08 Maj 2018, Wto 11:06, PID: 745537
Witam odwiedzających ten temat :
Chciałabym jakiegoś "feedbacku" od kogoś
Ludzie nieraz mogą mnie odbierać jako olewacką, znudzoną i to może racja... Chcialabym wyjść ze swojej głowy, ale jestem strasznie znudzona przy ludziach. Zmuszam się na tyle, ile muszę, ale nie widzę za bardzo sensu. Nie zależy mi na nawiązywaniu więzi z ludźmi. Nie boję się jakoś strasznie ludzi po jakimś czasie, raczej przestaję widzieć sens dalszej znajomości. Nie wiem sama czemu tak mam. Nie wiem jak to jest, że nawet mam jakichś znajomych, po prostu siedzę przy nich, cos gadają, a ja myślę sobie "nudy, bezsens,. Dużo się uśmiecham na siłę, może przez to wydaje się ok... Mam dni, że po prostu nie mam ochoty. Mogłabym nieraz coś powiedzieć, nie boję się "dać głosu" : ale wydaje mi sie to bezcelowe. Kontakt z ludzmi mnie męczy. Wstyd mi to napisać, ale chyba wychodzi z tego wszystkiego, ze nie lubię ludzi, nie doceniam ich i mam ich gdzieś? Chcialabym inaczej bo lepiej bym funkcjonowala bez takiego wiecznego znudzenia ludzmi, moze daloby rade zbudowac jakas wiez gdybym bardziej sie interesowala ludzmi (bo ludzie sa w porzadu, niekoniecznie sa nudziarzami, tylko ja ich sobie tak musialam jakos obrzydzic, sama nie wiem).Ja nie interesuje sie, mam gdzies, wiem ze to zle, ze jestem egoistyczna, izoluje sie bardziej bo po co komu znajomosc z kims takim i takie bledne kolo..
Chciałabym jakiegoś "feedbacku" od kogoś
Ludzie nieraz mogą mnie odbierać jako olewacką, znudzoną i to może racja... Chcialabym wyjść ze swojej głowy, ale jestem strasznie znudzona przy ludziach. Zmuszam się na tyle, ile muszę, ale nie widzę za bardzo sensu. Nie zależy mi na nawiązywaniu więzi z ludźmi. Nie boję się jakoś strasznie ludzi po jakimś czasie, raczej przestaję widzieć sens dalszej znajomości. Nie wiem sama czemu tak mam. Nie wiem jak to jest, że nawet mam jakichś znajomych, po prostu siedzę przy nich, cos gadają, a ja myślę sobie "nudy, bezsens,. Dużo się uśmiecham na siłę, może przez to wydaje się ok... Mam dni, że po prostu nie mam ochoty. Mogłabym nieraz coś powiedzieć, nie boję się "dać głosu" : ale wydaje mi sie to bezcelowe. Kontakt z ludzmi mnie męczy. Wstyd mi to napisać, ale chyba wychodzi z tego wszystkiego, ze nie lubię ludzi, nie doceniam ich i mam ich gdzieś? Chcialabym inaczej bo lepiej bym funkcjonowala bez takiego wiecznego znudzenia ludzmi, moze daloby rade zbudowac jakas wiez gdybym bardziej sie interesowala ludzmi (bo ludzie sa w porzadu, niekoniecznie sa nudziarzami, tylko ja ich sobie tak musialam jakos obrzydzic, sama nie wiem).Ja nie interesuje sie, mam gdzies, wiem ze to zle, ze jestem egoistyczna, izoluje sie bardziej bo po co komu znajomosc z kims takim i takie bledne kolo..