18 Paź 2009, Nie 1:11, PID: 181614
Ludzie , kochani nie ma beznadziejnych przypadków. Każdy człowiek ma swój potencjał i swoje problemy, które można rozwiązać. Ten cytat to nie jest artykuł, to jest malutki fragment książki.
Wrzuciłem to tylko dlatego że często ludzie z deficytem na tle emocjonalnym doszukują się chorób psychicznych lub zaburzeń osobowości.
Kolejny fragmencik:
Wrzuciłem to tylko dlatego że często ludzie z deficytem na tle emocjonalnym doszukują się chorób psychicznych lub zaburzeń osobowości.
Kolejny fragmencik:
Cytat:Brak nadmiernego lęku i energii
Oba te zaburzenia różni po pierwsze to, że w wypadku zespołu niezaspokojenia emocjonalnego nie obserwuje się najbardziej charaktery¬stycznej cechy zaburzeń represyjnych, mianowicie przerostu uczuć lęku lub energii. W Loving and Curing the Neurotic wyjaśnialiśmy, że do nerwic represyjnych dochodzi, gdy uczucia związane z pragnieniem przyjemności nie są poddawane kierownictwu rozumu i woli, lecz są tłumione przez uczucia związane z pragnieniem przydatności, np. przez lęk czy energię1. Nerwice te rozwijają się jedynie wówczas, gdy proces tłumienia trwa przez bardzo długi czas. Oznacza to, że nienormalne działanie tłumionych uczuć przez wiele lat powoduje ich rozrost do takich rozmiarów, iż dochodzi do zdominowania całego życia uczuciowego jednostki przez lęk czy nerwowe działania. Owego przerostu lęku lub energii (nadpobudliwości) zupełnie brak w wypadku zespołu niezaspokojenia emocjonalnego.
Nieraz leczyliśmy osoby cierpiące na bardzo poważne niezaspokojenie emocjonalne, u których jedynymi dającymi się zaobserwować objawami były infantylne życie uczuciowe i towarzyszące mu poczucie niepewności. Natomiast nie okazywały one w najmniejszym stopniu przerostu lęku lub energii. Właściwym przykładem może być tu przypadek 25-letniej kobiety, córki zamożnych rodziców. Nigdy nie opuściła ona domu, ani w związku ze studiami, ani w związku z pracą, ponieważ rodzice nie uważali za konieczne, by zrobiła coś samodzielnie. Matka była dziwną kobietą, niezdolną do okazywania miłości i czułości dzieciom, a zwłaszcza córce, nawet w okresie niemowlęctwa. Później udało nam się ustalić, że sama cierpiała z powodu zespołu niezaspokojenia emocjonalnego. Chłodna postawa matki spowodowała, że rozwój emocjonalny młodej kobiety był poważnie opóźniony, jej uczucia były na poziomie uczuć małego dziecka. Martwiła się tylko tym, że inni nie będą jej kochali. Dlatego stworzyła sobie cały system wyobrażeń, obdarzając się wszelkimi cechami, którymi mogłaby zjednać sobie otoczenie. W jej postawie nie można było jednak dostrzec ograniczającego czy paraliżującego lęku. Z drugiej strony działała dokładnie tak, by osiągnąć zadowolenie. Do tego stopnia, że pewnego razu jej zachowanie spowodowało, iż trafiła na izbę przyjęć szpitala psychiatrycznego. Jednak odmówiła pozostania w nim i zmusiła rodziców, by ją stamtąd zabrali. W tym okresie postawiono wstępną diagnozę: schizofrenia. Kilka dni później trafiła na leczenie do nas, a po krótkim czasie stwierdziliśmy u niej zespół niezaspokojenia emocjonalnego. Nie zaobserwowaliśmy żadnych oznak bojaźni czy przerostu energii, przepełniało ją tylko pragnienie bycia kochaną. Objawiało się to w różny sposób. Na przykład całą swoją sympatię skupiła na często odwiedzającym naszą klinikę duchownym, który był dla niej zawsze miły i dobry. W jej uczuciach do tego mężczyzny nie było żadnego podtekstu seksualnego — chciała jedynie, by był dla niej dobry. To pragnienie tak bardzo pobudzało ją do działania, że nie odstępowała go na krok. Duchowny był nawet zmuszony poprosić swoją gospodynię, by nie wpuszczała naszej pacjentki do jego domu. Przy tym wszystkim młoda kobieta nigdy nie okazała najmniejszych zahamowań. Gdy byliśmy dla niej serdeczni w czasie leczenia, skierowała swe uczucia na nas i to tak intensywnie, że konieczny był z naszej strony stały i rozważny wysiłek, byśmy mogli zachować swobodę działania. Uprzedzając nasuwające się pytanie, zaznaczamy, że nasza pacjentka nie była osobowością psychopatyczną ani nie cierpiała na nerwicę histeryczną3. W wyniku przeprowadzonej terapii stała się normalną młodą kobietą, która potrafi doprowadzić do szczęśliwego końca każde przyjęte na siebie zobowiązanie.
