25 Sie 2017, Pią 21:50, PID: 710070
Takich sytuacji jakie wymieniłeś zbyt wiele sobie nie przypominam. Coś podobnego miało miejsce, ale właśnie nie mogę sobie przypomnieć szczegółów. Wydaje mi się, że twoi znajomi po prostu myślą, że są śmieszni. Nie wydaje mi się, żeby te komentarze miały celowo Cię obrażać. Możliwe, że nie wiedzą po prostu kiedy się ugryźć w język i tak mówią wprost to, co myślą.
Co do tytułowego pytania to u mnie przede wszystkim jest to rodzina. Pomijając dokuczanie w szkole, od którego zaczęły się moje problemy z fobią i depresją, to właśnie w domu nasłuchałam się najwięcej takich mądrości. Jestem w stanie zrozumieć podejście np. mojej babci - jest już starszą osobą, wychowała się w innych czasach i dla niej jakiekolwiek choroby psychiczne, pójście do psychologa oznaczało jedno - wariat. Bo to, że mój wujek po pijaku żartował sobie z mojego wyglądu to nic złego, ale to że się rozpłakałam i zamknęłam w łazience to według mojej babci oznaka, że jestem zbyt wrażliwa i że "nic nie można jej powiedzieć". Do tego teksty typu "co ty taka dzika jesteś", "nie jedz tyle ciastek bo ci d*pa urośnie" naprawdę nie były przyjemne.
Do tego facet mojej mamy, który myśli, że choroby psychiczne to wymysł ludzi, którym się nudzi i którzy za dużo przebywają w internecie. Masz depresję? Z nudów to wymyśliłeś, wziąłbyś się za jakąś pracę to zaraz by ci przeszło. Jak nie chodziłam do pracy bo się bałam (nie wiem czy mama mu mówiła, że nie pracuję przez fobię), to gadał, że jestem leniwa. Najgorsze jest to, że mieszkam z nim i on zawsze do późna siedzi i gada sam do siebie. I o czym gada? Oczywiście narzeka na wszystkich wokoło, najczęściej na młodzież = na mnie. Mówi ogólnikowo, choć wiem, że odnosi się to też do mnie. Okropne jest próbowanie usnąć słysząc takie nieprawdziwości na swój temat i wiedząc, że co bym nie mówiła to on po prostu tego nie zrozumie. Najlepsze jest to, że on sam ma chorobę psychiczną i to nie jedną (nawet chyba o tym nie wie) a dalej tak zaparcie wierzy, że choroby psychiczne to wymysł ludzi, którzy mają za dobrze w życiu.
Niektórzy ludzie po prostu nie potrafią wczuć się w to, co przeżywa druga osoba. Chyba nawet nie próbują tego zrozumieć; nie wiedzą jak mogą nas ranić swoimi słowami. W moim przypadku jedyne wyjście to uwolnienie się od tych osób, zerwanie kontaktu.
Co do tytułowego pytania to u mnie przede wszystkim jest to rodzina. Pomijając dokuczanie w szkole, od którego zaczęły się moje problemy z fobią i depresją, to właśnie w domu nasłuchałam się najwięcej takich mądrości. Jestem w stanie zrozumieć podejście np. mojej babci - jest już starszą osobą, wychowała się w innych czasach i dla niej jakiekolwiek choroby psychiczne, pójście do psychologa oznaczało jedno - wariat. Bo to, że mój wujek po pijaku żartował sobie z mojego wyglądu to nic złego, ale to że się rozpłakałam i zamknęłam w łazience to według mojej babci oznaka, że jestem zbyt wrażliwa i że "nic nie można jej powiedzieć". Do tego teksty typu "co ty taka dzika jesteś", "nie jedz tyle ciastek bo ci d*pa urośnie" naprawdę nie były przyjemne.
Do tego facet mojej mamy, który myśli, że choroby psychiczne to wymysł ludzi, którym się nudzi i którzy za dużo przebywają w internecie. Masz depresję? Z nudów to wymyśliłeś, wziąłbyś się za jakąś pracę to zaraz by ci przeszło. Jak nie chodziłam do pracy bo się bałam (nie wiem czy mama mu mówiła, że nie pracuję przez fobię), to gadał, że jestem leniwa. Najgorsze jest to, że mieszkam z nim i on zawsze do późna siedzi i gada sam do siebie. I o czym gada? Oczywiście narzeka na wszystkich wokoło, najczęściej na młodzież = na mnie. Mówi ogólnikowo, choć wiem, że odnosi się to też do mnie. Okropne jest próbowanie usnąć słysząc takie nieprawdziwości na swój temat i wiedząc, że co bym nie mówiła to on po prostu tego nie zrozumie. Najlepsze jest to, że on sam ma chorobę psychiczną i to nie jedną (nawet chyba o tym nie wie) a dalej tak zaparcie wierzy, że choroby psychiczne to wymysł ludzi, którzy mają za dobrze w życiu.
Niektórzy ludzie po prostu nie potrafią wczuć się w to, co przeżywa druga osoba. Chyba nawet nie próbują tego zrozumieć; nie wiedzą jak mogą nas ranić swoimi słowami. W moim przypadku jedyne wyjście to uwolnienie się od tych osób, zerwanie kontaktu.