09 Mar 2010, Wto 21:47, PID: 198449
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Mar 2010, Wto 22:11 przez krys840.)
Mam podobną sytuację do ciebie, Tośka, z tym, że ja się izoluję od płci przeciwnej od dojrzewania, a teraz w ogóle od znajomości, wspólnych inicjatyw, pasji. Jestem sam i ciągle szukam jakichś wewnętrznych uniesień, które będą alternatywą dla nieznośnej pustki i braku uczuć, które też zradzają się w gwałtowne odczucia i nawet krótkotrwałe porywy intelektualno - fizyczne. Myślę, że ból jest mi potrzebny i jest niejako koniecznością. Czuję się jakbym miał wieloletni wyrok, siedząc w domu i czasem zdarza mi się rachować, kalkulować i szukać czegoś, co może być dla mnie odniesieniem dla tego stanu izolacji. Dochodzę do wniosku, że nie stać mnie na to, by godzić wszystkie role społeczne bez jakichś trudnych sytuacji, więc z swoją izolacją wychodzę po prostu na przeciw jakimś drastycznym perypetiom, które są adekwatne do drastycznego odcięcia się od większości wpływów. Uważam, że to cena za życie ponad stan fizyczny, w uniesieniu intelektualno - fizycznym, w którym osiąga się największe sukcesy, ale też najbardziej się eksploatuje. Chodzi głównie o eksploatację sił i zdrowia, do której dochodzi chodźby w szkole, więc wszystkie wpływy są dla mnie toksyczne momentami. Emocje biorą górę, kiedy nie można poradzić sobie z niemocą, brakiem sił po prostu, więc zrobiłem wszystko przez wiele lat izolacji, sprawiałem sobie ból na granicy wytrzymałości, rodziły się we mnie chwilowo zawiść, nawet nienawiść, zazdrość, które niełatwo opanowywałem, ale wykorzystałem czas izolacji, by przygotować wnętrze do zrównoważonego życia. Prokurowałem sobie sytuacje, po których degradowałem się fizycznie tak, że uznano mnie okresowym kaleką, choć głównie nie mogłem sobie poradzić z emocjami, które generowały we mnie pęd do bojkotu wszystkiego, nieakceptacji aktualnych norm obyczajowych.
Też nie mam wiele wspólnego z towarzystwem, wiem natomiast, jak to jest czuć się jak tykająca bomba, jak kamień, który z trudem porusza w rzeczywistości. Wiem, jak normalne rzeczy sprawiają niebotyczny problem - od załatwiania spraw w urzędach po wstanie z łóżka. Mam za sobą dziesięcioletni wyrok i dużo, bardzo dużo bólu i myślę sobie, że najłatwiej to zginąć w wypadku i żyć tak, jak się chce. Nie my chyba jednak decydujemy o tych sprawach.
Też nie mam wiele wspólnego z towarzystwem, wiem natomiast, jak to jest czuć się jak tykająca bomba, jak kamień, który z trudem porusza w rzeczywistości. Wiem, jak normalne rzeczy sprawiają niebotyczny problem - od załatwiania spraw w urzędach po wstanie z łóżka. Mam za sobą dziesięcioletni wyrok i dużo, bardzo dużo bólu i myślę sobie, że najłatwiej to zginąć w wypadku i żyć tak, jak się chce. Nie my chyba jednak decydujemy o tych sprawach.