07 Maj 2015, Czw 22:37, PID: 444666
Koleś ma prostu lekkie pióro, jego metafory rozwalają . Mimo wszystko od coachów różni się tym, że tłumaczy pewne sprawy bardziej na chłopski rozum oraz tym że sam był latami neurotycznym chłopcem, więc zna te wszystkie emocje o których pisze. Ale mniejsza z nim teraz kolej na mnie :-) .
Jak obiecałem, pozwolę sobie opisać małe streszczenie nabytej wiedzy w kategorii jak być szczęśliwszym człowiekiem:
1. Aprobata i dezaprobata społeczna - to co nami steruje. To jakby ktoś od dziecka podawał ci tabletkę dającą poczucie szczęścia kiedy zrobisz coś po jego myśli i odmawiał ci jej podania kiedy zrobisz coś inaczej (wywołując u ciebie gigantyczny głód narkotykowy). Wiesz dlaczego ludzie zazwyczaj mają dwójkę dzieci? Bo po pierwsze dzieci mieć trzeba, inaczej będziesz w oczach innych "niedojrzałym emocjonalnie egoistą" któremu nikt nie poda na starość szklanki wody. Jednego dziecka mieć nie możesz, bo jedynak to na pewno wyrośnie na socjopatę ("wszyscy" to wiedzą). A trójka i więcej to już będziesz jakimś nawiedzonym dzieciorobem. Więc nie myśl, tylko rób to co inni: bierz ślub, miej dwójkę dzieci, mieszkanie na kredyt (pamiętaj koniecznie we franku szwajcarskim), pracuj na etacie, podążaj za modą, no i załóż w końcu konto na fejsbuku. Jak to pisał Waldemar Łysiak "jedzmy , miliony much nie mogą się mylić"
2. Wszyscy zastanawiają się co daje szczęście. A ja wam powiem co szczęścia nie daje. A nie dają go: pieniądze, miłość, seks, dobre jedzenie, porsche, oglądanie "Pingwinów z Madagaskaru", czytanie mojego posta, picie wódki, granie w LOL-a, słuchanie punkrocka, tańczenie tanga, branie amfy. Teraz ktoś by spytał, "to co niby daje szczęście?". Odpowiedź jest bardzo prosta: twój własny układ nerwowy i hormonalny. W zależności od sytuacji wydziela hormony szczęścia: endorfiny, serotoninę, dopaminę lub wprost przeciwnie, hormony stresu jak kortyzol, adrenalinę, noradrenalinę. Wspomniane wcześniej rzeczy to jedynie bodźce które mogą uruchomić hormon szczęścia lub hormon stresu jeśli pozytywnego bodźca zabraknie lub pojawi się bodziec negatywny (o tym napiszę trochę niżej). I tu jest odwieczna przyczyna ludzkich nieszczęść. Od zawsze pragniemy rzeczy których nie mamy. Możesz mieć milion rzeczy a braknie ci jednej której chcesz najbardziej i będziesz nieszczęśliwy, zwyczajnie dlatego że myślisz tylko o tej rzeczy której nie masz a olewasz ten milion rzeczy które masz. Co tragiczniejsze, nawet jak dostaniesz rzecz którą pragniesz, zapragniesz czegoś innego i znowu będziesz nieszczęśliwy. W dodatku jeśli nawet ta rzecz będzie ci dawać radość, będziesz się bać że możesz ją stracić. Władcy od zawsze bali się utraty władzy, mężowie pięknych żon boją się że ktoś im je odbije, posiadacz drogiego auta boi się że ktoś mu je ukradnie itd. Jaka recepta? Mieć wszystko byle jakie żeby nie mieć nic do stracenia? Niet, nie o to chodzi. Po prostu zrozum że na świecie jest miliony rzeczy dających przyjemność, możesz sztachnąć się endorfinami na wiele różnych sposobów, pijąc dobrą kawę, ćwicząc fizycznie, pomagając innym ludziom (czujesz się potrzebny). Sam możesz wybrać po które bodźce sięgasz. Błędem jest utożsamianie jednego bodźca ze szczęściem, bo może go kiedyś zabraknąć i szczęście zniknie. Nawet nie musi zabraknąć bodźca wystarczy strach że to się może stać (żona odejdzie, samochód ukradną, kaloryfer na brzuchu zamieni się w oponę, "Gra o Tron" doczeka się ostatniego odcinka). A co z naturalnymi potrzebami? Dąż do ich zaspakajania ale nie utożsamiaj ich ze szczęściem. Potrzeba to potrzeba, a szczęście to szczęście.
