19 Cze 2017, Pon 21:21, PID: 705084
Chęć odwalenia sobie jakiegoś koloru nie musi oznaczać chęci do życia xD Chociaż muszę przyznać że jest lepiej niż pół roku temu
19 Cze 2017, Pon 21:21, PID: 705084
Chęć odwalenia sobie jakiegoś koloru nie musi oznaczać chęci do życia xD Chociaż muszę przyznać że jest lepiej niż pół roku temu
19 Cze 2017, Pon 22:20, PID: 705103
Jesli chodzi o mnie to mam cos takiego, ze ubierajac sie w cos fajnego i eleganckiego jest mi z tym zle. Caly czas mam wrazenie, ze nie pasuje to do mnie, i ze kazdy to widzi i po cichu sie smieje. Jesli sie ubiore zbyt dobrze to bede czul sie jeszcze gorzej, wtedy wolalbym byc ubrany jak menel, powaznie. Najlepiej jest wtedy kiedy jestem ubrany zwyczajnie, i sie nie wyrozniam. A co dziwne to jesli ide z kims to absolutnie nie zwracam na to uwagi co inny mysla o moim ubiorze i wygladzie. A fryzura tez musi byc nierzucajaca sie w oczy. Na ta chwile jestem obciety tak, ze boki na krociutko a gora dluzsza i do gory. Jako, ze u fryzjera dawno mnie nie bylo to wlosy troche podrosly. Przykladowo dzisiaj chodzilem sobie kilka godzin bez zadnego konkretnego celu po miescie i co chwile "przyklapywalem" wlosy zeby nie staly za bardzo, bo ciagle myslalem o tym, ze sie wyrozniam i kazdy na mnei patrzy. Taki ze mnie dziwny przypadek.
19 Cze 2017, Pon 22:52, PID: 705111
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Cze 2017, Pon 22:53 przez Promyk.)
Ja nie tak dawno oszprejowałam sobie włosy do połowy kolorowymi farbkami. Były różowo-fioletowo-zielono-niebieskie Jakbym chodziła na imprezy, to bym się w takich włosach na jakąś wybrała
19 Cze 2017, Pon 22:55, PID: 705112
Można? Można
19 Cze 2017, Pon 22:56, PID: 705113
Kolorowe włosy są super, nie tylko można, ale i warto!
19 Cze 2017, Pon 22:57, PID: 705114
Nie trzeba wcale iść z tym do fryzjera. Kupujesz kolorowe farbki w szpreju i jedziesz z koksem Spłukują się po 1 myciu.
19 Cze 2017, Pon 23:11, PID: 705118
Spray nie daje takiego efektu jak toner niby schodzi po paru myciach, chociaż tu bym nie ufała, ale zawsze co innego niż farba. A i fryzjer tu zbędny, ludzie sami sobie radzą. Sama spróbuję jak tylko będę mogła
20 Cze 2017, Wto 0:51, PID: 705122
Fajnie by było zacząć się nosić bardziej elegancko, a generalnie to zacząć dbać o siebie. U mnie to samo co u @Ktosiek , a więc zakładam to, co nie rzuca się w oczy, a gdy zdarzy mi się ubrać coś odbiegającego od szablonu, to mimo iż podobam się w tym sobie, to czuję na karku wzrok i uśmiech przechodniów. Choć i tak czuję. Ale z drugiej strony, to w ogóle nie mam pojęcia o takich kwestiach jak moda męska. Jak wybrać dobrą koszulę, buty, jakieś niuanse. Zero, null, nichevo. Taki ze mnie ubraniowy laik.
20 Cze 2017, Wto 5:03, PID: 705127
Podobnie jak u szarego. Ogólnie ubieram sie tak aby nie zwracać na siebie uwagi. Ot normalny zwykły szary człowieczek.
20 Cze 2017, Wto 8:42, PID: 705129
Ja wprost przeciwnie, raczej zwracam na siebie uwagę, choć to efekt niezamierzony.
