17 Lip 2014, Czw 1:33, PID: 403326
Ja dla odmiany szczerze odradzam. To tylko potwierdzi i wzmocni już wyuczoną reakcję lękową. Nie wiem, może inni mają inaczej, może jestem wyjątkowo ciężkim przypadkiem, ale biorąc pod uwagę moje doświadczenia to w żaden sposób nie działa.
Metoda małych kroczków jest dużo lepsza, mi pomaga co prawda w minimalnym stopniu, ale to jedyne co daje prawdziwy zauważalny postęp. Trzeba tylko być świadomym tego, że po chwilowej przerwie w tych małych kroczkach prawdopodobnie wrócimy do punktu wyjścia. Wtedy się nie przejmujemy, ale grzecznie zaciskamy zęby i kolejny raz zaczynamy od zera - cóż, life is brutal Za którymś razem, może po miesiącu, może po kilku latach, zauważymy trwałą poprawę. Będzie to sygnał że mózg oswoił się z sytuacją, trwałe kontrolowane przebywanie w "strefie zagrożenia" i ciągły brak fizycznych konsekwencji ostatecznie spowodowały osłabienie reakcji lękowej.
Wchodzenie w ogień to przeciwieństwo powyższego - skomasowany atak lęków doprowadza umysł wręcz do stanu szoku, czujemy się jak w paszczy lwa na chwilę przed pogryzieniem. Jeśli komuś takie "leczenie" pomogło, to znaczy imho tyle, że jeszcze nie wie co to prawdziwy strach i lęk. Tak można leczyć nieśmiałość u zdrowego człowieka, a nie fobię u ... fobika
Metoda małych kroczków jest dużo lepsza, mi pomaga co prawda w minimalnym stopniu, ale to jedyne co daje prawdziwy zauważalny postęp. Trzeba tylko być świadomym tego, że po chwilowej przerwie w tych małych kroczkach prawdopodobnie wrócimy do punktu wyjścia. Wtedy się nie przejmujemy, ale grzecznie zaciskamy zęby i kolejny raz zaczynamy od zera - cóż, life is brutal Za którymś razem, może po miesiącu, może po kilku latach, zauważymy trwałą poprawę. Będzie to sygnał że mózg oswoił się z sytuacją, trwałe kontrolowane przebywanie w "strefie zagrożenia" i ciągły brak fizycznych konsekwencji ostatecznie spowodowały osłabienie reakcji lękowej.
Wchodzenie w ogień to przeciwieństwo powyższego - skomasowany atak lęków doprowadza umysł wręcz do stanu szoku, czujemy się jak w paszczy lwa na chwilę przed pogryzieniem. Jeśli komuś takie "leczenie" pomogło, to znaczy imho tyle, że jeszcze nie wie co to prawdziwy strach i lęk. Tak można leczyć nieśmiałość u zdrowego człowieka, a nie fobię u ... fobika