3. Mechanizm bodźca i reakcji . Mamy odruchy bezwarunkowe (np. cofnięcie ręki po dotknięciu gorącego) i warunkowe (niczym piesek Pawłowa). Kiedy idzie ulicą ładna panienka w mini jeden facet pomyśli "mmm przypomina mi się weekend", drugi się wkurzy bo właśnie przypomniało mu to że jest prawiczkiem, trzeci pomyśli o swojej oziębłej żonie i podenerwowany wróci do domu z zamiarem postawienia sprawy na ostrzu noża "albo pójdziemy na jakąś terapię albo rozwód", czwartego zaleje fala wstydu i przejdzie obok ze spuszczonym wzrokiem i myślą "Jezu przejdź w końcu". Ten sam bodziec, różne reakcje . Zadowolenie, stres, gniew, podniecenie, strach, lęk, i wszystkie inne emocje to reakcja na określony bodziec. Bodziec odbierają receptory wzroku, słuchu i innych zmysłów, mózg weryfikuje to i owo z hipokampem (część mózgu będąca ośrodkiem pamięci) i zaczyna się reakcja, pobudzone ciało migdałowate (część układu limbicznego leżąca obok hipokampu odpowiedzialna za emocje i tzw. pamięć emocjonalną) wysyła sygnał do pozostałych części mózgu jakie hormony wydzielić, czy podnieść ciśnienie krwi, rytm serca, jakie części ciała aktywować itd. Tak jesteśmy skonstruowani. Co jest ważne, reakcje na bodziec, tak jak wspomniałem są subiektywne. Dlatego fobiku kiedy ludzie na ciebie patrzą czujesz się nieswojo. Ktoś się uśmiechnie, a ty masz wrażenie że cię w duchu wyśmiewa, podczas gdy ekstrawertyk na twoim miejscu odebrałby to jako sygnał aprobaty własnej osoby. Ten sam bodziec, różne reakcje, twój mózg robi cię w wała. Mało tego, sam jesteś bodźcem dla innych. Inni cię olewają i unikają nie dlatego że chcą ci robić na złość. Po prostu będąc ponurakiem i smutasem rozsiewasz złą aurę. Udowodniono naukowo że człowiek przebywając co najmniej parę minut z daną osobą podświadomie przyjmuje jego nastrój, to reakcje na zachowanie niewerbalne drugiej strony (mimika, gesty, ton głosu itp.). Więc będąc smutasem ciągniesz nastrój innych ludzi w dół, podczas gdy wesołek winduje go do góry. Ty sam unikasz stresujących miejsc, więc nie miej pretensji że inni ludzie tak samo skonstruowani jak ty (mechanizm dążenia do przyjemności i unikania cierpienia) unikają kontaktu z osobą, przy której czują się źle. Tak samo jak jesteś ciepłym misiem, który chciał zdobyć kobietę swych snów kwiatuszkami i prezentami nie dziw się jak pójdzie w tango z jakimś jolero, bo po prostu on był dla niej bodźcem wywołującym podniecenie, a ty byłeś bodźcem wywołującym monotonię.
