22 Mar 2016, Wto 1:38, PID: 525534
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Mar 2016, Wto 1:40 przez Zasió.)
to, czego nie da sie nadrobić, to nie jest odpowiedź na pytanie, jak i co sie nadrobić da.
Od ciebie tej odpowiedzi oczywiście nie oczekuję, symptomatyczne jest natomiast, jak często wyliczanka tego co niemożliwe, zastępuję skupienie sie na tym co możliwe w gabinecie specjalisty. (chociaż niekoniecznie piszę tu o ostatnich doświadczeniach) Taka wyliczanka jest zwykle tak ogólna, że ostatecznie zostawia cię tylko z wrażeniem, że możliwe, iż NICZEGO nie da się zmienić. Z tym nie sposób się zgodzić.
"serio myślałeś, że przy problemach osobowościowych opanowanie strachu przed ekspedientką rozwiąże Twoje problemy? "
Nie, w tym temacie raczyłeś stwierdzić, że prawdopodobnie nawet samego strachu nie da się być może opanować (w każdym razie wy+, o którym mówimy, zrozumiałem jako przeciętna swobodę zwykłych ludzi, a nie jakąś brawurową postawę ludzi z niesamowitą charyzmą). I właśnie o problemie samego strachu i braku swobody, a nie całej gamie możliwych innych, głębszych problemów, myślałem. Jeśli chcesz mnie łapać za słówka to przyznaję - przykład z dziewczyną można było źle zinterpretować, sama odwaga cyz swoboda to do wyrywaniu lachonów na pewno za mało.
Do moich problemów ogólnie odniosłeś się natomiast ty, każąc mi się nimi zająć (to jedna z twoich głębokich porad)
O mojej terapii absolutnie nie zamierzam z tobą dyskutować, bo to dyskusja jałowa, a właściwie to nawet nie jest dyskusja. Od dawna moje konkretne wątpliwości i obawy wyrażane na forum kwitujesz co najwyżej zdawkowymi, wygłaszanymi z wyższością uwagami natury ogólnej o mojej żałosnej postawie, zarzutami o niewdzięczność względem terapeutów itp. W rezultacie - nie mamy o czym rozmawiać. Twoje ogólniki w niczym mi nie pomogą, na szczegółowe pytania od dawana nie odpowiadasz (chyba, że ogólnymi wrzutkami osobistymi).
Od ciebie tej odpowiedzi oczywiście nie oczekuję, symptomatyczne jest natomiast, jak często wyliczanka tego co niemożliwe, zastępuję skupienie sie na tym co możliwe w gabinecie specjalisty. (chociaż niekoniecznie piszę tu o ostatnich doświadczeniach) Taka wyliczanka jest zwykle tak ogólna, że ostatecznie zostawia cię tylko z wrażeniem, że możliwe, iż NICZEGO nie da się zmienić. Z tym nie sposób się zgodzić.
"serio myślałeś, że przy problemach osobowościowych opanowanie strachu przed ekspedientką rozwiąże Twoje problemy? "
Nie, w tym temacie raczyłeś stwierdzić, że prawdopodobnie nawet samego strachu nie da się być może opanować (w każdym razie wy+, o którym mówimy, zrozumiałem jako przeciętna swobodę zwykłych ludzi, a nie jakąś brawurową postawę ludzi z niesamowitą charyzmą). I właśnie o problemie samego strachu i braku swobody, a nie całej gamie możliwych innych, głębszych problemów, myślałem. Jeśli chcesz mnie łapać za słówka to przyznaję - przykład z dziewczyną można było źle zinterpretować, sama odwaga cyz swoboda to do wyrywaniu lachonów na pewno za mało.
Do moich problemów ogólnie odniosłeś się natomiast ty, każąc mi się nimi zająć (to jedna z twoich głębokich porad)
O mojej terapii absolutnie nie zamierzam z tobą dyskutować, bo to dyskusja jałowa, a właściwie to nawet nie jest dyskusja. Od dawna moje konkretne wątpliwości i obawy wyrażane na forum kwitujesz co najwyżej zdawkowymi, wygłaszanymi z wyższością uwagami natury ogólnej o mojej żałosnej postawie, zarzutami o niewdzięczność względem terapeutów itp. W rezultacie - nie mamy o czym rozmawiać. Twoje ogólniki w niczym mi nie pomogą, na szczegółowe pytania od dawana nie odpowiadasz (chyba, że ogólnymi wrzutkami osobistymi).