Latem uwielbiam styl pin up, bardzo kobiecy i wdzięczny. [Obrazek: 1aa%20%28Kopiowanie%29.jpg][Obrazek: piekna-sukienka-w-stylu-retro-pin-u.jpg][Obrazek: 400_F_40352657_XMWalq8TDocMZkDvo5AIOLm2CzGSjFK7.jpg][Obrazek: 252-636-thickbox.jpg]
20 Cze 2017, Wto 13:28, PID: 705145
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Cze 2017, Wto 13:29 przez vesanya.)
@soulmates , styl pin-up jest świetny To rodzaj rzeczy, które bardzo lubię oglądać u innych, ale nie wyobrażam ich sobie na sobie Tak jak parę osób wyżej staram się nie zwracać na siebie uwagi innych.
20 Cze 2017, Wto 15:42, PID: 705153
Ja też nie czuję potrzeby skupiania na sobie uwagi. Ubieram się tak czasem, bo lubię, podobuje mnie się to i dobrze się w tym czuję
A ludzie jesli zwracają uwagę to w sensie jak najbardziej pozytywnym, można więc się spotkać z wyrazami sympatii Na co dzień preferuję jednak coś wygodniejszego; [Obrazek: white-snekaers-biale-trampki-biale-adida...8a26f6.jpg]
21 Cze 2017, Śro 17:24, PID: 705271
Jeszcze w liceum miałam w szafie niemal wyłącznie pastelowe sweterki a główne kryterium doboru stroju brzmiało mniej więcej "czy da się w tym zniknąć?". Potem pomału zaczęłam się oswajać z myślą, że mam takie a nie inne ciało i wiele z nim nie zrobię i dokonałam przełomowego aktu zakupu pierwszej od lat sukienki. Potem poszło już latwiej. Teraz na ogół czuję się nieco lepiej, gdy jestem pomalowana i "ładnie" ubrana, choć to "ładnie" jest bardzo względne, bo na tle wielu naprawdę atrakcyjnych dziewczyn wyglądam co najmniej słabo
21 Cze 2017, Śro 17:31, PID: 705272
Ja podobno wyglądam teraz na dominującą osobe, tatuaże, mocniejszy makijaż, czarne ciuchy, ogólnie wygląd nie pasuje mi do charakteru
23 Cze 2017, Pią 17:02, PID: 705458
Ja mam niewiele ciuchów w szafie w porównaniu do innych kobiet. Jestem skromną osobą i też skromnie się ubieram. Zazwyczaj spodnie, bo jestem zbuntowaną chłopczycą, jakaś luźna bluzka, sweterek, czasem spódnica. Sukienek nie noszę, bo bym wyglądała jak prostytutka i bym nawet nie wyszła w tym z domu. Oczywiście sukienkę mam w szafie, ale ona była kupiona na wesele, nie do chodzenia na co dzień.
26 Cze 2017, Pon 18:46, PID: 705591
Jak sobie pomieszkałam w metropolii, to całkowicie pozbyłam się oporów przed noszeniem sukienek czy crop topów, bo tutaj to nic nowego i nikt się nie gapi. Jak wrócę do mojego miasteczka to pewnie znowu będę musiała się trochę ograniczyć, mimo że nie czuję się w tym źle. Czemu ludzie są...tacy
26 Cze 2017, Pon 19:23, PID: 705595
Polecam, działa (dotyczy tytułu tematu).
08 Lip 2017, Sob 18:47, PID: 706448
Przez ostatnie miesiące myślałam czy nie przefarbować włosów na jakiś nienaturalny kolor. Nie chcę jednak wyglądać na dziwadło...
Co do ubrań to odwagi dodają mi ciuchy w stylu rock, grunge. Mnie zawsze osoby ubrane w podobny sposób kojarzyły się z pewnością siebie i tym, że nie dają sobą pomiatać. Jednak ubierając się w czarne ciuchy, z kapturem na głowie, jak to czasem mam w zwyczaju, raczej odpycham ludzi, sprawiam w ich oczach wrażenie nieśmiałej, zagubionej. Paradoksalnie ja widzę wtedy siebie jako kogoś odważnego.