4. Wyłącznik złych emocji w twoim mózgu - poprzedni punkt mógł cię nieźle załamać. Bo skoro tak wiele jest reakcji automatycznych, to czy mając fobię nie jesteś z góry skazany? Na szczęście żyjesz w świecie ludzi, gdzie poza automatycznymi reakcjami mamy również myślenie racjonalne. Problem w tym, że najpierw występuje reakcja automatyczna, dopiero później mózg ją racjonalizuje. Na podłożu fizjologicznym wygląda to tak, że najpierw aktywuje się ciało migdałowate, a dopiero potem połączona z nim kora przednich płatów czołowych, która pełni rolę swoistego menadżera emocji. I teraz dobra wiadomość: lewy płat tej kory pełni rolę wyłącznika rozbudzonej emocji, która pojawiła się jako że ciało migdałowate podniosło swój alarm. Żeby go aktywować trzeba ruszyć czysto racjonalne myślenie. Czasem już samo uświadomienie sobie danej emocji (mówisz sobie w głowie "jestem bardzo zdenerwowany" albo np. "czuję teraz stres") częściowo zmniejsza rozbudzenie emocjonalne. Im więcej świadomości i obserwacji samego siebie tym mózg bardziej skłonny do wycofania niepotrzebnej emocji. Dobrze działa też racjonalizowanie sobie wszystkie w głowie (stoję teraz w kolejce na poczcie, a nie uciekam przed tygrysem, to nie potrzebna mi reakcja walki i ucieczki, spokojnie organizmie wyluzuj się trochę). Dobrym patentem jest również jedna z technik NLP zwana przeramowaniem, czyli spojrzeniem na sprawę z innej perspektywy np. ktoś cię rozzłościł, ale zamiast się wściekać zaczynasz myśleć, a może go źle zrozumiałeś?, a może ma jakieś problemy życiowe i nie jest dzisiaj sobą?
5. Podświadomość - w omówieniu mechanizmu bodziec-reakcja wspomniałem że reakcje na bodziec są subiektywne. Różnice w odbiorze wywodzą się znikąd indziej jak z własnej podświadomości. Jest ona kształtowana głownie w okresie dzieciństwa. Jak przedstawił Freud w psychoanalizie mamy trzy stany ego:
-superego (komponent rodzica) - naśladownictwo wzorów rodzicielskich
-id (komponent dziecka) - stany ego utrwalone we wczesnym dzieciństwie
-ego (komponent dorosłego) - stany ego autonomicznie prowadzące w kierunku obiektywnej oceny rzeczywistości
Krótko mówiąc, człowiek dorosły i rozwinięty zyskuje własność autonomię w myśleniu, jednak nadal towarzyszą mu pewne zaszłości z czasów kiedy był w fazie emocjonalnego rozwoju. Dlatego ogromne znaczenie ma wychowanie, to jakie mieliśmy dzieciństwo, to co rodzice nam mówili np. o miłości, seksie, pieniądzach, szczęściu itp. Niestety to dość rozległy temat, nie sposób go przedstawić w jednym poście.
6. Mechanizmy obronne - kiedy nie możesz czegoś mieć, zaspokoić jakieś potrzeby szukasz substytutu. Jest to tak zwana substytucja. O ile przybiera ona formę tzw. sublimacji czyli przeniesienia jej na coś innego jest to dość dojrzała emocjonalnie decyzja. Gorzej jeśli postawisz na kompensację (wynagradzanie siebie za brak czegoś), wtedy sam sobie szkodzisz. Innym mechanizmem obronnym jest projekcja, czyli przypisywanie własnych negatywnych cech innej osobie czy wyparcie, czyli niedopuszczanie bolesnej prawdy do własnej świadomości.
Pełną listę mechanizmów obronnych możecie znaleźć poniżej:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:M...my_obronne
7. Samoocena - powtarzaj sobie pozytywne afirmacje na własny temat i wiedz że jeśli tego nie zrobisz inni będą afirmować cię negatywnie, krytykę na własny temat możesz znaleźć wszędzie. Odrzucisz to na poziomie świadomym, ale twoja podświadomość podłapie. I przestań w końcu porównywać się do innych. Mając niski wzrost w Polsce byłbyś dryblasem wśród Pigmejów, kwestia kontrastu nic więcej. Zazdrościsz gwiazdom i celebrytom, ale oni też popełniają samobójstwa, łapią depresję, popadają w nałogi, tracą majątki. Zazdrościsz szczęśliwym małżeństwom na facebooku, a zdziwiłbyś się jak to ich "szczęście" wygląda kiedy ludzie nie patrzą . Nie masz powodu czuć się gorszym od innych, bo po prostu gorszy nie jesteś.
