27 Maj 2017, Sob 2:36, PID: 703110
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Maj 2017, Sob 2:40 przez EasyPeasy.)
Tak sobię myślę, że jestem do wszystkiego zdolny, wróciłem z klubu, miałem iść na Juwenalia, w ogóle to mieli przyjechać przyjaciele z liceum, ale nie dotarli, zostałem sam o 22 wyruszyłem na początku miałem do klubu zaś miałem dotrzeć na Juwenalia, na Juwenalia nie dotarłem, ogólnie miałem zagadać do byle jakiejś dziewczyny, coś nie wyszło, bo byłem w klubie, ale to nie wymówka, to znaczy zagadanie o to czy któraś zatańczy czy nie, nie jest tym o co mi chodzi, zagadanie to podejście do jakiejś na "ulicy" i rozpoczęcie trwającej dłużej niż minuta.
Ale mniejsza o to w klubie były takie dwie dziewczyny, jedna taka mniejsza, która sama podeszła i zagadała, nawet ładna była, to był sam początek imprezy, nikogo praktycznie nie było, gadaliśmy sobie z 5 minut może trochę dłużej, ogólnie trochę monotematycznie o klubach, Juwenaliach, w mieście którym kiedyś mieszkała (w którym ja mieszkam obecnie), ale no jakoś nie byłem nastawiony, żeby tą rozmowę ciągnąć i ciągnąć, bo pierwsze primo była z koleżanką, drugie primo, wcześniej widziałem ją z kimś tzn. w trakcie rozmowy ktoś do niej na chwilę podszedł (ale to był jakiś gość z tego klubu, który znał tam praktycznie wszystkie), skończyłem palić papierosa powiedzieliśmy sobie miłej zabawy i tyle ( bo ja miałem jeszcze wtedy w planach iść na koncert na Juwenalia, bo sądziłem, że nadal jest mało ludzi), ale było więcej, później dużo więcej i zostałem. Później widziałem ją na parkiecie, wiecznie z tą psiapsiółką i nawet nie miałem ochoty żeby do niej podejść i zatańczyć, gdyby była sama, ciągnąłbym rozmowę itd. ale tak jakoś nie miałem chęci. Zresztą większość czasu przetańczyłem sam na parkiecie, nieważne bardziej bym się ucieszył gdybym podszedł do jakiejś zagadać na "ulicy" niż w klubie i zatańczył z jakąś z jej łaski. Ale to, że po raz kolejny jakaś niebrzydka dziewczyna sama podeszła było miłym gestem.
Nieważne musiałem trochę streścić ostatnie zdarzenia, żebyście zrozumieli mój tok myślowy jaki doprowadził mnie do wniosku w tytule tego tematu, a więc tak sobie myślę, że jestem osobą dziwną/nieprzewidywalną, bo jestem zdolny do wszystkiego, chodzi mi o to, że jakby za rok kończę studia i nie mam jakby takiego ułożonego życia, mam różne szalone plany/pomysły: np. gdybym teraz poznał przez internety jakąś dziewczynę z cholerka wie skąd Moskwa lub odległa Polska np. dla mnie to Szczecin, to bez problemu mógłbym być tam na następny dzień, jak Wam pisałem o tej dziewczynie z którą pisałem długi czas, to jej też proponowałem wypad do Wrocławia do Zoo, na wyścig autostopem do Włoch, ogólnie kolejna rzecz, to, że jak mi odbije to nikomu nie powiem i wybiorę się autostopem bardzo daleko, że czasami miewam takie pomysły, że nikomu nic nie mówię (bo szczerze mówiąc sytuacja jest taka jak sobie możecie w innych tematach moich przeczytać, że ja mieszkam sam od 17 roku życia (a mam lat 22) tato nie żyje, matka mieszka z kimś innym i właśnie z tego powodu, że od 17 roku mieszkam sam wszystko jest takie pochrzanione/dziwne, że ja bardzo szybko też przez śmierć taty stałem się dorosły, bardzo szybko spadła na mnie odpowiedzialność za swoje czyny, bo po prostu będąc samemu w domu i przez małe zainteresowanie matki, mogę robić co tylko zechce, inna sprawa, że tak sobie pomyślałem, że ja to mógłbym mieszkać z każdym, tak mnie ten akademik przyzwyczaił do tego, że mieszkam co prawda z osobami z liceum, które znam od 6 lat, ale mieszkałem jakiś czas z obcymi osobami. To, że nie mam ułożonego życia (miłosnego również) jest clue, mam szalone pomysły, przez to, że mieszkam samemu od długiego czasu, że nie ma nade mną nikt kontroli, że rodzic się nie interesuje, dziwne to dla mnie jest.