08 Lip 2017, Sob 20:04, PID: 706458
A guzik tam działa to dodawanie sobie odwagi ubiorem. Chyba, że ktos mieszka w dużym mieście, gdzie ludzie juz widzieli tylu dziwaków, że im zwisa kto jak jest ubrany. W małej mieścinie to się można jeszcze większych kompleksów nabawić.
08 Lip 2017, Sob 21:47, PID: 706467
wiem np. ze podobają mi się ładne stylizacje i ubrania, którymi nie narobiłabym sobie obciachu, ale z drugiej strony- ostatnio uderzyło mnie w potylicę, że nie umiem się.. ubrać. całe życie raczej myślałam, że umiem. w pewnym momencie zaczęłam dobierać sobie ubrania tak, żeby mnie nie było, tak sobie dodawałam odwagi- chowjąc swoją "tuszę" w szarych i czarnych ubraniach, albo mdło beżowych (zawsze z tyłu głowy miałam pretensje do siebie, że muszę się stać jak najbardziej niewidzialna, bo jestem zbyt ekscentryczna, negatywnie, i dzięki temu będę fajniejsza i lepsza) ; potem na studiach dalej myślałam, cały czas, że ubieram się normalnie, aż w pewnym momencie zaczęłam wysłuchiwać, że "mam swój styl" , dla mnie było normalnie, a dla kogoś na tyle nienormalnie, żeby zamiast olać, to zwracać uwagę, czyli coś zupełnie przeciwnego do dodawania sobie odwagi, jak dla mnie. nie dodaję sobie odwagi ubiorem- założe sukienkę, spódnicę, dopasowane rzeczy, które nie daj boże nie są dżinsami i swetrem i jest klapa, z jednej strony boję się, że za bardzo zwracam na siebie uwagę, a z drugiej wiem, że nie ma powodu (chyba, że zwrócic uwagę "ale krzywe racice"), a mimo to czuję się jak świnia w koronkach, świnia, która założyła dodatkowe kopyta (buty na koturnie, obcasie nawet małym). czasami w zwykłych dżinsach mam wrażenie, że d*pa mi odfrunie. od miesiąca, a może dwóch dopadł mnie kryzys- biorac ubranie do ręki, kupując je, wiem, że nie będę w nim dobrze wyglądać, i w efekcie myślę już, że nie będę dobrze wyglądać w niczym; nie znam swojego ciała,a co gorsza nie chcę znać- te wszystkie przebrzydłe turtoriale "jak ukryc mankamenty figury " z drugiej strony to jestem po prpstu zazdrosna idąc ulicą, jadąc autobusem, że andżelika i dżesika bez względu na wagę ubierze sukienke/krótkie spodenki, obcasy itd. i nie wygląda, jakby się chciała zapaść pod ziemię (tzn nie przewraca się na krawężnikach i nie wchodzi na osobę, z która idzie, bo idzie za blisko)
09 Lip 2017, Nie 2:19, PID: 706476
(08 Lip 2017, Sob 21:47)bajka napisał(a): z drugiej strony to jestem po prpstu zazdrosna idąc ulicą, jadąc autobusem, że andżelika i dżesika bez względu na wagę ubierze sukienke/krótkie spodenki, obcasy itd. i nie wygląda, jakby się chciała zapaść pod ziemię (tzn nie przewraca się na krawężnikach i nie wchodzi na osobę, z która idzie, bo idzie za blisko)Też tak mam, zazdroszczę im tej pewności siebie. Ja czasem kupuję coś w stylu sukienki, spódnicy czy innych typowo babskich ciuchów, bo mi się to podoba, ale potem rzadko takie rzeczy noszę. Krótkie spodenki się zdarzają, jeśli jest naprawdę gorąco, bo myślę sobie, że w takich warunkach one będą mniej zwracały uwagę niż długie. Głupie jest myślenie w taki sposób, dążenie do przeciętności, a przecież te "nieprzeciętne" ubrania nosi masa dziewczyn i to wcale nie jest jakieś nietypowe, tylko takie mam wrażenie, że na mnie to wygląda inaczej, nietypowo właśnie, dziwnie, że zwracam na siebie uwagę i jest mi z tym nieswojo. Może to kwestia przyzwyczajenia, może da się z tym oswoić.