Jak obiecałem, pozwolę sobie opisać małe streszczenie nabytej wiedzy w kategorii jak być szczęśliwszym człowiekiem:
1. Aprobata i dezaprobata społeczna - to co nami steruje. To jakby ktoś od dziecka podawał ci tabletkę dającą poczucie szczęścia kiedy zrobisz coś po jego myśli i odmawiał ci jej podania kiedy zrobisz coś inaczej (wywołując u ciebie gigantyczny głód narkotykowy). Wiesz dlaczego ludzie zazwyczaj mają dwójkę dzieci? Bo po pierwsze dzieci mieć trzeba, inaczej będziesz w oczach innych "niedojrzałym emocjonalnie egoistą" któremu nikt nie poda na starość szklanki wody. Jednego dziecka mieć nie możesz, bo jedynak to na pewno wyrośnie na socjopatę ("wszyscy" to wiedzą). A trójka i więcej to już będziesz jakimś nawiedzonym dzieciorobem. Więc nie myśl, tylko rób to co inni: bierz ślub, miej dwójkę dzieci, mieszkanie na kredyt (pamiętaj koniecznie we franku szwajcarskim), pracuj na etacie, podążaj za modą, no i załóż w końcu konto na fejsbuku. Jak to pisał Waldemar Łysiak "jedzmy , miliony much nie mogą się mylić"
2. Wszyscy zastanawiają się co daje szczęście. A ja wam powiem co szczęścia nie daje. A nie dają go: pieniądze, miłość, seks, dobre jedzenie, porsche, oglądanie "Pingwinów z Madagaskaru", czytanie mojego posta, picie wódki, granie w LOL-a, słuchanie punkrocka, tańczenie tanga, branie amfy. Teraz ktoś by spytał, "to co niby daje szczęście?". Odpowiedź jest bardzo prosta: twój własny układ nerwowy i hormonalny. W zależności od sytuacji wydziela hormony szczęścia: endorfiny, serotoninę, dopaminę lub wprost przeciwnie, hormony stresu jak kortyzol, adrenalinę, noradrenalinę. Wspomniane wcześniej rzeczy to jedynie bodźce które mogą uruchomić hormon szczęścia lub hormon stresu jeśli pozytywnego bodźca zabraknie lub pojawi się bodziec negatywny (o tym napiszę trochę niżej). I tu jest odwieczna przyczyna ludzkich nieszczęść. Od zawsze pragniemy rzeczy których nie mamy. Możesz mieć milion rzeczy a braknie ci jednej której chcesz najbardziej i będziesz nieszczęśliwy, zwyczajnie dlatego że myślisz tylko o tej rzeczy której nie masz a olewasz ten milion rzeczy które masz. Co tragiczniejsze, nawet jak dostaniesz rzecz którą pragniesz, zapragniesz czegoś innego i znowu będziesz nieszczęśliwy. W dodatku jeśli nawet ta rzecz będzie ci dawać radość, będziesz się bać że możesz ją stracić. Władcy od zawsze bali się utraty władzy, mężowie pięknych żon boją się że ktoś im je odbije, posiadacz drogiego auta boi się że ktoś mu je ukradnie itd. Jaka recepta? Mieć wszystko byle jakie żeby nie mieć nic do stracenia? Niet, nie o to chodzi. Po prostu zrozum że na świecie jest miliony rzeczy dających przyjemność, możesz sztachnąć się endorfinami na wiele różnych sposobów, pijąc dobrą kawę, ćwicząc fizycznie, pomagając innym ludziom (czujesz się potrzebny). Sam możesz wybrać po które bodźce sięgasz. Błędem jest utożsamianie jednego bodźca ze szczęściem, bo może go kiedyś zabraknąć i szczęście zniknie. Nawet nie musi zabraknąć bodźca wystarczy strach że to się może stać (żona odejdzie, samochód ukradną, kaloryfer na brzuchu zamieni się w oponę, "Gra o Tron" doczeka się ostatniego odcinka). A co z naturalnymi potrzebami? Dąż do ich zaspakajania ale nie utożsamiaj ich ze szczęściem. Potrzeba to potrzeba, a szczęście to szczęście.
