27 Lip 2017, Czw 11:08, PID: 708113
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lip 2017, Czw 11:08 przez BlankAvatar.)
racja, rozmowa o niczym byłaby bezdźwięczna. Anyway, temat jest o rozmowie, jak mieć więcej tematów i czy trzeba wieść ciekawe życie. Toteż odpowiadam: więcej tematów do rozmów można mieć, gdy się wiedzie niezwykłe życie. Można być jak fazowski, jeździć po świecie, pić wódkę z pingwinami i mięć dzięki temu setki niezwykłych anegdot do użycia w rozmowie. Wtedy taki rozmówca może wypełniać rozmowę ciekawą treścią.
Ale są też ludzie, którzy opanowali sztukę rozmowy -powiedzmy- od strony czysto technicznej. Nie wypełniają rozmów żadną niezwykłą treścią, ale mimo to rozmową z nimi jest przyjemnością; zupełnie błahe tematy stają się ciekawe lub przynajmniej zabawne. Tutaj zdecydowanie przeważa forma nad treścią. Nie raz spotkałem takich ludzi (i chyba większość spotkała w swoim życiu tzw. gadułę, która potrafiła nawijać jak maszynka?). Ostatnio rzucił mi się w oczy znajomy, który ma nudną pracę, nie ma żadnego hobby (chyba że "zagranie sobie czasem w Skyrima", to hobby?) i nie spotyka go nic nadzwyczajnego (chyba, że remont mieszkania i kupno psa o których opowiadał w ciągu całego roku, to arcyciekawe przygody?) - a mimo to rozmowa z nim jest fajna. Koleś jest towarzyski, inteligentny, lubi rozmawiać, więc i jego rozmowy nie są nudne. Jeśli on opowiada o wymianie kafelek w kuchni, albo o tym jak wyglądały pierwsze dni psa w domu, to aż chce się wziąć udział w jego rozmowie. Tym bardziej, że łatwo, bo niemal każdy ma jakieś doświadczenia z remontem lub zwierzętami.
TLDR rozmowa, to treść i forma. Można mieć ciekawe treści do przekazania lub można umiejętnie operować formą. Pewnie najlepiej mieć to i to.
Ale są też ludzie, którzy opanowali sztukę rozmowy -powiedzmy- od strony czysto technicznej. Nie wypełniają rozmów żadną niezwykłą treścią, ale mimo to rozmową z nimi jest przyjemnością; zupełnie błahe tematy stają się ciekawe lub przynajmniej zabawne. Tutaj zdecydowanie przeważa forma nad treścią. Nie raz spotkałem takich ludzi (i chyba większość spotkała w swoim życiu tzw. gadułę, która potrafiła nawijać jak maszynka?). Ostatnio rzucił mi się w oczy znajomy, który ma nudną pracę, nie ma żadnego hobby (chyba że "zagranie sobie czasem w Skyrima", to hobby?) i nie spotyka go nic nadzwyczajnego (chyba, że remont mieszkania i kupno psa o których opowiadał w ciągu całego roku, to arcyciekawe przygody?) - a mimo to rozmowa z nim jest fajna. Koleś jest towarzyski, inteligentny, lubi rozmawiać, więc i jego rozmowy nie są nudne. Jeśli on opowiada o wymianie kafelek w kuchni, albo o tym jak wyglądały pierwsze dni psa w domu, to aż chce się wziąć udział w jego rozmowie. Tym bardziej, że łatwo, bo niemal każdy ma jakieś doświadczenia z remontem lub zwierzętami.
TLDR rozmowa, to treść i forma. Można mieć ciekawe treści do przekazania lub można umiejętnie operować formą. Pewnie najlepiej mieć to i to.