25 Sie 2008, Pon 1:16, PID: 58955
Morfeusz napisał(a):Dopiero po dłuższej znajomości z daną osobą, zaczyna ona dostrzegać mą wartość, przestając się dziwnie "patrzeć". Jak poznaje kogoś nowego, zazwyczaj w większej grupie osób, prawie w ogóle się nie odzywam, rzadko kontynuuję czyjąś myśl, błyskotliwie przechodząc do kolejnego tematy. W takich sytuacjach moje wypowiedzi ograniczają się do : "tak", "ychy", "chacha", "no" i "nara".Tak samo to i u mnie wygląda, a i jeszcze dodam, że owo "tak", yhy" itp. wynika głównie stąd, że jak kogoś nie znam, to nie wiem o czym mogę z dana osoba pogadac. Nie potrafię chrzanić głupot. Tzn. potrafię, ale musze wiedzieć na czym stoję - z kim rozmawiam, kto to jest, jakiego rodzaju to człowiek, czym sie interesuje itp. itd. Wtedy jest ok, bo wiem co mówić. Gdy brakuje podstawy - wszystko się sypie.
Zdarzają się mi wyjątki (osoba zupełnie nieznana, a rozmowa klei się jak między starymi znajomymi), ale bardzo rzadko.
Ponadto, ludzie tak naprawdę nie prowadzą żadnych nie-wiadomo-jak-poważnych-dysput, tylko zwyczajnie gadają o niczym, więc jak się nie wie co powiedzieć - warto powiedzieć cokolwiek, zapytać się, po odpowiedzi dodać coś od siebie, cokolwiek. I sie rozkręci. Chociaż, wiem, to może nie byc łatwe, ale, jak mówią, praktyka czyni mistrza.