Różne formy lęku
Mieliśmy do czynienia z wieloma podobnymi przypadkami i w większości z nich osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego cechowała wyraźna bojaźń. Ponieważ jednak źródłem tego lęku jest głęboko zakorzeniona niepewność, ma on zupełnie inny charakter niż ten, który cechuje jednostki cierpiące z powodu tłumienia przez lęk. Takie osoby stale przepełnia jakaś obawa, próbują przed czymś uciekać, by poczuć się bezpiecznie. Na przykład niektórzy ludzie odczuwają lęk przed seksem i wszystkim, co się z nim wiąże, ponieważ sprawiono, że uwierzyli, iż jest on zły i grzeszny. Ten lęk zmusza ich do unikania i odrzucania wszystkiego, co jest związane z seksem. Próbują zupełnie wykluczyć go ze swego życia, by nigdy nie doprowadził ich do grzechu.
Zupełnie inaczej rzecz się ma w wypadku osób cierpiących na zespół niezaspokojenia emocjonalnego. Ponieważ nie istnieje tu przedmiot, który równocześnie jest upragniony i odrzucony, pacjenci ci nie doświadczają konfliktu uczuć charakterystycznego dla ludzi, u których źródłem tłumienia jest lęk. W pełni akceptują swe emocjonalne dążenia. Lęk pojawia się jedynie dlatego, że nie otrzymują upragnionego obiektu, co powoduje, że stale mają poczucie niespełnienia. Z upływem lat lęk się nasila i rozrasta, ponieważ osoby te coraz trud¬niej radzą sobie z różnymi życiowymi problemami. C z u j ą, że nie panują nad życiem. Można by powiedzieć, że odczuwają lęk e g z y s t e n c j a l n y, nie zaś wolitywny — charakterystyczny dla cierpiących na nerwice lękowe. Nie jest to lęk przed tym, że mogliby zrobić coś, czego nie powinni robić lub co jest niedopuszczalne z punktu widzenia moralnych i społecznych zasad, które wyznają. To lęk przed tym, że mogą się znaleźć w sytuacjach, którym nie podołają. Taki lęk cechował wszystkie osoby opisane wcześniej, gdy omawialiśmy objawy niepewności.
Inaczej mówiąc, w nerwicach lękowych na pierwszym miejscu sytuuje się lęk, na drugim zaś niedorozwój emocjonalny, podczas gdy w przypadku niezaspokojenia emocjonalnego najpierw mamy do czynienia z niedorozwojem emocjonalnym, lęk zaś jest jego rezultatem. Tłumaczy to też, dlaczego osoby z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego nie mają skłonności do trzymania się kurczowo swego lęku, podczas gdy ludzie cierpiący na nerwice to czynią. W tym ostatnim przypadku dzieje się tak, ponieważ jest to sposób zapobieżenia złu. Przekonanie ich do porzucenia takiej postawy wymaga dużego wysiłku i perswazji, ponieważ stale myślą oni o tym, dlaczego należy się bać. Niektórzy pacjenci będący katolikami czują się wręcz urażeni, gdy tłumaczymy im, że pewne działania nie są grzechem. Podobna postawa cechuje osoby cierpiące na nerwice energii. Dotyczy to siły ich woli. Przyjmują postawę życiową, w której nie ma miejsca na interwencje z zewnątrz, i nie zamierzają jej zmienić. Nikt nigdy nie zaobserwował tak kurczowego trzymania się własnego lęku u osób z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego. Problemem jest dla nich tylko to, że fakt zahamowania rozwoju emocjonalnego uniemożliwia im odnalezienie się w codziennym życiu. Gdy tylko się do niego przystosują, lęk sam znika.
Rozróżnienie tych dwóch rodzajów lęku może być trudne jedynie w wypadku, gdy nerwice lękowe nakładają się na zespół niezaspokojenia emocjonalnego. Możliwość, że takie osoby będą narażone na znalezienie się w sytuacjach represyjno-motywujących jest taka sama, jak w przypadku pozostałych. Wszyscy oni byli wychowani i wykształceni w ten sam sposób i mogli — by odwołać się tylko do tego przykładu — uzyskać tę samą inspirującą lęki pochopnie przekazaną wiedzę na temat grzechu. Co więcej, fundamenty pod tłumiące działanie lęku zostały już u takich osób wcześniej położone w związku z ich głęboko zakorzenionym poczuciem niepewności, które jest efektem niezrealizowania potrzeb uczuciowych.