Że np. teraz jest 3:38 w nocy, inni śpią i mają poukładane życie, a ja mam je tak niepoukładane, że bardziej się nie da jest ta godzina, a ja słucham tej piosenki zapętlonej w kółko polecam -> https://www.youtube.com/watch?v=YnwsMEabmSo
Przedemną sesja na 7 semestr, a ja się tym jakoś nie przejmuje, to trochę mnie martwi, ogólnie ostatnimi czasy, mało mnie takie jakby jednak ważne sprawy mnie martwią, a najbardziej jestem zajęty tylko szukaniem towarzyski i tym mi to głowę zajmuję.
Ale mniejsza o to w klubie były takie dwie dziewczyny, jedna taka mniejsza, która sama podeszła i zagadała, nawet ładna była, to był sam początek imprezy, nikogo praktycznie nie było, gadaliśmy sobie z 5 minut może trochę dłużej, ogólnie trochę monotematycznie o klubach, Juwenaliach, w mieście którym kiedyś mieszkała (w którym ja mieszkam obecnie), ale no jakoś nie byłem nastawiony, żeby tą rozmowę ciągnąć i ciągnąć, bo pierwsze primo była z koleżanką, drugie primo, wcześniej widziałem ją z kimś tzn. w trakcie rozmowy ktoś do niej na chwilę podszedł (ale to był jakiś gość z tego klubu, który znał tam praktycznie wszystkie), skończyłem palić papierosa powiedzieliśmy sobie miłej zabawy i tyle ( bo ja miałem jeszcze wtedy w planach iść na koncert na Juwenalia, bo sądziłem, że nadal jest mało ludzi), ale było więcej, później dużo więcej i zostałem. Później widziałem ją na parkiecie, wiecznie z tą psiapsiółką i nawet nie miałem ochoty żeby do niej podejść i zatańczyć, gdyby była sama, ciągnąłbym rozmowę itd. ale tak jakoś nie miałem chęci. Zresztą większość czasu przetańczyłem sam na parkiecie, nieważne bardziej bym się ucieszył gdybym podszedł do jakiejś zagadać na "ulicy" niż w klubie i zatańczył z jakąś z jej łaski. Ale to, że po raz kolejny jakaś niebrzydka dziewczyna sama podeszła było miłym gestem.
Nieważne musiałem trochę streścić ostatnie zdarzenia, żebyście zrozumieli mój tok myślowy jaki doprowadził mnie do wniosku w tytule tego tematu, a więc tak sobie myślę, że jestem osobą dziwną/nieprzewidywalną, bo jestem zdolny do wszystkiego, chodzi mi o to, że jakby za rok kończę studia i nie mam jakby takiego ułożonego życia, mam różne szalone plany/pomysły: np. gdybym teraz poznał przez internety jakąś dziewczynę z cholerka wie skąd Moskwa lub odległa Polska np. dla mnie to Szczecin, to bez problemu mógłbym być tam na następny dzień, jak Wam pisałem o tej dziewczynie z którą pisałem długi czas, to jej też proponowałem wypad do Wrocławia do Zoo, na wyścig autostopem do Włoch, ogólnie kolejna rzecz, to, że jak mi odbije to nikomu nie powiem i wybiorę się autostopem bardzo daleko, że czasami miewam takie pomysły, że nikomu nic nie mówię (bo szczerze mówiąc sytuacja jest taka jak sobie możecie w innych tematach moich przeczytać, że ja mieszkam sam od 17 roku życia (a mam lat 22) tato nie żyje, matka mieszka z kimś innym i właśnie z tego powodu, że od 17 roku mieszkam sam wszystko jest takie pochrzanione/dziwne, że ja bardzo szybko też przez śmierć taty stałem się dorosły, bardzo szybko spadła na mnie odpowiedzialność za swoje czyny, bo po prostu będąc samemu w domu i przez małe zainteresowanie matki, mogę robić co tylko zechce, inna sprawa, że tak sobie pomyślałem, że ja to mógłbym mieszkać z każdym, tak mnie ten akademik przyzwyczaił do tego, że mieszkam co prawda z osobami z liceum, które znam od 6 lat, ale mieszkałem jakiś czas z obcymi osobami. To, że nie mam ułożonego życia (miłosnego również) jest clue, mam szalone pomysły, przez to, że mieszkam samemu od długiego czasu, że nie ma nade mną nikt kontroli, że rodzic się nie interesuje, dziwne to dla mnie jest.
Że np. teraz jest 3:38 w nocy, inni śpią i mają poukładane życie, a ja mam je tak niepoukładane, że bardziej się nie da jest ta godzina, a ja słucham tej piosenki zapętlonej w kółko polecam -> https://www.youtube.com/watch?v=YnwsMEabmSo
Przedemną sesja na 7 semestr, a ja się tym jakoś nie przejmuje, to trochę mnie martwi, ogólnie ostatnimi czasy, mało mnie takie jakby jednak ważne sprawy mnie martwią, a najbardziej jestem zajęty tylko szukaniem towarzyski i tym mi to głowę zajmuję.