08 Wrz 2015, Wto 20:58, PID: 469788
Wstyd mi jest głównie przed rodziną (w sensie jakieś ciotki, wujki itd.) bo wiedzą że siedzę w domu i myślę o tym co oni o mnie myślą, że pewnie mają mnie za dziwoląga i czuję się przy nich jak ostatnie zero, ale co raz częściej zaczynam mieć to w dup*e. Ja mamy znajomych praktycznie tylko z neta, ale lepsi tacy niż żadni. Chciałabym to zmienić i mieć znajomych na żywo, ale nie wiem jak to zrobić. Bo porady, które się słyszy typu "wyjdź do ludzi" są kretyńskie. Mam zaczepiać ludzi na chodnikach czy jak? Znałam parę osób ze szkoły, ale nie utrzymuje praktycznie z nimi kontaktu od jej ukończenia. Może coś tam czasami do jeden z nich zagadam, ale na dłuższą metę, to po prostu jest osoba z którą nie mam wspólnych tematów do rozmów.
A osoby które znam przez neta, niestety mieszkają daleko ode mnie. Ponadto dwie osoby są częścią paczki, która zna się już kilka lat, lubię ich, ale wiem że nie ma szansy się wbić do takiego towarzystwa, które się już zna ileś tam. Kiedyś byli w moich okolicach, ale nie jestem osobą która się wpycha gdzieś na chama. Było mi trochę przykro, jak zrobiłam aluzje że ja też będę akurat tu i tu, a oni to zignorowali Było mi wtedy przykro, że najwyraźniej nie chcą mojego towarzystwa i traktują mnie z dystansem. Z drugiej strony, wiem że jeślibym się z nimi spotkała, to pewnie bym siedziała jak idiotka i słuchała tylko co mówią, bo oni się znają i mają z sobą wspólne tematy, a ja jestem "obca".
W sumie co raz bardziej mam to gdzieś. Wiem że na pewno nie warto szukać znajomych na siłę, byle by tylko jacyś byli, bo "tak trzeba".
A osoby które znam przez neta, niestety mieszkają daleko ode mnie. Ponadto dwie osoby są częścią paczki, która zna się już kilka lat, lubię ich, ale wiem że nie ma szansy się wbić do takiego towarzystwa, które się już zna ileś tam. Kiedyś byli w moich okolicach, ale nie jestem osobą która się wpycha gdzieś na chama. Było mi trochę przykro, jak zrobiłam aluzje że ja też będę akurat tu i tu, a oni to zignorowali Było mi wtedy przykro, że najwyraźniej nie chcą mojego towarzystwa i traktują mnie z dystansem. Z drugiej strony, wiem że jeślibym się z nimi spotkała, to pewnie bym siedziała jak idiotka i słuchała tylko co mówią, bo oni się znają i mają z sobą wspólne tematy, a ja jestem "obca".
W sumie co raz bardziej mam to gdzieś. Wiem że na pewno nie warto szukać znajomych na siłę, byle by tylko jacyś byli, bo "tak trzeba".