12 Sty 2015, Pon 2:02, PID: 429446
często mam tak że niby wszystko ok a tu nagle nie wiem skąd pojawia się płacz i to taki że nie mogę go powstrzymać i odechciewa mi się żyć a chwilę później (trwa to 2-3 minuty chociaż czasem zdarza się że ponad godzinę albo dłużej) mam zwyczajny nastrój ani smutny ani wesoły, ten nagły smutek przychodzi tak jakby ktoś mnie poraził prądem po czym zostaje pewnego rodzaju szok który zaraz mija... ciężko to opisać, często mam też tak że smutek przychodzi stopniowo i potem po nawet kilku dniach powoli się zmniejsza (nie nie zauważam tu żadnych prawidłowości związanych z miesiączkowaniem), bywają też "napady" bardzo dobrego nastroju i wtedy zwykle łapię za gitarę i ćwiczę nowe utwory :3