16 Paź 2009, Pią 23:23, PID: 181327
Wpadła mi w ręce ciekawa książka psychiatrów/terapeutów
pod tytułem "Integracja emocjonalna. jak uwierzyć, że jesteś kochany i potrafisz kochać" - Anna A.Terruwe Conrad W. Baars
http://www.poczytaj.pl/22493
książkę można znaleźć w formie elektronicznej
zespół niezaspokojenia emocjonalnego
pod tytułem "Integracja emocjonalna. jak uwierzyć, że jesteś kochany i potrafisz kochać" - Anna A.Terruwe Conrad W. Baars
http://www.poczytaj.pl/22493
książkę można znaleźć w formie elektronicznej
zespół niezaspokojenia emocjonalnego
Cytat:Osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego nie są w stanie stworzyć normalnych relacji uczuciowych z otoczeniem. Fakt, że ich życie emocjonalne nie jest wystarczająco rozwinięte, znacząco wpływa na ich stosunki z innymi ludźmi.
Nie będzie to dziwić, jeśli uświadomimy sobie różnicę między życiem emocjonalnym dziecka a życiem emocjonalnym osoby dorosłej. Kontakt niemowląt z osobami dorosłymi ma dla nich znaczenie tylko w takim stopniu, w jakim te ostatnie skupiają się na nich, i w takim zakresie, w jakim ów kontakt ma znaczenie dla dobra niemowlęcia. Taka sama relacja cechuje życie emocjonalne w późniejszym okresie dzieciństwa. Z drugiej strony życia emocjonalnego dorosłych nie cechuje ten egocentryzm, wyrastają oni z niego. Potrafią kierować swe uczucia w stronę drugiej osoby i traktować jej dobro jak własne. Na tym właśnie polega prawdziwa, dojrzała miłość: osoba dorosła jest szczęśliwa, jeśli ten, kogo kocha, jest szczęśliwy, ponieważ jego szczęście uważa za własne.
Dlatego dorośli, którzy w rozwoju emocjonalnym pozostali na poziomie dziecka, są jak dzieci i czują jak dzieci w kontakcie z innymi. Są tak skoncentrowani na sobie, że nie są w stanie wyjść poza siebie, są egocentryczni. Ich emocjonalny kontakt z otoczeniem różni się od kontaktu otoczenia z nimi. Na przykład dojrzałe jednostki wyrażają swoje uczucia słowem, zachowaniem, mimiką, gestem, milczeniem itp. —jest to nieodłączne od normalnego dojrzałego życia. Przyjmują też, że inni postępują tak samo. Reagują także na uczucia innych na swój własny, indywidualny sposób; pozostają więc sobą niezależnie od tego, czy inni są sympatyczni, czy nie. I tego samego oczekują od otoczenia: odpowiedzi płynącej z prawdziwych uczuć. Taka jest istota kontaktów między dwiema dojrzałymi, niezależnymi istotami ludzkimi. W wypadku dorosłych, którzy w rozwoju emocjonalnym pozostali na poziomie dziecka, rzecz wygląda zupełnie inaczej.
Osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego są absolutnie niezdolne do spontanicznego kontaktu. Ich kontakt emocjonalny z otoczeniem jest możliwy tylko wówczas i tylko w takim stopniu, w jakim otoczenie skupia się na nich, dokładnie rzecz biorąc, chodzi o taką relację, jaką mają rodzice z dziećmi. Póki druga osoba postępuje w ten sposób, cierpiący na zespół niezaspokojenia emocjonalnego jest odprężony, bezpieczny i szczęśliwy, w przeciwnym wypadku czuje się obco i niepewnie. Kiedy inni ludzie prowadzą własne życie i wyrażają swoje emocje, nie zwracając uwagi na osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego, te ostatnie czują się wykluczone i opuszczone, uważają się za autsajderów.
Nie trzeba wyjaśniać, że zwykli ludzie nie liczą się z uczuciami osób z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego w takim stopniu, w jakim one by sobie tego życzyły. Ludzie żyją zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i celami i praktycznie nie jest możliwe, by stale brali pod uwagę osoby niedojrzałe emocjonalnie. Jest to możliwe tylko w wyjątkowych warunkach i przy specjalnych okazjach. Coś takiego zdarzyło się naszej pacjentce, mężatce, u której wkrótce po wyjściu za mąż ujawnił się zespół niezaspokojenia emocjonalnego. (Przed ślubem panowała nad sobą siłą woli). Na szczęście wyszła za mąż za człowieka, którego miłość do niej nie miała granic i który potrafił zrozumieć istotę jej choroby, kiedy mu ją objaśniono. Z niebywałym poświęceniem dostosowywał się on do uczuć żony i w ten sposób pozwolił jej stopniowo wzrastać do dojrzałości. Jednak takie sytuacje są raczej wyjątkami niż regułą. Nawet w tym przypadku kobieta nie była w stanie nawiązać normalnych kontaktów z otoczeniem, które nie rozumiało jej i nie koncentrowało się na niej tak jak jej mąż. Pod tym względem jej przypadek był typowy dla osób z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego, ponieważ nie są one nigdy rozumiane i akceptowane. Oczekuje się od nich reakcji i emocji właściwych ludziom dorosłym, ale ponieważ nie mogą tego spełnić, otoczenie nie rozumie ich i uważa za dziwne i obce. Nieświadomie odcina się od nich, pozostawiając je samym sobie i ich losowi. Osoby takie nie są akceptowane, ponieważ gdy okazują swoje prawdziwe uczucia, są postrzegane jako dziecinne, nienormalne lub głupie. Oczekuje się od nich, że będą się zachowywały jak inni w ich wieku, że będą dojrzalsze, bardziej autentyczne. Niestety, tego właśnie nie potrafią.
