13 Sie 2008, Śro 8:55, PID: 53678
Też jestem nauczycielką, z tą różnicą, że w przedszkolu. W naszej placówce dyrekcji zależy na tym, by pracownicy się integrowali. Na początku strasznie zależało mi na akceptacji innych, a nie umiałam dotrzeć do swoich koleżanek, byłam małomówna i nikt nie kwapił się, żeby ze mną pogadać, więc musiałam sama działać. Zajęło mi to kilka lat, zanim mnie w miarę zaakceptowali, ale i tak trzymam się na uboczu. Jednak staram się iść na te pracownicze imprezki, żeby mnie całkowicie nie wykluczyli z towarzystwa, posiedzę ze dwie godzinki, pochwalę, że ciasto dobre, poszczerzę zęby i idę do domu, inni siedzą do północy. Nie jest to do końca prawda, że nie liczy się akceptacja innych w pracy, kto nie jest akceptowany, czuje się samotny, odczułam to na własnej skórze.