30 Maj 2012, Śro 20:11, PID: 303284
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Maj 2012, Śro 21:01 przez uno88.)
Kwestia ,może leży w tym ,że Ty nazywasz miłością to co dla mnie nią nie jest. Naukowcy twierdzą ,że ta chemia trwa od 2 do 4 lat. Potem się kończy. Dla mnie ,wychowanego na bajkach Disneya coś co trwa tak żałośnie krótko i jest warunkowe, nie zasługuje na miano miłość. Przykładem prawdziwej miłości jest ta rodzicielska ,która często po prostu trwa całe życie. Więc skoro znam wiele par, związków ,które się rozpadały po 2-3 latach (przy dobrym układzie) to znaczy ,że Ci ludzie byli ze sobą z powodów innych ,niż miłość. Jakich? Zauroczenie, zaślepienie, fascynacja, potrzeby, norma społeczna ,no i w końcu ,może wydawało się im ,że to jest miłość. W dzisiejszych ,wolnych czasach również ludzie częściej się rozwodzą. To znaczy ,że są ze sobą przez te pierwsze sielankowe kilka lat ,a potem przy pierwszych poważniejszych problemach idą na łatwiznę i kończą. Ten popularny zwyczaj świetnie pokazuje ,że ludzie nie są skłonni do poświeceń. Bo łatwo poświęcać się w imię uczucia, znacznie trudniej jest się poświęcić ,aby to uczucie i związek ratować. Ciekawym jest fakt ,że miażdżąca większość pozwów rozwodowych jest składana własnie przez kobiety. Lubiące przecież rozprawiać o uczuciach ,prawdziwej miłości i chętnie pytające się mężczyzn o to ,co oni by poświęcili dla swych kobiet... Nawet jak zrozumiesz, to nie krytykuj. W końcu każdy ma prawo do swojego zdania ,a ja Ci swojego narzucać ani myślę.