06 Wrz 2016, Wto 23:48, PID: 574919
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Wrz 2016, Śro 0:00 przez Promyk.)
Już nie. Niedawno straciłam ostatnią przyjaciółkę. Pisałam już gdzieś o tym. Niby mieszkamy w innych miastach i widziałyśmy się tylko kilka razy, ale i tak postąpiła po chamsku, bo żaliła się, że nie ma z kim jechać na wakacyjny wyjazd, a mnie nawet nie zapytała o to czy bym z nią nie pojechała. Od czasu tej kłótni nie odzywa się do mnie.
Gdy jej napisałam, że wszyscy ludzie tak właśnie mnie traktują, to jedynie butnie odparła, że to już nie jej wina, w domyśle - nie jej problem.
Tak to już jest. Gdy ktoś ma wokół siebie innych ludzi, to ma takiego fobika gdzieś, choćby nie wiem ile razy pisał tej osobie, że czuje są samotny. Ludzie to olewają i po tym właśnie można poznać, ile się dla kogoś znaczy.
Przyjaciółce zwolnił się niedawno jeden pokój w mieszkaniu, ale jakoś mnie do siebie nie zaprosiła. Teraz nie ma czasu na nic, bo praca, jasne, tyle, że to jest równoznaczne z tym, iż nigdy tego czasu nie znajdzie. Przecież zawsze będzie pracować, a lata będą mijały. Ona nie może się spotkać, bo pracuje (weekendy ma wolne), tymczasem włączam fejsa i co widzę? Fotorelację innej koleżanki, która przyjeżdża z Anglii na urlop do Polski i spotyka się w tym czasie ze swoją przyjaciółką. Dziwne, że inni mogą zawsze i wszystko, mam wrażenie, że tylko ja mam takiego pecha do ludzi. Ja bym w takiej sytuacji usłyszała zapewne: No co ty, nie spotkam się, muszę ten czas poświęcić rodzinie... Przykre, po prostu przykre, to chyba jedyne co można napisać.
Gdy jej napisałam, że wszyscy ludzie tak właśnie mnie traktują, to jedynie butnie odparła, że to już nie jej wina, w domyśle - nie jej problem.
Tak to już jest. Gdy ktoś ma wokół siebie innych ludzi, to ma takiego fobika gdzieś, choćby nie wiem ile razy pisał tej osobie, że czuje są samotny. Ludzie to olewają i po tym właśnie można poznać, ile się dla kogoś znaczy.
Przyjaciółce zwolnił się niedawno jeden pokój w mieszkaniu, ale jakoś mnie do siebie nie zaprosiła. Teraz nie ma czasu na nic, bo praca, jasne, tyle, że to jest równoznaczne z tym, iż nigdy tego czasu nie znajdzie. Przecież zawsze będzie pracować, a lata będą mijały. Ona nie może się spotkać, bo pracuje (weekendy ma wolne), tymczasem włączam fejsa i co widzę? Fotorelację innej koleżanki, która przyjeżdża z Anglii na urlop do Polski i spotyka się w tym czasie ze swoją przyjaciółką. Dziwne, że inni mogą zawsze i wszystko, mam wrażenie, że tylko ja mam takiego pecha do ludzi. Ja bym w takiej sytuacji usłyszała zapewne: No co ty, nie spotkam się, muszę ten czas poświęcić rodzinie... Przykre, po prostu przykre, to chyba jedyne co można napisać.