Z drugiej strony ludzie cierpiący na zespół niezaspokojenia emocjonalnego nie rozumieją dorosłych. Uważają, że dorośli krewni, przyjaciele czy znajomi powinni koncentrować się na nich i kierować swoje uczucia w ich stronę. Jest to dla nich tak samo naturalne, jak dla dziecka. Kiedy dorośli nie skupiają się na nich, przeżywają to jako brak miłości. Wmawiając to sobie, czują się coraz bardziej samotni i wyizolowani.
Stosunki oparte na woli
Osoby takie —jako fizycznie i umysłowo w pełni dorosłe — muszą jednak nawiązać jakieś — choćby płytkie — stosunki z otoczeniem, jeśli mają utrzymać swoją pozycję w środowisku. Ponieważ nie mogą o tych stosunkach zdecydować ich uczucia, jedyną szansą jest poddanie ich woli. W pewnym stopniu może się to udać. Taka więź nie jest oczywiście spontaniczna, tylko płytka i powierzchowna, ponieważ jej źródłem nie jest głębokie przekonanie, lecz wola. Osoby z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego nawiązują taki kontakt, ponieważ zdają sobie sprawę, że tak trzeba. W jakim stopniu się on powiedzie, zależy od ich wykształcenia i wychowania. Czasem się to udaje i z pozoru wszystko wygląda normalnie. Jednak więzi powstałe w ten sposób nie zadowalają ich, ponieważ uczucia przyjaźni czy koleżeństwa są dla nich niezrozumiałe i bez znaczenia. Pozostają w takich relacjach ze względów praktycznych, a nie dlatego, że pragną być z drugą osobą. Jeden z pacjentów zauważył, że nigdy nie potrafił zrozumieć, co inni mają na myśli, mówiąc o radości czy uczuciu przyjaźni, zażyłości. Kiedy przebywał w towarzystwie innych osób podczas przyjęcia czy jakiejś uroczystości, nigdy nie rozumiał, z czego one się cieszą. Jedyne, co potrafił zrobić przy takich okazjach, to podtrzymywać rozmowę w sposób interesujący dla pozostałych jej uczestników.
Z kolei osoby obdarzone przez naturę mniejszą energią mają ogromne trudności w nawiązaniu koniecznych kontaktów za pomocą własnej woli — jeśli już w ogóle do tego dochodzi. W grupie czują się obco i prowadzenie rozmowy jest dla nich niebywale kłopotliwe. Zazwyczaj są tak przerażone, że odcinają się od grupy i pozostają na uboczu, Wiedzą, że powinny nawiązać kontakt z otoczeniem, ale uważają, że jeśli miałyby to zrobić z własnej woli, byłoby to ograniczeniem ich wolności. Pacjenci cierpiący na zespół niezaspokojenia emocjonalnego mówili nam często, że kiedy chcieli nawiązać tego rodzaju kontakt z drugą osobą, czuli się, jakby byli czegoś pozbawieni. Chodziło im o to, że czuli się ograbieni ze swojej emocjonalnej wolności. Nigdy nie pragnęli w ten sposób kontaktować się z otoczeniem.
Nie wszyscy pacjenci cierpiący na zespół niezaspokojenia emocjonalnego zdają sobie sprawę z nienormalności swej sytuacji. Niektórzy pielęgnują w sobie ten brak emocjonalnego zaspokojenia. Wyróżniają się wśród nich osoby, którym udaje się nawiązać kontakt z otoczeniem za sprawą własnej woli. Równocześnie są tacy, którzy odczuwają potrzebę emocjonalnego kontaktu z drugim człowiekiem. Uświadamiają sobie, że im tego brakuje, ale jednocześnie uważają swoje uczucia za normalne, a emocje innych za dziwne i niezrozumiałe. Nietrudno to zrozumieć, ponieważ znają oni tylko własne przeżycia emocjonalne. Niektórzy pacjenci podejrzewają, że jest z nimi coś nie w porządku, dochodzą jednak do błędnych wniosków na temat swoich braków, wad. Dobrze ilustruje to przykład mężczyzny, który opowiadał nam, że przerażeniem napawała go potrzeba, by inni zwracali na niego uwagę. Ponieważ uważał, że nie jest to normalne zachowanie mężczyzny, doszedł do wniosku, że cechuje go kobiece życie emocjonalne i w związku z tym powinien być kobietą, bo to kobiety oczekują szczególnej uwagi i zainteresowania ze strony mężczyzn. Byliśmy w stanie uwolnić go od takiego myślenia, wyjaśniając mu, że tego rodzaju zachowanie jest typowe dla osób cierpiących na zespół niezaspokojenia emocjonalnego.