15 Sty 2016, Pią 18:29, PID: 507080
Cytat:Ja do 30stki bylem z takiego stanu rzeczy nawet zadowolony, żadnych depresji czy jakiegoś większego użalania sie nad sobą, zupełnie nie świadomy, że coś ze mną nie tak...
Bardzo dobrze znam ten "komfortowy stan", bo zacząłem dopiero coś ze sobą robić, gdy moja fobia spowodowała, że zachorowałem na depresję i miałem bardzo poważne myśli samobójcze. Byłem bardzo bliski skończenia ze sobą. Na szczęście to był punkt zwrotny w mojej chorobie i postanowiłem się wziąć za siebie.
Na początku jest fajnie żyć w swojej "strefie komfortu" i wmawiać sobie, że tak mi jest super i wszystko jest OK. Z czasem jednak człowiek czuje się, jakby zaczynał się dusić w tym swoim "komfortowym więzieniu" i zaczynają się stany depresyjne i związane z nimi myśli samobójcze. Życie z roku na rok zaczyna przeciekać Ci przez palce i obserwujesz je jakby przez szybę, zamiast aktywnie w nim uczestniczyć (poznawać nowych ludzi, dziewczyny, pracować i korzystać z życia). Wszyscy twoi znajomi są kilka lat do przodu przed tobą, ponieważ mają więcej doświadczeń życiowych niż ty sam, a to cholernie wkurza Mają dziewczyny/żony, pracę, wyjeżdżają na wakacje i cieszą się życiem, a człowiek z pogłębiającą się fobią społeczną stoi w martwym punkcie
Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest mega wkurzenie się na siebie i zaczęcie wprowadzania zmian w swoim życiu. Nie ma innej sensownej opcji.