06 Lut 2012, Pon 0:03, PID: 291297
Dość spokojnie podchodzicie do prezentacji, trochę mnie to dziwi bo dla mnie taka prezentacja to koniec świata. Przez całe studia tylko kombinowałem jak by tu się wykręcić z tego typu przygód i udawało mi się to przeważnie w blisko 50% przypadków. Natomiast gdy już byłem pod ścianą i nie było innego wyjścia to w grę wchodziło jedynie wykucie wszystkiego na blachę i wydukanie przemowy ala cyborg. Żadna improwizacja nie wchodziła w grę. (tylko raz się na nią zdobyłem, ale to wyłącznie dlatego, że wisiało na włosku zaliczenie i musiałem działać w pośpiechu) Fajnie, że niektórzy z was nie czują dyskomfortu przed wystąpieniami publicznymi- kurde zazdroszczę. Ja od razu robię się czerwony na twarzy a serce bije mi tak mocno, że zagłusza wszystko dookoła, czas raz przyspiesza raz zwalnia.