27 Wrz 2015, Nie 12:59, PID: 474960
Witam,
nie wydaje mi się, żebym miał fobię społecznę, a jeżeli tak to w bardzo niewielkim stopniu. Nie mam problemów jak niektórzy użytkownicy typu problem ze zrobieniem zakupów w sklepie, zapytanie obcej osoby o drogę, czy inne.
Moim problemem jest to, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Dawniej miałem na to wy+ (przepraszam, ale to słowo idealnie odzwierciedla ocb), ale od jakiegoś czasu zaczyna mi to przeszkadzać. Niby mam znajomych i to całkiem sporo, ale nie potrafię z nimi rozmawiać.
Nie mogę też nawiązać dłuższego kontaktu z ludźmi, nie wynika to bezpośrednio ze stresu, że ło obcy człowiek, co on sobie pomyśli, musze utrzymać rozmowe, bo będzie mnie miał za zamuła itp..
Powiecie, że w porównaniu co odczuwają inni użytkownicy to jest błachostka, nie przeszkadza w życiu, ale mnie zaczyna przeszkadzać, bo utrzymać kontakt ze starymi znajomymi to nie problem, bo w końcu łączą nas jakieś przeżycia, czy inne interakcje i mimo wzajmenej izolacji dłuższej czy krótszej oni nadal będą znajomymi, lepszymi, czy gorszymi. Problem zaczyna się w momencie jak chce się poznać kogoś nowego przyszłą dziewczyne, kolege itp Bo nie oszukujmy się ludzie nie lubią "nudziarzy", osób co nie potrafią utrzymać gadki szmatki, przynajmniej zawsze jest takie pierwsze wrażenie. W moim odczuciu rozmowa typu jak spędziłeś wakacje, czy pracowałeś, jak szkoła nie są prawdziwą rozmową, a raczej fikcyjnym utrzymaniem kontaktu (co za stwierdzenie lol)
Dobra koniec moich wywodów, teraz konkretne pytanie. Czy zna ktoś jakąś metodę, specyfik, terapię (typu Richardsa- możecie napisać jeżeli działa to proszę ją polecić, sam osobiście nie małem czasu jej przerobić, więc nie wiem), która mogła by rozwiązać problem małomówności? Nie szukam tutaj środków doraźnych, a raczej metod długofalowych
Pozdrawiam
PS
Nie wybieram się do psychologa
nie wydaje mi się, żebym miał fobię społecznę, a jeżeli tak to w bardzo niewielkim stopniu. Nie mam problemów jak niektórzy użytkownicy typu problem ze zrobieniem zakupów w sklepie, zapytanie obcej osoby o drogę, czy inne.
Moim problemem jest to, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Dawniej miałem na to wy+ (przepraszam, ale to słowo idealnie odzwierciedla ocb), ale od jakiegoś czasu zaczyna mi to przeszkadzać. Niby mam znajomych i to całkiem sporo, ale nie potrafię z nimi rozmawiać.
Nie mogę też nawiązać dłuższego kontaktu z ludźmi, nie wynika to bezpośrednio ze stresu, że ło obcy człowiek, co on sobie pomyśli, musze utrzymać rozmowe, bo będzie mnie miał za zamuła itp..
Powiecie, że w porównaniu co odczuwają inni użytkownicy to jest błachostka, nie przeszkadza w życiu, ale mnie zaczyna przeszkadzać, bo utrzymać kontakt ze starymi znajomymi to nie problem, bo w końcu łączą nas jakieś przeżycia, czy inne interakcje i mimo wzajmenej izolacji dłuższej czy krótszej oni nadal będą znajomymi, lepszymi, czy gorszymi. Problem zaczyna się w momencie jak chce się poznać kogoś nowego przyszłą dziewczyne, kolege itp Bo nie oszukujmy się ludzie nie lubią "nudziarzy", osób co nie potrafią utrzymać gadki szmatki, przynajmniej zawsze jest takie pierwsze wrażenie. W moim odczuciu rozmowa typu jak spędziłeś wakacje, czy pracowałeś, jak szkoła nie są prawdziwą rozmową, a raczej fikcyjnym utrzymaniem kontaktu (co za stwierdzenie lol)
Dobra koniec moich wywodów, teraz konkretne pytanie. Czy zna ktoś jakąś metodę, specyfik, terapię (typu Richardsa- możecie napisać jeżeli działa to proszę ją polecić, sam osobiście nie małem czasu jej przerobić, więc nie wiem), która mogła by rozwiązać problem małomówności? Nie szukam tutaj środków doraźnych, a raczej metod długofalowych
Pozdrawiam
PS
Nie wybieram się do psychologa