09 Lip 2009, Czw 13:42, PID: 162624
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Lip 2009, Czw 14:07 przez MackL.)
Z wiekiem przybywa obowiązków i wymagań - jest coraz gorzej. Najgorsze jest, to, że człowiek podejmuje decyzje i wykonuje pewne ruchy pod naciskiem innych, żeby jak najszybciej mieć już je za sobą (potworny stres, zawroty głowy, totalne zagubienie i chęć schowania się). Czy ktoś z Was jest w związku małżeńskim? Czy ślub i wesele jawiły się Wam jak armagedon? Czy gdy już doszło do wesela zachowywaliście się jak idioci z nikim nie rozmawiając i chowając się po alkoholicznych kątach? Dla mnie jedynym pocieszeniem przed ślubem i weselem była świadomość, że się skończą. Czy kolejne decyzje życiowe musiał podejmować za Was partner, bo jedynym Waszym celem była śmierć (ukrycie się przed wszystkim)? Jednocześnie musieliście grać "twardzieli" przy żonie i odebrać dzwoniący telefon, zwrócić towar do niechętnego sklepu lub porozmawiać np. z hałasującym sąsiadem (stan graniczący z omdleniem), albo spacerować pod blokiem udając, że się poszło załatwić jakąś sprawę od dawna zaniedbywaną, jednocześnie ze strachu przed żoną trzeba było wymyślać historyjki. Potem się tłumaczyć. Szukać irracjonalnych rozwiązań - takich niewymagających kontaktów i dyskusji z innymi ludźmi. Obowiązków przerastających zadeklarowanego "twardziela" narobiło się tyle, że popada w odrętwienie i obojętność, a największym marzeniem jest śmierć, ale taka, żeby nic po niej nie było (zniknięcie dla wszystkich światów i zaświatów). Wyobrażenie, że mojej córeczce serduszko by pękło, wymusza na mnie obowiązek życia.
Wyleczcie się zanim wdepniecie w życie z pozą "twardziela" i związecie się z osobą, która nie toleruje nieudaczników sparaliżowanych strachem i uciekających od świata.
Wyleczcie się zanim wdepniecie w życie z pozą "twardziela" i związecie się z osobą, która nie toleruje nieudaczników sparaliżowanych strachem i uciekających od świata.