31 Lip 2012, Wto 0:35, PID: 310916
Dziewczyna z perłą napisał(a):Najpierw wypytuję innych o to kto będzie np. na jakimś spotkaniu, na którym też muszę być, potem wypytuję kim jest ta i tamta osoba, czym się zajmuje, itp., następnie przygotowuję się z tych tematów - zwykle szukam w necie. Krok drugi to tematy awaryjne - zawsze w zapasie mam kilka: ostatnie anomalie pogodowe (ludzie uwielbiają marudzić), ostatnie wydarzenia na scenie politycznej, afery, wypadki, ogólnie złe niusy ze świata (ludzi to fascynuje), potem szara teraźniejszość (ludzie kochają narzekać na WSZYSTKO), ewentualnie jakiś nowy film... i łapię tematy, które wychodzą w trakcie... zwykle wystarczy zacząć jeden, dwa tematy i nie muszę mówić - wystarczy, że ze zrozumieniem będę kiwać głową, od czasu do czasu pokażę niedowierzającą minę, łagodny uśmiech... i już...
Pewnie wygląda to prosto, ale faktycznie jest tak, że naprawdę solidnie i długo się przygotowuję... wymyślam i uczę się na pamięć gotowych uniwersalnych zdań, zwrotów, w lustrze sprawdzam miny...
O, to ciekawe. Nie przyszło mi nigdy do głowy, żeby się przygotowywać jak do klasówki, ale widzę potencjał. Praktyczny i logiczny sposób do zastosowania w sytuacjach kompletnie niepojętych jak luźna pogawędka Bardzo fajny pomysł z tymi uniwersalnymi tematami, bo przydają się w niezaplanowanych sytuacjach.
Też mam problemy z prowadzeniem rozmów. Zwykle chodzi o wspomniany brak tematów, obawę że się skompromituję, czy po prostu przekonanie, że jestem nudna. A czasem nawet lenistwo, po prostu nie che mi się mówić bo np. rozmyślam o czymś interesującym i marzę i by rozmówca dał mi święty spokój. Przeważnie moje uczestnictwo w konwersacji sprowadza się do potakiwania i zadawania pytań.