11 Wrz 2018, Wto 11:06, PID: 763403
@"Zas"
Dla mnie najdrobniejsze sukcesy to na przykład to, że wyjdę do sklepu w dniu, kiedy czuję szczególne nasilenie lęku). Albo kiedy przejadę pół Warszawy, żeby się z kimś spotkać, mimo że mam już dosyć ludzi i chcę tylko posiedzieć w mieszkaniu. Każdy wykonany telefon to też dla mnie sukces, bo to jest jedna z tych rzeczy, które ciągle są problematyczne. Ale definicja "drobnego sukcesu" jest bardzo indywidualna, bo dla niektórych to, co wymieniłem, byłoby ogromnym sukcesem.
Z prac domowych, które pamiętam: założenie konta na portalu randkowym celem walki z niską samooceną, celowe przebywanie w miejscach z dużą ilością ludzi (redukcja strachu przed tłumami, który mam), wyjście na miasto razem z terapeutką w czasie sesji i zadawanie pytań randomowym przechodniom, w ciągu terapii zacząłem też nosić aparat ortodontyczny, więc każda wizyta u ortodontki była okazją do ekspozycji i zapisywania spostrzeżeń. A oprócz tego mnóstwo zadań w stylu: pójść do fryzjera, do sklepu, zagadać do kogoś z mojej grupy na WF, przyjąć zaproszenie na imprezę. Zaznaczę też, że dużo ekspozycji organizowałem sobie sam, bo gdybym robił wyłącznie prace domowe, to pewnie byłoby to za mało.
Motywację miałem do rozpisywania tabelek dla rzeczy, które były szczególnie trudne - mam ich chyba pięć w dzienniku terapii. Natomiast dla reszty robiłem uproszczoną wersję: 1. czego się obawiam 2. jak się czułem w trakcie i jakie miałem myśli 3. racjonalizacja tych myśli 4. czy moje obawy się sprawdziły.
W czasie terapii utrzymywałem kontakt z przyjaciółmi z liceum, natomiast tak jak wcześniej wspomniałem, moje życie towarzyskie leży i kwiczy, i raczej nie udało mi się zdobyć nowych przyjaźni, może dwójkę czy trójkę znajomych, z którymi mogę sobie pogadać w trakcie zajęć lub jeśli się przypadkowo spotkamy, ale raczej nie mamy bliższego kontaktu. Dlatego jednym z moich celów na nowy rok akademicki jest nauka przełamywania się, żeby rozpoczynać rozmowy z nieznajomymi, a co ważniejsze, utrzymywać te znajomości i dbać o nie.
Dla mnie najdrobniejsze sukcesy to na przykład to, że wyjdę do sklepu w dniu, kiedy czuję szczególne nasilenie lęku). Albo kiedy przejadę pół Warszawy, żeby się z kimś spotkać, mimo że mam już dosyć ludzi i chcę tylko posiedzieć w mieszkaniu. Każdy wykonany telefon to też dla mnie sukces, bo to jest jedna z tych rzeczy, które ciągle są problematyczne. Ale definicja "drobnego sukcesu" jest bardzo indywidualna, bo dla niektórych to, co wymieniłem, byłoby ogromnym sukcesem.
Z prac domowych, które pamiętam: założenie konta na portalu randkowym celem walki z niską samooceną, celowe przebywanie w miejscach z dużą ilością ludzi (redukcja strachu przed tłumami, który mam), wyjście na miasto razem z terapeutką w czasie sesji i zadawanie pytań randomowym przechodniom, w ciągu terapii zacząłem też nosić aparat ortodontyczny, więc każda wizyta u ortodontki była okazją do ekspozycji i zapisywania spostrzeżeń. A oprócz tego mnóstwo zadań w stylu: pójść do fryzjera, do sklepu, zagadać do kogoś z mojej grupy na WF, przyjąć zaproszenie na imprezę. Zaznaczę też, że dużo ekspozycji organizowałem sobie sam, bo gdybym robił wyłącznie prace domowe, to pewnie byłoby to za mało.
Motywację miałem do rozpisywania tabelek dla rzeczy, które były szczególnie trudne - mam ich chyba pięć w dzienniku terapii. Natomiast dla reszty robiłem uproszczoną wersję: 1. czego się obawiam 2. jak się czułem w trakcie i jakie miałem myśli 3. racjonalizacja tych myśli 4. czy moje obawy się sprawdziły.
W czasie terapii utrzymywałem kontakt z przyjaciółmi z liceum, natomiast tak jak wcześniej wspomniałem, moje życie towarzyskie leży i kwiczy, i raczej nie udało mi się zdobyć nowych przyjaźni, może dwójkę czy trójkę znajomych, z którymi mogę sobie pogadać w trakcie zajęć lub jeśli się przypadkowo spotkamy, ale raczej nie mamy bliższego kontaktu. Dlatego jednym z moich celów na nowy rok akademicki jest nauka przełamywania się, żeby rozpoczynać rozmowy z nieznajomymi, a co ważniejsze, utrzymywać te znajomości i dbać o nie.