11 Lut 2014, Wto 0:24, PID: 380518
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lut 2014, Wto 0:25 przez masterblaster.)
Cześć Mmagdo.
Nie ma to jak nagonka psychiatryczna na dzień dobry (wciąż mnie przeraża to dziwne zjawisko). Owszem, ciężkie przypadki mogą tego potrzebować jednak mz. chyba nie jest tak źle, gdy człowiek świadomie i rozsądnie sam szuka dla siebie jakichś rozwiązań. Psychiatra raczej nie zajmie się źródłem problemów, nie tego go uczyli i nie za to mu płacą.
A skoro zjadanie leków może zagłuszać objawy, to ja bym się zastanowił najpierw co innego zjadam lub czego nie zjadam co mogłoby wpływać na mój stan psychiczny. Tak się na przykład składa, że zwykle faszerujemy się masą substancji, które podobnie jak leki są dla organizmu czymś obcym, pozbawionym wartości odżywczych, a nawet szkodliwym (o czym nieraz wiemy). Nie przywiązujemy wagi do jakości jedzenia, brniemy w jakieś monotonne pozbawione sensu i wartości zwyczaje żywieniowe.
Mz. tak jak inne przewlekłe "choroby", fobia może być wypadkową wielu zdawać by się mogło mało znaczących (w pojedynkę) przyczyn, które tworzą całą sieć ograniczających zależności. Nawet jeśli łatwo określić punkt zwrotny i przyczynę, która definitywnie ugruntowała fobię to i tak podejrzewam, że w większości przypadków musiał wcześniej rozwinąć się 'podatny grunt'. Inaczej sam upływ czasu, albo zmiana otoczenia (np. związek) mogłyby trwale zaleczać fobiczne rany. Skoro tak się nie dzieje to pewnie organizm (ciało-umysł) wciąż zaplątany jest w szereg różnych niesprzyjających warunków..
(Dziwne uczucie pisać o czymś, chociaż wiem, że napisać wyczerpująco i tak nie umiem. Jakieś zagadkowe wątki i hasła.. No ale trudno powiedzmy, że to jakiś przejaw wewnętrznej potrzeby - może lepiej napisać cokolwiek na forum niż wcale..)
Nie ma to jak nagonka psychiatryczna na dzień dobry (wciąż mnie przeraża to dziwne zjawisko). Owszem, ciężkie przypadki mogą tego potrzebować jednak mz. chyba nie jest tak źle, gdy człowiek świadomie i rozsądnie sam szuka dla siebie jakichś rozwiązań. Psychiatra raczej nie zajmie się źródłem problemów, nie tego go uczyli i nie za to mu płacą.
A skoro zjadanie leków może zagłuszać objawy, to ja bym się zastanowił najpierw co innego zjadam lub czego nie zjadam co mogłoby wpływać na mój stan psychiczny. Tak się na przykład składa, że zwykle faszerujemy się masą substancji, które podobnie jak leki są dla organizmu czymś obcym, pozbawionym wartości odżywczych, a nawet szkodliwym (o czym nieraz wiemy). Nie przywiązujemy wagi do jakości jedzenia, brniemy w jakieś monotonne pozbawione sensu i wartości zwyczaje żywieniowe.
Mz. tak jak inne przewlekłe "choroby", fobia może być wypadkową wielu zdawać by się mogło mało znaczących (w pojedynkę) przyczyn, które tworzą całą sieć ograniczających zależności. Nawet jeśli łatwo określić punkt zwrotny i przyczynę, która definitywnie ugruntowała fobię to i tak podejrzewam, że w większości przypadków musiał wcześniej rozwinąć się 'podatny grunt'. Inaczej sam upływ czasu, albo zmiana otoczenia (np. związek) mogłyby trwale zaleczać fobiczne rany. Skoro tak się nie dzieje to pewnie organizm (ciało-umysł) wciąż zaplątany jest w szereg różnych niesprzyjających warunków..
(Dziwne uczucie pisać o czymś, chociaż wiem, że napisać wyczerpująco i tak nie umiem. Jakieś zagadkowe wątki i hasła.. No ale trudno powiedzmy, że to jakiś przejaw wewnętrznej potrzeby - może lepiej napisać cokolwiek na forum niż wcale..)