01 Maj 2009, Pią 17:11, PID: 145043
Powiem tak - dużo zależy od osoby i od tego, jak osoba tworzy swój problem. Dlatego teraz jak ktoś pyta się mnie co będzie na sesji, odpowiadam zwykle "przekonamy się na sesji". Zwłaszcza, że ludzie potrafią twierdzić, że mają fobię, a w praktyce mieć zupełnie inne problemy, niekiedy zupełnie nie związane ze strachem - np. ktoś kto nie kontaktuje się z ludźmi, bo nimi gardzi, a przedstawia to jako fobię (prawdziwy przykład).
Jeśli chodzi o konkretne metody, które często stosuje:
Panorama społeczna potrafi dużo dać - przy czym ważna jest nie tylko praca z innymi w panoramie społecznej, ale również ze sobą. Chodzi o to, że osoby z fobią społeczną często mają bardzo pomniejszone reprezentacje siebie - więc zamiast zmniejszać innych, lepiej powiększyć siebie.
Bardzo dużo daje praca z przekonaniami - tutaj jest zwykle sporo rzeczy do przeczyszczenia i to niekoniecznie muszą być przekonania co do siebie samego! Zwłaszcza u osób młodszych pojawiają się np. wyidealizowane, dość nierealne (a często wręcz po prostu egoistyczne) oczekiwania od innych ludzi. Kiedy inni tych oczekiwań nie spełniają, jest to traktowane jako odrzucenie, co wzmacnia problem.
Ogromną różnicę u większości osób z którymi pracowałem z nieśmiałością (w tym momencie będzie tego kilkadziesiąt osób na coachingach + sporo przez net) robi ta drobna zmiana: http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...tml?144912
Jest to coś, co możesz spokojnie zrobić sam, a co potrafi zrobić BARDZO dużo.
Dobrą metodą jest także Core Transformation oraz I.E.M.T. - ale te trudno opisać tekstem. Dodatkowo, w ramach rozszerzenia zakresu umiejętności - to co mam jak dotąd przynosi świetne efekty, ale zawsze może się trafić ktoś, kto będzie na to odporny - testuje niektóre metody wzięte z teatru improwizacyjnego, też potrafią być fajne, bo uświadamiają ludziom wiele rzeczy, które dotąd robili automatycznie.
No i w końcu metoda może i niezbyt psychologiczna, ale potrafiąca dać duże efekty - należy taką osobę wysłać do stylisty (lub kolegi/koleżanki z dobrym gustem) i na zakupy, do fryzjera, do perfumerii, niekiedy wręcz po prostu kazać się wykąpać i umyć zęby! Po prostu wiele osób mających problemy z kontaktami z innymi nie dba o siebie... Co sprawia, że inni ich unikają... Co wzmacnia i podtrzymuje problem.
Wiem, jest to odległa wizja od przekonania o tym, że problem kształtuje się w dzieciństwie, ale z czysto biologicznego punktu widzenia - problem może i ukształtował się w dzieciństwie, ale jest podtrzymywany TERAZ. I teraz, na bieżąco, musi być coś, co go wspomaga i wzmacnia, inaczej byłoby jak z językiem, którego kiedyś się uczyłeś, a teraz z trudem przywołujesz (jeśli w ogóle). Jeśli przerwiesz to, co teraz wzmacnia problem, to co na bieżąco go nakręca - to Twój mózg będzie miał większy problem z powrotem do stanu problematycznego, aż do momentu, gdy stanie się z nim to, co z językiem którego uczyłeś się przed laty.
Jeśli chodzi o konkretne metody, które często stosuje:
Panorama społeczna potrafi dużo dać - przy czym ważna jest nie tylko praca z innymi w panoramie społecznej, ale również ze sobą. Chodzi o to, że osoby z fobią społeczną często mają bardzo pomniejszone reprezentacje siebie - więc zamiast zmniejszać innych, lepiej powiększyć siebie.
Bardzo dużo daje praca z przekonaniami - tutaj jest zwykle sporo rzeczy do przeczyszczenia i to niekoniecznie muszą być przekonania co do siebie samego! Zwłaszcza u osób młodszych pojawiają się np. wyidealizowane, dość nierealne (a często wręcz po prostu egoistyczne) oczekiwania od innych ludzi. Kiedy inni tych oczekiwań nie spełniają, jest to traktowane jako odrzucenie, co wzmacnia problem.
Ogromną różnicę u większości osób z którymi pracowałem z nieśmiałością (w tym momencie będzie tego kilkadziesiąt osób na coachingach + sporo przez net) robi ta drobna zmiana: http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...tml?144912
Jest to coś, co możesz spokojnie zrobić sam, a co potrafi zrobić BARDZO dużo.
Dobrą metodą jest także Core Transformation oraz I.E.M.T. - ale te trudno opisać tekstem. Dodatkowo, w ramach rozszerzenia zakresu umiejętności - to co mam jak dotąd przynosi świetne efekty, ale zawsze może się trafić ktoś, kto będzie na to odporny - testuje niektóre metody wzięte z teatru improwizacyjnego, też potrafią być fajne, bo uświadamiają ludziom wiele rzeczy, które dotąd robili automatycznie.
No i w końcu metoda może i niezbyt psychologiczna, ale potrafiąca dać duże efekty - należy taką osobę wysłać do stylisty (lub kolegi/koleżanki z dobrym gustem) i na zakupy, do fryzjera, do perfumerii, niekiedy wręcz po prostu kazać się wykąpać i umyć zęby! Po prostu wiele osób mających problemy z kontaktami z innymi nie dba o siebie... Co sprawia, że inni ich unikają... Co wzmacnia i podtrzymuje problem.
Wiem, jest to odległa wizja od przekonania o tym, że problem kształtuje się w dzieciństwie, ale z czysto biologicznego punktu widzenia - problem może i ukształtował się w dzieciństwie, ale jest podtrzymywany TERAZ. I teraz, na bieżąco, musi być coś, co go wspomaga i wzmacnia, inaczej byłoby jak z językiem, którego kiedyś się uczyłeś, a teraz z trudem przywołujesz (jeśli w ogóle). Jeśli przerwiesz to, co teraz wzmacnia problem, to co na bieżąco go nakręca - to Twój mózg będzie miał większy problem z powrotem do stanu problematycznego, aż do momentu, gdy stanie się z nim to, co z językiem którego uczyłeś się przed laty.