09 Lis 2018, Pią 12:25, PID: 770545
Aktualnie mogę powiedzieć, że oprócz mojego chłopaka i jego znajomych nie mam nikogo. Chociaż tak naprawdę nie czuję tego, że jego znajomi są też moimi znajomymi.
Kiedyś jeszcze w miarę miałam z kim wyjść i dawało mi to złudne poczucie akceptacji. Niestety dość szybko okazało się, że moja dawna "ekipa" okazała się gniazdem żmij, więc ucięłam kontakty i tym sposobem zostałam sama. W międzyczasie miałam tzw. "przyjaciółki sezonowe". Sezonowe, bo nasze przyjaźnie kończyły się w momencie, kiedy one wchodziły w związki, poświęcając swoim facetom cały swój czas i ograniczając kontakt ze mną.
Kiedyś zabiegałam o kontakt z innymi, nawet kiedy ewidentnie mnie olewali. Teraz już tego nie robię i pozwalam niektórym znajomościom umrzeć w sposób naturalny. Ogólnie odkąd pamiętam moje znajomości zawsze kończyły się rozczarowaniem i zranieniem, dlatego też stwierdziłam, że wolę być sama. Mam chłopaka i to mi w zupełności wystarcza, szczególnie, że towarzystwo więcej niż dwóch osób to dla mnie tłum, który mnie przytłacza i sprawia, że czuję się niekomfortowo.
Kiedyś jeszcze w miarę miałam z kim wyjść i dawało mi to złudne poczucie akceptacji. Niestety dość szybko okazało się, że moja dawna "ekipa" okazała się gniazdem żmij, więc ucięłam kontakty i tym sposobem zostałam sama. W międzyczasie miałam tzw. "przyjaciółki sezonowe". Sezonowe, bo nasze przyjaźnie kończyły się w momencie, kiedy one wchodziły w związki, poświęcając swoim facetom cały swój czas i ograniczając kontakt ze mną.
Kiedyś zabiegałam o kontakt z innymi, nawet kiedy ewidentnie mnie olewali. Teraz już tego nie robię i pozwalam niektórym znajomościom umrzeć w sposób naturalny. Ogólnie odkąd pamiętam moje znajomości zawsze kończyły się rozczarowaniem i zranieniem, dlatego też stwierdziłam, że wolę być sama. Mam chłopaka i to mi w zupełności wystarcza, szczególnie, że towarzystwo więcej niż dwóch osób to dla mnie tłum, który mnie przytłacza i sprawia, że czuję się niekomfortowo.