28 Lut 2014, Pią 20:23, PID: 382536
Ciekawa jestem czy Wy również odczuwacie taki wielki strach/wstyd przed pokazaniem tego że nie macie znajomych czy tylko u mnie ma to takie nasilenie. Staram się to zawsze ukryć za wszelką cenę. I to jest takie zamknięte koło, bo przez to że ciągle udaję że jestem zajętą odbieram sobie szanse na poznanie kogokolwiek. Mieszkam w akademiku i np. jak ktoś mnie pyta czy idę na imprezę to nigdy nie powiem że nie mam z kim tylko że nie, bo muszę rano wstać, źle się czuję, wychodzę gdzieś itp. chociaż tak naprawdę bardzo chciałabym pójść. Wiem że tym sposobem to zawsze będę sama,ale po prostu nie potrafię inaczej. Mieszkam tam już trzeci rok a nie znam prawie nikogo. Wszytko przez to że boję się podejść do kogokolwiek bo oczywiście „samej jakoś głupio”, udaje że mnie nie ma w pokoju, kompletny obłęd. I to nawet nie przez jakiś paraliżujący strach, bo potrafię się przełamać, tylko przez jakieś głupie przekonania. Dla mnie jest to że nie mam znajomych jest takie...upokarzające. I boję się że każdy będzie myśleć że coś ze mną jest nie tak. Nie wiem czy z boku to jest tak źle odbierane czy to tylko ja mam jakoś paranoję? Tak w ogóle to jak radzicie sobie (o ile ktoś z was mieszka) w akademiku?