18 Cze 2009, Czw 22:24, PID: 157905
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Cze 2009, Czw 22:28 przez Kawałek_Kulki.)
Heh a ja mam troszke inne podejście do tematu. Dziewictwo nie jest dla mnie jakimś ciężarem, którego chce się jak najszybciej pozbyć, ale wręcz przeciwnie - chce je zachować dla swojego przyszłego męża i poczekać z seksem do ślubu
I nie jestem brzydka jak noc, nie jest też tak, że nie myśle o seksie (bo myśle) ani że boję się kontaktu fizycznego (bo nie pójdę do łóżka z obcą osobą, ale z człowiekiem który mnie kocha więc czego tu się bać?). Dwa razy w życiu mogłam już złamać swoje postanowienie, ale na szczęście tego nie zrobiłam bo z perspektywy czasu wiem, że bardzo bym tego żałowała.
I myślę sobie, że taki mężczyzna który będzie czekał ze mną z seksem do ślubu to facet za milion dolarów Miłość fizyczna to ogromna siła która bardzo zbliża ludzi do siebie, ale zbyt wcześnie podjęta może przysłonić zakochanym to co jest naprawdę ważne. Trwałe związki nie opierają się tylko na seksie więc zaczynanie poznawania się od tej strony może być troszke ryzykowne? Jak dwoje ludzi poświęca się i wkłada w to swój wysiłek żeby razem trochę poczekać, to mają czas na to żeby poznać się od każdej strony, żeby zbudować wspólne zaufanie, żeby pokochać w sobie też to co nie jest fizyczne
Czasem wyobrażam sobie jak będzie wyglądała moja noc poślubna. Marzy mi się podróż poślubna szlakiem Camino de Santiago: ciepły wieczór, spacer pod gwiaździstym niebem, kolacja przy świecach, sypialnia... no i wiadomo co dalej A przy tym poczucie bezpieczeństwa, żadnych stresów, obaw o wpadke czy jakieś choróbsko... zbliżenie z ukochaną osobą w wymiarze fizycznym i duchowym - "I staną się jednym ciałem"...
Ja wiem że to może dzisiaj niemodne, ale znam młode szczęśliwe pary które tak żyją i wierzę że to jest możliwe. Ale obydwoje muszą widzieć w tym sens bo bez tego ciężko jest czekać. Nie chce absolutnie oceniać tych którzy uprawiają seks przed ślubem albo mają przygodnych partnerów bo nie taki był cel tego posta Każdy ma inne pogądy, inną wrażliwość, inne podejście i tak jest ok. Chciałam napisać jak sprawa wygląda z mojego punktu widzenia...
I nie jestem brzydka jak noc, nie jest też tak, że nie myśle o seksie (bo myśle) ani że boję się kontaktu fizycznego (bo nie pójdę do łóżka z obcą osobą, ale z człowiekiem który mnie kocha więc czego tu się bać?). Dwa razy w życiu mogłam już złamać swoje postanowienie, ale na szczęście tego nie zrobiłam bo z perspektywy czasu wiem, że bardzo bym tego żałowała.
I myślę sobie, że taki mężczyzna który będzie czekał ze mną z seksem do ślubu to facet za milion dolarów Miłość fizyczna to ogromna siła która bardzo zbliża ludzi do siebie, ale zbyt wcześnie podjęta może przysłonić zakochanym to co jest naprawdę ważne. Trwałe związki nie opierają się tylko na seksie więc zaczynanie poznawania się od tej strony może być troszke ryzykowne? Jak dwoje ludzi poświęca się i wkłada w to swój wysiłek żeby razem trochę poczekać, to mają czas na to żeby poznać się od każdej strony, żeby zbudować wspólne zaufanie, żeby pokochać w sobie też to co nie jest fizyczne
Czasem wyobrażam sobie jak będzie wyglądała moja noc poślubna. Marzy mi się podróż poślubna szlakiem Camino de Santiago: ciepły wieczór, spacer pod gwiaździstym niebem, kolacja przy świecach, sypialnia... no i wiadomo co dalej A przy tym poczucie bezpieczeństwa, żadnych stresów, obaw o wpadke czy jakieś choróbsko... zbliżenie z ukochaną osobą w wymiarze fizycznym i duchowym - "I staną się jednym ciałem"...
Ja wiem że to może dzisiaj niemodne, ale znam młode szczęśliwe pary które tak żyją i wierzę że to jest możliwe. Ale obydwoje muszą widzieć w tym sens bo bez tego ciężko jest czekać. Nie chce absolutnie oceniać tych którzy uprawiają seks przed ślubem albo mają przygodnych partnerów bo nie taki był cel tego posta Każdy ma inne pogądy, inną wrażliwość, inne podejście i tak jest ok. Chciałam napisać jak sprawa wygląda z mojego punktu widzenia...