codziennie iść. Kiedy poszedłem do nowej szkoły, przez miesiąc byłem dość cicho i nadal przy niektórych nie wiem o czym rozmawiać, dlatego stresuje się w ogóle podchodzić i zagadywać, żeby się nie zaciąć,. Ale jeśli z kimś długo pobędę to się rozkręcam, ale w jego obecności. Żałuję, że trzymałem z ludźmi, którzy też nie mają bogatego życia społecznego. Dużo osób przez to uznało mnie za dziwaka i "drzwi" do nich miałem zamknięte.
Nie ukrywam, że trochę ludzi się z tego śmieje, ze sposobu w jaki mówię i w jaki coś robię. Mam słabą sprawność fizyczną, nie umiem prawie w nic dobrze grać. Na WF'ach się wkurzają na mnie, że często schrzaniam akcje. W gimnazjum w szkole sobie radziłem, miałem czerwony pasek, ale było trochę łatwiej, bo była mała klasa, codziennie było może ok. 13 osób. Była to klasa integracyjna, my nie należeliśmy do tych z orzeczeniami. Poszedłem do liceum, tracę pewność siebie, śmieją się ze mnie, mam do d*py oceny. Mają mnie za jakiegoś ułoma. Wspomnę, że to jedna z najlepszych szkół w mieście, więc dużo osób ma zawyżone poczucie swojej inteligencji...
Dużo myślę, o tym co zrobiłem każdego dnia, wszystko analizuję. Często zamiast coś robić tylko myślę. O wszystkim. Co z tego, że planuje jakąś zmianę, np. w systematyczności, jak plany nie wchodza w życie. Wszystko odkładam na ostatnią chwilę.
Co to może być? Powinienem iść do psychoanalityka? Co mi radzicie, jak temu zaradzić?
Opiszę wam swój problem. Napiszcie mi jak temu zaradzić i co powinienem według was zrobić.
Ostatnio coraz więcej osób zarzuca mi, że nie potrafię realnie myśleć, wnioskować itp.
Na przykład na lekcjach jestem do niczego, nie potrafie się skoncentrować na tym co mówi psorka, często też nawet nie próbuję, albo siędzę i niby słucham ale nic nie dociera. Ledwo zdążam z napisaniem sprawdzianów, jak się nauczę to napiszę bardzo dobrze, ale i tak ledwo zdążam, czasem potrzebuję też czasu na przerwie. Uczę się dzień przed sprawdzianem, piszę na 4 i 5 i za tydzeń już nie pamiętam połowy, a już z historii to prawie wszystkiego. Nauka historii mi najgorzej idzie szczerze mówiąc.
Swangoz więcej ludzi wmawia mi, że nie myślę. Czuję się przez to jak debil. Ktoś coś do mnie mówi, a ja nie wiem co. Mówi mi, żebym coś tam zrobił, coś tam podał, a ja nie mogę zajarzyć co dokładnie, potrzebuje szczegółowego opisu. Mogę skoncentrować się tylko na jednej rzeczy. Gdy coś robię, ludzi mówią mi, że to nie tak, że nie umiem pomyśleć jak to dobrze zrobić.
Występuje u mnie całkowity brak systematyczności. Odkładam wszystko na później.
Często zapominam co miałem powiedzieć, albo zrobić. Realność mojego myślenia jest na poziomie 12 latka jeśli chodzi o myślenie o przyszłości. Jestem przekonany, że w życiu dam sobie rade, że wszystko jest łatwe jak się o tym myśli (bo nigdy tego nie robiłem, a wszyscy mówią, że to trudne, lecz wcale mi się tak nie wydaje). Jąkam się, kiedy coś mówię.
Nie potrafię logicznie łączyć faktów, wnioskować, wiązać skutki i przyczyny. Mam dużą trudność w interpretowaniu dramatów i wierszy. Gdy je czytam nie wiem kompletnie o co chodzi i co czytam.
Mam też problemy z życiem społecznym. Chcę gadać z ludźmi, ale nie wiem o czym, nie mam doświadczeń, bo rzadko wychodzę z domu, nie mam z kim, żeby codziennie iść. Kiedy poszedłem do nowej szkoły, przez miesiąc byłem dość cicho i nadal przy niektórych nie wiem o czym rozmawiać, dlatego stresuje się w ogóle podchodzić i zagadywać, żeby się nie zaciąć,. Ale jeśli z kimś długo pobędę to się rozkręcam, ale w jego obecności. Żałuję, że trzymałem z ludźmi, którzy też nie mają bogatego życia społecznego. Dużo osób przez to uznało mnie za dziwaka i "drzwi" do nich miałem zamknięte.
Nie ukrywam, że trochę ludzi się z tego śmieje, ze sposobu w jaki mówię i w jaki coś robię. Mam słabą sprawność fizyczną, nie umiem prawie w nic dobrze grać. Na WF'ach się wkurzają na mnie, że często schrzaniam akcje. W gimnazjum w szkole sobie radziłem, miałem czerwony pasek, ale było trochę łatwiej, bo była mała klasa, codziennie było może ok. 13 osób. Była to klasa integracyjna, my nie należeliśmy do tych z orzeczeniami. Poszedłem do liceum, tracę pewność siebie, śmieją się ze mnie, mam do d*py oceny. Mają mnie za jakiegoś ułoma. Wspomnę, że to jedna z najlepszych szkół w mieście, więc dużo osób ma zawyżone poczucie swojej inteligencji...
Dużo myślę, o tym co zrobiłem każdego dnia, wszystko analizuję. Często zamiast coś robić tylko myślę. O wszystkim. Co z tego, że planuje jakąś zmianę, np. w systematyczności, jak plany nie wchodza w życie. Wszystko odkładam na ostatnią chwilę.
Co to może być? Powinienem iść do psychoanalityka? Co mi radzicie, jak temu zaradzić?