27 Sie 2018, Pon 13:58, PID: 760843
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sie 2018, Wto 7:13 przez Żółwik.)
https://www.hs.fi/urheilu/art-2000005803895.html
Tłumaczenie własne (fragmenty, będzie się rozwijać):
Juha Riikonen spędził 18 miesięcy swojego życia na zamkniętym oddziale szpitala psychiatrycznego — teraz dokonuje wielkich wyczynów w triatlonie i jako pielęgniarz
Przed Bożym Narodzeniem w 2000 roku odurzony Juha Riikonen wtoczył się do szkoły, mając we krwi właśnie zażytą garść leków nasennych matki. Od tego momentu trafił dla własnego bezpieczeństwa na zamknięty oddział psychiatryczny. Teraz czuje się dobrze i wierzy, że sport był znaczącym czynnikiem w jego powrocie do aktywnego życia.
Na ramionach 32-letniego Juhy Riikonena widać dziesiątki blizn po nacięciach.
Blizny mają ponad 15 lat i są jałowymi pamiątkami z przeszłości i młodości Riikonena. Wielu widziało nacięcia na jego ramionach – a także na udach i łydkach – na przykład wtedy, gdy Juha był ubrany w strój sportowy bez rękawów i nogawek podczas uczestnictwa w zawodach triatlonowych.
(...)
Był rok 2000, okres bożonarodzeniowy. Odurzony Juha Riikonen wtoczył się do szkoły, mając we krwi właśnie zażytą garść leków nasennych matki.
Po tym jak chłopiec został dwa tygodnie wcześniej przyłapany z bliznami na lekcji wychowania fizycznego, pracownik higieny szkolnej wiedział już, o co chodzi i dokąd należy skierować młodego człowieka.
Następną noc Riikonen spędził spędził na oddziale szpitala uniwersyteckiego w Tampere.
„Być może to pójście do szkoły na lekach oraz cięcie się były szukaniem uwagi. Wprawdzie to cięcie się nie było w żaden sposób mądre, ale przyniosło ulgę w tym momencie, gdy duchowy ból był nie do zniesienia” – mówi Riikonen.
Po nocy spędzonej przez Juhę w szpitalu lekarz zapytał, czy celem wzięcia leków było pozbawienie się życia. Gdy Riikonen odpowiedział, że nie przeszkadzałoby mu to, dostał natychmiast skierowanie na zamknięty oddział szpitala psychiatrycznego dla młodzieży w Pitkäniemi.
Pierwsza przygoda ze szpitalem w Pitkäniemi trwała dokładnie pół roku. Później bywał w Pitkäniemi jeszcze w pięciu różnych okresach, a ich długość wahała się od miesiąca do czterech.
„W szpitalu mój stan się poprawiał, a gdy stamtąd wychodziłem, znów się pogarszał. Wakacje były okresami łatwiejszymi, ale zawsze gdy przychodził czas powrotu do szkoły, moje samopoczucie stawało się gorsze” – mówi Riikonen.
Riikonen mówi też, że jest naprawdę wdzięczny, że trafił do szpitala, gdy czuł, że jego stan był taki, że nie poradziłby sobie bez opieki.
„Bez leczenia z pewnością nie byłoby mnie tutaj i nie mógłbym opowiadać o tych rzeczach. Jeśli choć jeden człowiek uratuje się dzięki temu, że opowiadam swoją historię, z którą on będzie mógł się utożsamić, i odbije się od dna, również będę szczęśliwy” – myśli Riikonen.
Juha Riikonen pochodzi ze stabilnej finansowo rodziny. Jego ojciec zmarł, gdy on miał dwa lata. W domu było pozornie wszystko dobrze.
„Wtedy nie umiałem powiedzieć o tym, co mnie boli. W domu miałem jednak nieproporcjonalnie duże wymagania. W szkole robiono mi złośliwości, to było takie odtrącanie mnie na ubocze. Cierpiałem także bardzo z powodu mojej niepełnosprawności” – mówi Riikonen.
