22 Mar 2016, Wto 0:41, PID: 525508
Zas napisał(a):"
A co mam czuć? Wszystkim może się udać, ale mnie nie, czyli jestem jednak w czymś od nich gorszy, skoro znowu mi udowadniasz, że albo nigdy się nie wyleczę, albo dokonam tego na starość, gdy nie będzie to miało już żadnego praktycznego znaczenia.
"Haków" szukam tylko wtedy, gdy opis jest bardzo daleki od wizji wyleczenia a bardzo bliski temu, czego sam doświadczam i czuję, będąc wciąż na początku drogi i nie mając żadnych perspektyw, by ruszyć dalej..
Długość drogi to pojęcie względne... Ale doprawdy bezczelne jest to ciągłe wmawianie mi, że czekam na cud, albo że już 3,5 roku temu, idąc do pierwszego terapeuty oczekiwałem, że moje życie odmieni się w trzy miesiące. Trzeba cholernie duzo złej woli by kogokolwiek o coś podobnego posądzać, trzeba mieć naprawdę niskie mniemanie o rozmówcy, by jego zwyczajną tęsknotę za byciem normalnym sprowadzać li tylko do postawy roszczeniowego bachora. Fakt, że miewałem i takie epizody, nie oznacza, że szukam tabletki na za+ść. Od zawsze pisałem tutaj przede wszystkim o oczekiwaniu odpowiedzi i wsparcia.
Ale ty nie przyjmujesz tego do wiadomości od dawna, więc od dawna nie mam zamiaru silić sie na uprzejmości wobec ciebie.
"ciesze się, że nie będziesz miał już więcej do mnie pretensji o swoje nieudane terapie"
Nigdy ich do ciebie nie miałem. Ty masz za to od dawna pretensje do mnie, że śmiem o nieudanych terapiach pisać że w ogóle śmiem mieć z terapią problem. Stąd też twoje ogóle porady w stylu "żeby podnieść pralkę musisz przypakować"
jak już mówiłem, tak bardzo nie potrafisz zaakceptować obecnego siebie, że nie dajesz sobie rady z myślą o pracy nad swoim charakterem - żeby to zrobić trzeba się szczerze przyjrzeć sobie i zobaczyć, co rzeczywiście jest nie tak. A to niemiłe doznanie.
Trzeba też się godzić z myślą, że niektórych rzeczy nie uda się nadrobić tak jakby się chciało, a niektóre obciążenia mogą być obecne jeszcze długi czas.
serio myślałeś, że przy problemach osobowościowych opanowanie strachu przed ekspedientką rozwiąże Twoje problemy? (bo chyba taki jest Twój zarzut w tym temacie?). To niestety początek drogi.
I rzeczywiście sądzę, że w jakimś stopniu czekasz na cud, bo w Twoim podejściu do ludzi, do swojej fobii, do terapii od 3,5 lat prawie nic się nie zmienia. Więc to jest czekanie na cud, albo walenie głowa w mur.
I chyba nie możesz naprawdę dziwić się, gdy się czepiałem jak wyładowujesz swoje frustracje dla przypadkowych ludziach. Dlaczego ktoś miałby to znosić?