3. Mechanizm bodźca i reakcji . Mamy odruchy bezwarunkowe (np. cofnięcie ręki po dotknięciu gorącego) i warunkowe (niczym piesek Pawłowa). Kiedy idzie ulicą ładna panienka w mini jeden facet pomyśli "mmm przypomina mi się weekend", drugi się wkurzy bo właśnie przypomniało mu to że jest prawiczkiem, trzeci pomyśli o swojej oziębłej żonie i podenerwowany wróci do domu z zamiarem postawienia sprawy na ostrzu noża "albo pójdziemy na jakąś terapię albo rozwód", czwartego zaleje fala wstydu i przejdzie obok ze spuszczonym wzrokiem i myślą "Jezu przejdź w końcu". Ten sam bodziec, różne reakcje . Zadowolenie, stres, gniew, podniecenie, strach, lęk, i wszystkie inne emocje to reakcja na określony bodziec. Bodziec odbierają receptory wzroku, słuchu i innych zmysłów, mózg weryfikuje to i owo z hipokampem (część mózgu będąca ośrodkiem pamięci) i zaczyna się reakcja, pobudzone ciało migdałowate (część układu limbicznego leżąca obok hipokampu odpowiedzialna za emocje i tzw. pamięć emocjonalną) wysyła sygnał do pozostałych części mózgu jakie hormony wydzielić, czy podnieść ciśnienie krwi, rytm serca, jakie części ciała aktywować itd. Tak jesteśmy skonstruowani. Co jest ważne, reakcje na bodziec, tak jak wspomniałem są subiektywne. Dlatego fobiku kiedy ludzie na ciebie patrzą czujesz się nieswojo. Ktoś się uśmiechnie, a ty masz wrażenie że cię w duchu wyśmiewa, podczas gdy ekstrawertyk na twoim miejscu odebrałby to jako sygnał aprobaty własnej osoby. Ten sam bodziec, różne reakcje, twój mózg robi cię w wała. Mało tego, sam jesteś bodźcem dla innych. Inni cię olewają i unikają nie dlatego że chcą ci robić na złość. Po prostu będąc ponurakiem i smutasem rozsiewasz złą aurę. Udowodniono naukowo że człowiek przebywając co najmniej parę minut z daną osobą podświadomie przyjmuje jego nastrój, to reakcje na zachowanie niewerbalne drugiej strony (mimika, gesty, ton głosu itp.). Więc będąc smutasem ciągniesz nastrój innych ludzi w dół, podczas gdy wesołek winduje go do góry. Ty sam unikasz stresujących miejsc, więc nie miej pretensji że inni ludzie tak samo skonstruowani jak ty (mechanizm dążenia do przyjemności i unikania cierpienia) unikają kontaktu z osobą, przy której czują się źle. Tak samo jak jesteś ciepłym misiem, który chciał zdobyć kobietę swych snów kwiatuszkami i prezentami nie dziw się jak pójdzie w tango z jakimś jolero, bo po prostu on był dla niej bodźcem wywołującym podniecenie, a ty byłeś bodźcem wywołującym monotonię.