Juha Riikonen ma od urodzenia lekkie porażenie połowicze, które nadal wpływa na wydolność jego organizmu.
Tłumaczenie własne (fragmenty, będzie się rozwijać):
Juha Riikonen spędził 18 miesięcy swojego życia na zamkniętym oddziale szpitala psychiatrycznego — teraz dokonuje wielkich wyczynów w triatlonie i jako pielęgniarz
Przed Bożym Narodzeniem w 2000 roku odurzony Juha Riikonen wtoczył się do szkoły, mając we krwi właśnie zażytą garść leków nasennych matki. Od tego momentu trafił dla własnego bezpieczeństwa na zamknięty oddział psychiatryczny. Teraz czuje się dobrze i wierzy, że sport był znaczącym czynnikiem w jego powrocie do aktywnego życia.
Na ramionach 32-letniego Juhy Riikonena widać dziesiątki blizn po nacięciach.
Blizny mają ponad 15 lat i są jałowymi pamiątkami z przeszłości i młodości Riikonena. Wielu widziało nacięcia na jego ramionach – a także na udach i łydkach – na przykład wtedy, gdy Juha był ubrany w strój sportowy bez rękawów i nogawek podczas uczestnictwa w zawodach triatlonowych.
(...)
Był rok 2000, okres bożonarodzeniowy. Odurzony Juha Riikonen wtoczył się do szkoły, mając we krwi właśnie zażytą garść leków nasennych matki.
Po tym jak chłopiec został dwa tygodnie wcześniej przyłapany z bliznami na lekcji wychowania fizycznego, pracownik higieny szkolnej wiedział już, o co chodzi i dokąd należy skierować młodego człowieka.
Następną noc Riikonen spędził spędził na oddziale szpitala uniwersyteckiego w Tampere.
„Być może to pójście do szkoły na lekach oraz cięcie się były szukaniem uwagi. Wprawdzie to cięcie się nie było w żaden sposób mądre, ale przyniosło ulgę w tym momencie, gdy duchowy ból był nie do zniesienia” – mówi Riikonen.
Po nocy spędzonej przez Juhę w szpitalu lekarz zapytał, czy celem wzięcia leków było pozbawienie się życia. Gdy Riikonen odpowiedział, że nie przeszkadzałoby mu to, dostał natychmiast skierowanie na zamknięty oddział szpitala psychiatrycznego dla młodzieży w Pitkäniemi.
Pierwsza przygoda ze szpitalem w Pitkäniemi trwała dokładnie pół roku. Później bywał w Pitkäniemi jeszcze w pięciu różnych okresach, a ich długość wahała się od miesiąca do czterech.
„W szpitalu mój stan się poprawiał, a gdy stamtąd wychodziłem, znów się pogarszał. Wakacje były okresami łatwiejszymi, ale zawsze gdy przychodził czas powrotu do szkoły, moje samopoczucie stawało się gorsze” – mówi Riikonen.
Riikonen mówi też, że jest naprawdę wdzięczny, że trafił do szpitala, gdy czuł, że jego stan był taki, że nie poradziłby sobie bez opieki.
„Bez leczenia z pewnością nie byłoby mnie tutaj i nie mógłbym opowiadać o tych rzeczach. Jeśli choć jeden człowiek uratuje się dzięki temu, że opowiadam swoją historię, z którą on będzie mógł się utożsamić, i odbije się od dna, również będę szczęśliwy” – myśli Riikonen.
Juha Riikonen pochodzi ze stabilnej finansowo rodziny. Jego ojciec zmarł, gdy on miał dwa lata. W domu było pozornie wszystko dobrze.
„Wtedy nie umiałem powiedzieć o tym, co mnie boli. W domu miałem jednak nieproporcjonalnie duże wymagania. W szkole robiono mi złośliwości, to było takie odtrącanie mnie na ubocze. Cierpiałem także bardzo z powodu mojej niepełnosprawności” – mówi Riikonen.
Juha Riikonen ma od urodzenia lekkie porażenie połowicze, które nadal wpływa na wydolność jego organizmu.