09 Lip 2017, Nie 11:29, PID: 706505
trzeba wprowadzić modę na wory, rozplenić ją na instagramie i tumblrze i wtedy wszystko będzie git (własnie sobie przypomniałam, że mogłabym w koncu skonczyc ten "nowy wspaniały świat"..)
09 Lip 2017, Nie 13:22, PID: 706520
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Lip 2017, Nie 13:24 przez damiandamianfb.)
Rozejrzyjcie się powoli wkoło Siebie jak jesteście tak ubrane, że sądzicie, że zwracacie na Siebie uwagę czy rzeczywiście ktoś na was patrzy z osądem w oczach. Owszem ludzie was widzą i pamiętają o was... jakieś kilka minutek . Ale nie patrzą negatywnie bo co niby takiego im zrobiliście?
Czasem się zdarzy, że ktoś nie lubi na przykład punków z jakiegoś powodu i popatrzy negatywnie, ale to już problem jest w nim, w jego głowie, nie w was. A co do tematu dodawania sobie odwagi, to sam wygląd nie zmieni tego jak się czujesz. Tylko zmiana myślenia o tym
29 Lip 2017, Sob 18:03, PID: 708280
(23 Cze 2017, Pią 17:02)nika32 napisał(a): Ja mam niewiele ciuchów w szafie w porównaniu do innych kobiet. Jestem skromną osobą i też skromnie się ubieram. Zazwyczaj spodnie, bo jestem zbuntowaną chłopczycą, jakaś luźna bluzka, sweterek, czasem spódnica. Sukienek nie noszę, bo bym wyglądała jak prostytutka i bym nawet nie wyszła w tym z domu. Oczywiście sukienkę mam w szafie, ale ona była kupiona na wesele, nie do chodzenia na co dzień. Do niedawna miałam takie samo podejście. W domu na wszystkim bardziej kobiecym o żywszych kolorach wieszało się psy. Na dbających o swoją urodę kobietach również (że niby są "puste", gorsze, nieinteligentne). Po latach zastanawiam się, czy w tych kapiących jadem osądach nie skrywały się głębsze lęki (ale to dłuższa historia - i co więcej nie moja - której nie będę wywlekać na forum). Byłam wychowywana przez chłopczyce na chłopczycę, założyć pierwszą sukienkę (nie licząc wczesnego dzieciństwa) odważyłam się dopiero w czasach liceum. Do dzisiaj czuję się winna, gdy chcę chociaż trochę zadbać o wygląd. Zastanawiam się teraz, ile całkiem fajnych i ciekawych rzeczy ominęło mnie przez te dziwne przekonania.
22 Wrz 2017, Pią 13:35, PID: 711720
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Wrz 2017, Pią 13:40 przez Claudia.)
Ja przy mojej paranoi (przypuszczam że to Dysmorfofobia) ubieram kobiece ciuchy,szpilki,makijaż i cała masa innych zabiegów,żeby poczuć się ładnie,kobieco...zauważyłam nawet,że wolę bluzkę z dekoltem (nie bardzo dużym) tylko dlatego że bluzka bez dekoltu przyciąga uwagę większą do twarzy...nie noszę sukienek,spódnic,szortów bo jestem zbyt krytyczna wobec siebie...tylko obcisłe spodnie i bluzki,topy... Osoby które mnie nie znają,mogą mnie odbierać jako pewną siebie,uważającą się za piękność wypielęgnowaną dziunię którą nie jestem...a którą czasem chciałabym być "
|
|