19 Maj 2015, Wto 21:31, PID: 446304
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Maj 2015, Wto 21:38 przez lilia.)
mąż jest bezradny, nie wie jak mi pomóc. On sam był "ofiarą" swoich rodziców, ciągle go oceniali, krytykowali i dlatego zamienił się w mruka, który też stroni od innych, ale ma dobre serce i intencje, tylko ciężko mu wyrażać uczucia.
Ale to nie kwestia męża... to były nasze pierwsze lata. Później człowiek się "przyzwyczaił", że on po prostu "taki jest". "Tak ma". Ważne jest moim zdaniem to co ja mam nie tak w głowie, że tak bardzo boję się krytyki innych..... . Tego, że coś mi jest, że niedomagam, mam niedowagę, jakoś przez to inaczej wyglądam i wzbudzam "niezdrowe" zainteresowanie. To "martwienie się" opinią innych jeszcze bardziej wpędza mnie w chorobę fizyczną. Co tu dużo mówić, brak ruchu i dotlenienia nie jest dobry.
Wiem, że nie ma lekarstwa-cudu na to, ale gdy człowiek zostaje z tym sam, wtedy takie forum jest jedyną przyjazną deską ratunku, gdzie choć nikt mnie z tego nie wyleczy - wiem, to choć trochę się człowiek wygada, pogada z "podobnymi do siebie" to taka "grupa wsparcia".
Ale to nie kwestia męża... to były nasze pierwsze lata. Później człowiek się "przyzwyczaił", że on po prostu "taki jest". "Tak ma". Ważne jest moim zdaniem to co ja mam nie tak w głowie, że tak bardzo boję się krytyki innych..... . Tego, że coś mi jest, że niedomagam, mam niedowagę, jakoś przez to inaczej wyglądam i wzbudzam "niezdrowe" zainteresowanie. To "martwienie się" opinią innych jeszcze bardziej wpędza mnie w chorobę fizyczną. Co tu dużo mówić, brak ruchu i dotlenienia nie jest dobry.
Wiem, że nie ma lekarstwa-cudu na to, ale gdy człowiek zostaje z tym sam, wtedy takie forum jest jedyną przyjazną deską ratunku, gdzie choć nikt mnie z tego nie wyleczy - wiem, to choć trochę się człowiek wygada, pogada z "podobnymi do siebie" to taka "grupa wsparcia".