Reakcje pseudoneurotyczne czy nerwice sytuacyjne lub a d a p t a c y j n e łatwo rozwijają się u osób z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego. Nie dziwi nas, gdy stwierdza¬my, że mechanizm tłumienia u tych jednostek nie jest uruchamiany wskutek zewnętrznych konfliktów, lecz raczej w związku z wewnętrznymi problemami, które zdają się nierozwiązywalne. Takie sytuacje przytrafiają się im bardzo często, ponieważ ukrywają one fakt, że nie potrafią funkcjonować w dorosłym życiu. Z tego powodu nikt ich nie chroni przed codziennym stresem w sytuacjach, które stają się dla nich przeszkodą nie do pokonania. Czasami trudno właściwie zdiagnozować takie przypadki. Często w pierwszym odruchu można pomyśleć o nerwicy represyjnej, zwłaszcza jeśli pacjent najpierw opowiada o swych konfliktach. Dopiero później staje się jasne, że u źródeł jego problemów tkwi niezaspokojenie emocjonalne. Jedynie własne doświadczenie może wpłynąć na umiejętność właściwej oceny uczuć pacjenta i jego stanu.
Nastawienie wobec przyjemnych uczuć
W bezpośrednim związku z tym, co powiedzieliśmy wcześniej, pozostaje inna charakterystyczna cecha, mianowicie diametralnie różne nastawienie do uczuć związanych z pragnieniami zmysłowymi ze strony osób cierpiących na nerwicę represyjną, u której źródeł tkwi lęk, oraz pacjentów z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego. W nerwicy represyjnej można od początku zaobserwować wewnętrzne wykluczenie pewnych uczuć i pragnień, które są postrzegane jako szkodliwe. To wykluczenie odbywające się wskutek działania pragnienia przydatności rodzi dwa skutki: przerost tłumionych uczuć lęku lub energii oraz ich jeszcze głębsze wykluczenie. Z tego właśnie powodu w nerwicy represyjnej każde pragnienie przyjemności wywołuje nieświadome zahamowanie. W związku z tym leczenie tego typu nerwic polega przede wszystkim na eliminacji zahamowań. Nadmierny lęk i energia muszą zostać zredukowane. Uczucia związane z pragnieniem przyjemności mogą znaleźć swój wyraz tylko w takim stopniu, w jakim lęk i energia zostały ograniczone. Wcześniej pragnienia nie mogą się rozwijać, tak by osiągnąć radość ze zmysłowego dobra. Nie mogą też znaleźć się pod kontrolą rozumu.
Wykluczenie zmysłowego dobra nie dotyczy zespołu niezaspokojenia emocjonalnego. Pragnienie takiego dobra nie jest wcale skrępowane czy zablokowane, jednak jego osiągnięcie jest niemożliwe za sprawą zewnętrznych okoliczności. Innymi słowy, zaspokojenie pragnienia jest udaremnione. W efekcie nie dochodzi u tych pacjentów do wewnętrznego odrzucenia dobra. U pacjentów cierpiących na zespół niezaspokojenia emocjonalnego rozwijają się i wzrastają jedynie niezrealizowane pragnienia, podobnie jak to się dzieje w nerwicy represyjnej. Istotna różnica polega jednak na tym, że to zwykle mocniej odczuwane niezrealizowane pragnienie nasila się, nie wywołując jednocześnie uczuć tłumiących, czyli lęku i energii, z tej prostej przyczyny, że są one nieobecne. Wyjaśnia to również, dlaczego owi pacjenci — jeśli tylko zmieniające się okoliczności pozwolą zaspokoić pragnienie — są w stanie poddać mu się bez zahamowań, a także w pełni się nim cieszyć. Zdolność do tego szczególnie odróżnia ten typ zaburzenia od nerwicy represyjnej .Osoby cierpiące z powodu zespołu niezaspokojenia emocjonalnego są zdolne odczuwać radość, w przeciwieństwie do osób z nerwicą represyjną. Na przykład te ostatnie w akcie seksualnym doznają rozładowania napięcia, jednak w niewielkim stopniu towarzyszy temu radość. A jej się przecież oczekuje. Radość zakłada z góry zdolność poddania się dobru zmysłowemu bez ograniczeń, taka właśnie kapitulacja jest jednak niedopuszczalna w nerwicy represyjnej. W wypad
ku zespołu niezaspokojenia emocjonalnego nie istnieją żadne zahamowania czy ograniczenia i w związku z tym osoby nań cierpiące mogą doświadczać pełni radości z dobra, które otrzymują. Oto przykład: pacjenci, którzy jako niemowlęta nie doświadczyli macierzyńskiej czułości i którzy następnie spotkali kogoś, kto był gotów dać im tę czułość, aż nadto pragną być traktowani i rozpieszczani jak dzieci. Znajdują przyjemność w zabawie lalkami, misiami czy grami dla dzieci. Dorośli mężczyźni wracają do życia i odnajdują do tej pory nieznaną żywotność, jeśli tylko mogą się bawić grami dla chłopców.