4. Wyłącznik złych emocji w twoim mózgu - poprzedni punkt mógł cię nieźle załamać. Bo skoro tak wiele jest reakcji automatycznych, to czy mając fobię nie jesteś z góry skazany? Na szczęście żyjesz w świecie ludzi, gdzie poza automatycznymi reakcjami mamy również myślenie racjonalne. Problem w tym, że najpierw występuje reakcja automatyczna, dopiero później mózg ją racjonalizuje. Na podłożu fizjologicznym wygląda to tak, że najpierw aktywuje się ciało migdałowate, a dopiero potem połączona z nim kora przednich płatów czołowych, która pełni rolę swoistego menadżera emocji. I teraz dobra wiadomość: lewy płat tej kory pełni rolę wyłącznika rozbudzonej emocji, która pojawiła się jako że ciało migdałowate podniosło swój alarm. Żeby go aktywować trzeba ruszyć czysto racjonalne myślenie. Czasem już samo uświadomienie sobie danej emocji (mówisz sobie w głowie "jestem bardzo zdenerwowany" albo np. "czuję teraz stres") częściowo zmniejsza rozbudzenie emocjonalne. Im więcej świadomości i obserwacji samego siebie tym mózg bardziej skłonny do wycofania niepotrzebnej emocji. Dobrze działa też racjonalizowanie sobie wszystkie w głowie (stoję teraz w kolejce na poczcie, a nie uciekam przed tygrysem, to nie potrzebna mi reakcja walki i ucieczki, spokojnie organizmie wyluzuj się trochę). Dobrym patentem jest również jedna z technik NLP zwana przeramowaniem, czyli spojrzeniem na sprawę z innej perspektywy np. ktoś cię rozzłościł, ale zamiast się wściekać zaczynasz myśleć, a może go źle zrozumiałeś?, a może ma jakieś problemy życiowe i nie jest dzisiaj sobą?
5. Podświadomość - w omówieniu mechanizmu bodziec-reakcja wspomniałem że reakcje na bodziec są subiektywne. Różnice w odbiorze wywodzą się znikąd indziej jak z własnej podświadomości. Jest ona kształtowana głownie w okresie dzieciństwa. Jak przedstawił Freud w psychoanalizie mamy trzy stany ego:
-superego (komponent rodzica) - naśladownictwo wzorów rodzicielskich
-id (komponent dziecka) - stany ego utrwalone we wczesnym dzieciństwie
-ego (komponent dorosłego) - stany ego autonomicznie prowadzące w kierunku obiektywnej oceny rzeczywistości
Krótko mówiąc, człowiek dorosły i rozwinięty zyskuje własność autonomię w myśleniu, jednak nadal towarzyszą mu pewne zaszłości z czasów kiedy był w fazie emocjonalnego rozwoju. Dlatego ogromne znaczenie ma wychowanie, to jakie mieliśmy dzieciństwo, to co rodzice nam mówili np. o miłości, seksie, pieniądzach, szczęściu itp. Niestety to dość rozległy temat, nie sposób go przedstawić w jednym poście.
6. Mechanizmy obronne - kiedy nie możesz czegoś mieć, zaspokoić jakieś potrzeby szukasz substytutu. Jest to tak zwana substytucja. O ile przybiera ona formę tzw. sublimacji czyli przeniesienia jej na coś innego jest to dość dojrzała emocjonalnie decyzja. Gorzej jeśli postawisz na kompensację (wynagradzanie siebie za brak czegoś), wtedy sam sobie szkodzisz. Innym mechanizmem obronnym jest projekcja, czyli przypisywanie własnych negatywnych cech innej osobie czy wyparcie, czyli niedopuszczanie bolesnej prawdy do własnej świadomości.
Pełną listę mechanizmów obronnych możecie znaleźć poniżej:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:M...my_obronne
7. Samoocena - powtarzaj sobie pozytywne afirmacje na własny temat i wiedz że jeśli tego nie zrobisz inni będą afirmować cię negatywnie, krytykę na własny temat możesz znaleźć wszędzie. Odrzucisz to na poziomie świadomym, ale twoja podświadomość podłapie. I przestań w końcu porównywać się do innych. Mając niski wzrost w Polsce byłbyś dryblasem wśród Pigmejów, kwestia kontrastu nic więcej. Zazdrościsz gwiazdom i celebrytom, ale oni też popełniają samobójstwa, łapią depresję, popadają w nałogi, tracą majątki. Zazdrościsz szczęśliwym małżeństwom na facebooku, a zdziwiłbyś się jak to ich "szczęście" wygląda kiedy ludzie nie patrzą . Nie masz powodu czuć się gorszym od innych, bo po prostu gorszy nie jesteś.