11 Paź 2017, Śro 14:47, PID: 713112
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Paź 2017, Śro 14:49 przez leoon.)
Siemka. Jest to mój pierwszy post na tym forum, a trafiłem tu jakieś 20 minut temu przez wujka google. Ciężko mi tutaj cokolwiek napisać, może to przez moją rzekomą fobię, a może przez to, że rzadko się wypowiadam na forach, ale postaram się wam przybliżyć mój problem, a właściwie to problemy. Więc tak - mam 17 lat i chodzę do 2 klasy technikum. Mieszkam na wsi, na obrzeżach dość małej miejscowości, jednak nie na tyle małej, aby wszyscy się znali z widzenia. Tam też chodzę do szkoły. Jeszcze kilka(naście, ciężko mi to określić z perspektywy czasu) miesięcy temu byłem dość normalnym chłopakiem, miałem swoją grupkę znajomych, było całkiem spoko, choć jak tak teraz patrzę to zawsze byłem trochę zamknięty w sobie, ale w takim stopniu, że dało się normalnie żyć. Byłem dość lubiany w swoim gronie, miałem sporo dystansu do świata, nietypowego poczucia humoru, z którym byłem utożsamiany. Największy problem w tamtych czasach stanowiły relacje z dziewczynami. Jako kolega nie miałem żadnego problemu, żeby sobie z nimi porozmawiać, pożartować, wyjść gdzieś czy cokolwiek. Problemy zaczynały się, gdy któraś mi się spodobała. Nie wiedziałem wtedy, jak mam do tego podejść. To wszystko w wielkim skrócie, ale kończyło się tak, że dystansowałem się wtedy strasznie do tej dziewczyny, robiłem wszystko, żeby nie zorientowała się, że mi się podoba. Gdy ktoś zauważył, że dużo ze sobą rozmawiamy i rzucił jakąś sprośną uwagę na ten temat, natychmiast robiłem się cały czerwony. To mój drugi problem, bo po jakimś czasie zacząłem się czerwienić, gdy musiałem coś powiedzieć w klasie, czy przy większej grupce dziewczyn. Teraz problem minął, bo jestem w technikum typowo męskim i żadnej dziewczyny w klasie nie mam. Tak sobie żyłem, bo wiedziałem, że posiadanie dziewczyny to nie jest najważniejsza rzecz w moim życiu. Teraz zmieniło się w moim życiu dużo, niestety na gorsze. Zacząłem coraz bardziej zamykać się w sobie, straciłem pewność siebie, swoje zainteresowania, poczucie humoru, tą wesołkowatość. Stałem się cichy nawet w gronie swoich znajomych. Zauważyłem, że tracę kontakt z większością z nich. Swego czasu paliłem czasem pewną nielegalną substancję, która sprawiała, że czułem się spoko, ale potem za każdym razem, gdy zapaliłem (okazyjnie, żeby nie było ) czułem się bardzo źle. Nie wiem jak to opisać, ale było to jedno z najgorszych uczuć w moim życiu. Nie odzywałem się w ogóle, bo miałem wrażenie, jakby wszystko, co powiem, było głupie, a na dodatek miałem potworną suchość w ustach. Potem po prostu mnie paraliżowało, nie mogłem się ruszyć, przez pół godziny patrzyłem w jeden punkt. Tak jakbym miał wrażenie, że każdy mój ruch wszyscy obserwują. Skończyło się na tym, że już nie palę, a nawet jeśli, to wieczorkiem, gdy jestem sam, do jakiegoś filmu. Gdy jestem w jakimś towarzystwie, szczególnie dziewczyn, ale nie tylko, to czuję się podobnie jak właśnie przy paleniu, ale w mniejszym stopniu. Nawet alkohol nie pomaga, a kiedyś tak. Wiem wiem, teraz sobie pomyślicie, że 17 latek pije i jara, ale proszę, nie oceniajcie mnie przez ten pryzmat, robię to z głową . Wracając do tematu - coraz rzadziej odzywam się w towarzystwie, bo czuję, że nie mam o czym rozmawiać. Mam po prostu pustkę w głowie, żadnego ciekawego tematu, błyskotliwego komentarza, żartu. Nie czuję się introwertykiem, bardziej ekstrawertykiem, bo potrzebuję kontaktu z ludźmi, tylko po prostu nie umiem go nawiązywać. Od rodziny także się zdystansowałem, ale tutaj nic dziwnego, bo mam z rodzicami straaszne wspomnienia z dzieciństwa, nie do wyobrażenia, ale o tym nie chcę pisać. Być może tutaj tkwi źródło moich problemów. Mam też kłopoty z włąsną osobowością - nie wiem, kim jestem. W jednej sytuacji społecznej zachowuję się zupełnie inaczej niż w innej. Przy każdej osobie mam inny sposób mówienia, gesty, wszystko. Mimo to czuję, że ludzie w moim towarzystwie czują się niekomfortowo, potrafię być mimowolnie chamski. Ehhh pisanie tego zajęło mi chyba z godzinę, a jak to tak teraz czytam, to mam pewność, że to fobia społeczna, ale skoro już to napisałem, to chociaż się z wami tym podzielę. Chciałem tylko dodać, że to, co napisałem odzwierciedla moje problemy w 1/10, jest ich dużo więcej i są głębsze niż się wydaje. Pozdrawiam wszystkich i życzę zarówno wam jak i sobie wyjścia z tego !!