04 Paź 2016, Wto 22:44, PID: 582205
Witam. Nie chciałem zakładać nowego tematu dla tak błachej dla Was sprawy, ale muszę to z siebie wyrzucić. Jakoś niecały tydzień temu wracałem z jazd. Było już ciemno i grubo po 19:00 (stresują mnie jazdy przez instruktora. Jest nawet spoko, ale hej w końcu to obca mi osoba). Ciemno wszędzie i widzę nadjeżdżający autobus. Przez krótką chwilę czułem nieodpartą chęć wbiegnięcia pod niego i zakończenia mojej wegetacji. To bylo.... dziwne, wszystkie mięśnie na ułamek sekundy napięły się całkowicie. Ostatecznie ani drgnąłem, mimo to zacząłem rozmyślać jak wyglądałaby moja śmierć, jakie byłyby tego następstwa, jak przeżyłaby to moja rodzina. Od tego czasu się trochę rozsypałem. Mam lekki zapie***** w technikum i nie mogę za bardzo myśleć o niczym innym niż o matematyce, jednak te myśli nie dają mi nocami spokoju.